(Borowe Pole) W nocy z soboty na niedzielę (10-11 lipca) nieznany sprawca przywłaszczył sobie kosz do gry w koszykówkę z orlika przy szkole nr 7 w dzielnicy Zawiercia, Borowym Polu. Wielofunkcyjne boisko nie długo cieszyło się swoją funkcjonalnością. Bez dewastacji wytrzymało zaledwie 9 miesięcy.
Gmina Zawiercie na budowę boiska otrzymała w ubiegłym roku 666 tys. zł w ramach Programu „Moje boisko – Orlik 2012”. Nowy orlik wyposażony został w ogrodzone i oświetlone boiska do piłki nożnej pokryte sztuczną murawą i boisko wielofunkcyjne do koszykówki i piłki siatkowej o nawierzchni polieturenowej.
- Posiadanie tak pięknego obiektu sportowego pozwoli nam na intensywniejsze krzewienie kultury fizycznej w środowisku i rozwój dzieci już od najmłodszych lat - mówiła podczas otwarcia orlika dyrektor MSP nr 7 Elżbieta Niedźwiedzka.
Niestety, intensywne krzewienie kultury fizycznej zostało trochę spowolnione, bo od niedzieli 11 lipca młodzież, która w okresie wakacji szczególnie często bywa na obiekcie nie może grać w prawdziwą koszykówkę. Namiastką tego sportu może być jedynie rzucanie do jednego kosza, którego nie chciał (lub nie zdążył ukraść) „koszokrad”.
- Kosz zniknął w nocy z soboty na niedzielę. Jestem pewien, bo w sobotę byłem tu do godz. 20.30, a kiedy przyszedłem w niedzielę rano pograć w nogę, kosza już nie było - przyznaje Damian Lewandowski absolwent siódemki, który poinformował dyrekcję o całym zdarzeniu.
- To dzieci powiedziały nam o tej kradzieży, a my zaraz zawiadomiliśmy policję. Nie sądzę, że to robota „złomiarzy”, bo kosz był wykonany z tworzywa sztucznego, ale jedno jest pewne, złodziej musiał być dobrze przygotowany do tego rabunku. Nie jest przecież łatwo ukraść kosz umocowany grubymi śrubami na takiej wysokości. Wartość kosza oceniam na ok. 2 tys. zł. Dla szkoły to nie jest mała kwota - podkreśla Niedźwiedzka.
Na złapanie złodzieja prawdopodobnie nie będziemy długo czekać, bo szkoła jest wyposażona w monitoring, który zarejestrował całe zdarzenie.
- Aktualnie sprawą zajmuje się Wydział Kryminalny, który sprawdza zapis z monitoringu. Niestety dla dobra śledztwa nie mogą ujawniać szczegółów, ale myślę jednak, że w tym przypadku nie będzie problemu z odnalezieniem sprawcy kradzieży - mówi rzecznik zawierciańskiej policji Andrzej Świeboda.
Z relacji uczniów wynika, że dzielnica Borowe Pole jest zbyt mała, by złodziej zachował anonimowość. - To na pewno nikt z Borowego Pola! Już byśmy o tym wiedzieli, bo tu wszyscy się znają. Prędzej był to ktoś z Marciszowa albo z innych dzielnic Zawiercia - podkreślają stali bywalcy orlika.
Justyna Banach
Napisz komentarz
Komentarze