(Zawiercie) Odkąd w kwietniu tego roku blok przy ul. Pomorskiej 39 przeszedł pod administrację wspólnoty mieszkaniowej teren wokół budynku zaczął przypominać pełen śmieci ugór. Do tej pory o posesję i jej otoczenie dbała gmina. Po wykupieniu wszystkich mieszkań jej obowiązki powinna przejąć wspólnota. Powinna, ale okazało się, że teren wokół bloku wciąż jest własnością gminy, dlatego administrator budynku nie czuje się odpowiedzialny za powstały bałagan, bo nie jest on na jego „podwórku”.
- Mieszkam w bloku przy ul. Pomorskiej 39, który to blok do kwietnia był pod nadzorem administracji przy ul. Dąbrowskiego. Ponieważ większość lokatorów wykupiła mieszkania na własność, od kwietnia budynek przeszedł pod administrację wspólnoty przy ul. Westerplatte 1. Od tego czasu nie ma kto robić porządku przy bloku. Trawa w tym roku w ogóle nie była koszona. Najgorzej sytuacja wygląda od strony liceum im. Heleny Malczewskiej. Nie wiem kto tam powinien sprzątać. Jeżeli chodzi o sam budynek, to za czystość na klatkach schodowych dba sprzątaczka, natomiast teren wokół bloku wygląda jak dzikie wysypisko. Kto za to odpowiada? – pyta rozgoryczony mieszkaniec bloku.
Z dnia na dzień powiększającą się stertę śmieci przed blokiem jego administrator tłumaczy brakiem kontraktu z firmą sprzątającą.
- Wraz z końcem marca wygasł kontrakt firmy, która odpowiadała za utrzymanie czystości na tym terenie. Od tamtej pory wokół posesji wciąż przybywa zanieczyszczeń - mówi administrator bloku przy ul. Pomorskiej 39 Dariusz Leski.
Otoczenie bloku rzeczywiście nie wygląda zachęcająco. Na porozrzucane wokół śmieci narzeka nawet młodzież.
- Teraz to nawet nie da się posiedzieć na ławce, bo wszędzie jest, za przeproszeniem, „syf”. Co gorsza, niektórzy uważają, że to my tu śmiecimy, ale to nieprawda – mówi siedzący na ławce przed blokiem młody chłopak.
- Dzwoniliśmy już do Straży Miejskiej, ale nikt się tym nie chce zająć. Co pewien czas sami sprzątamy te butelki i puszki, ale to przecież nie jest nasza powinność – mówi rozżalona Danuta Piekarz.
- W połowie lipca złożyliśmy do Prezydenta Zawiercia pismo z prośbą o określenie warunków, na jakich gmina mogłaby nieodpłatnie przekazać ten teren wspólnocie. Dlaczego mamy sprzątać teren, który nie jest nasz? Może gdyby to była mała powierzchnia nie stanowiłoby to problemu, ale na posprzątanie całego odcinka od płotu przy liceum aż do ul. Pomorskiej potrzeba naprawdę sporo pieniędzy – dodaje Leski.
Prezydent Mirosław Mazur całe zamieszanie tłumaczy błędami poprzednich włodarzy miasta.
- Jest to spadek po działaniu moich poprzedników. Przed laty wydzielano teren wzdłuż linii bloku, a zapominano o otoczeniu. Dziś trwają rozmowy zmierzające do rozwiązania tego problemu, ale trzeba znaleźć złoty środek. Chcemy wydzierżawić ten teren wspólnotom. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia, ale dopóki sprawa się nie wyjaśni będziemy tam musieli wysłać swoje ekipy porządkowe – mówi Mazur.
Justyna Banach
Nasz komentarz:
URZĘDNICY LUBIĄ KOMPLIKOWAĆ
Problem sprzedaży ziemi pod blokami wspólnotom mieszkaniowym „po obrysie budynku” to przypadek nie tylko z Zawiercia, ale również innych miast. Sytuacje bywały tak absurdalne, że wspólnotom gminy sprzedawały ziemię pod budynkiem, ale np. schody i balkony już zostawały na cudzym. I ten bałagan w Zawierciu również gmina musi uporządkować, sprzedając czy przekazując wspólnotom tereny, które do bloku naturalnie należą jako uzupełnienie jego funkcji.
Inny problem, to brak porozumienia wspólnoty z gminą co do sprzątania terenu. Mieszkańcy na pewno lepiej zadbają o otoczenie bloku i jeżeli to nawet obowiązek gminy, to co stoi na przeszkodzie przekazać teren wspólnocie w administrację? Zamiast wysyłać gminne sprzątaczki, gmina może uzgodnić wynagrodzenie dla wspólnoty za sprzątanie terenu. Inny problem, to postawa samych mieszkańców. Teren nie ich, sprzątać nie będą. Nigdy nie zdarzyło się Państwu podnieść cudzego papierka? Przecież to Wam najbardziej ten bród przeszkadza.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze