Dlaczego osobom kichającym mówi się: „Na zdrowie?!” Czy aby się jeszcze mówi? Wydaje się, że już coraz rzadziej. Zwłaszcza, że w miejscach publicznych, w poczekalniach, autobusach itp. kichacze są niemile widziani, szczególnie jeżeli nie rozumieją, że owe wodogrzmoty z ust i nosa winny być starannie osłaniane chusteczką, aby nie obdarzać niewinnych bliźnich własnym katarem. Cóż, kiedy nie zawsze udaje się zdążyć w porę z wyciągnięciem chusteczki z głębi kieszeni lub torebki. Gorzej jeszcze patrzą na kichających w teatrze lub na koncercie. Bardziej utalentowanych kichaczy spotykają tam pomruki „Trzeba było pójść do łóżka, a nie na koncert”. Na pewnych zawodach jeździeckich po prostu wyprowadzono widza, który nieustannym łoskotem apsików wpływał ujemnie na stan nerwowy koni szykujących się do wzięcia kolejnej przeszkody.
Gwałtowne i mimowolne wyrzucenie powietrza z nosa i ust na skutek podrażnienia receptorów śluzówki jamy nosowej od dawna uważano za zjawisko złowróżbne. Znaczna część ludności świata wierzy do dziś, że kichnięcie jest rodzajem niewielkiego grzmotu w głowie, stanowiącym bezpośredni znak od bogów, który wieści dobry lub zły los. Rzymianie witali kichnięcie słowem „Absitomen!”, aby nie stało się zapowiedzią nieszczęścia. Według tradycji papież Grzegorz Wielki żyjący w VI wieku, był pierwszym, który nakazał wiernym reagować na kichnięcie odpowiednikiem naszego „Na zdrowie” lub „Bóg strzegł”. Mówiąc to kłaniano się nisko i uchylano kapelusza, co miało zapewne oznaczać grzeczne, ale – być może- ostatnie pożegnanie się z kichającym. W Persji i Indiach uważano, że kichanie wyrzuca z ciała demony i złe duchy. Teoria ta mogła być pociechą dla pewnej młodej mieszkanki Florydy, która w 1966 roku pobiła światowy rekord nieprzerwanego kichania, czyniąc to przez 155 dni. O ile zwykłe kichnięcie jest odruchem obronnym chroniącym drogi oddechowe przed działaniem czynników szkodliwych, o tyle nieustanne kichanie jest objawem chorobowym.
Największa szybkość wyrzutu zawartości nosa w czasie kichnięcia, jaką dotychczas zmierzono, wynosiła 174 kilometry na godzinę (wiatr o prędkości 118 km/h nazywa się huraganem). Wynik ten nie zdziwi zapewne tego, kto próbował zdławić zbliżające się kichnięcie znalazłszy się np. w czasie gry w chowanego pod stołem lub w szafie, albo w celach szpiegowskich za dyplomatyczną kotarą. Kichanie jest wielkim równaczem ludzi i, jak pisał pewien filozof perski, choć szach może być najpotężniejszym człowiekiem na świecie, i on nie potrafi powstrzymać zwykłego kichnięcia.
Andrzej Józef Pałka
Napisz komentarz
Komentarze