(Kroczyce) O tym, że wieś może skutecznie pozyskiwać środki unijne przekonywano 6 września podczas konferencji w hotelu „Jura”. W spotkaniu wzięli udział Małgorzata Czernek i Andrzej Kotulecki z Lokalnej Grupy Działania „Perła Jury”, Stanisław Gmitruk z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i Iwona Cykowska z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.
Wiceprezes LGD „Perła Jury” Andrzej Kotulecki zaprezentował, w jaki sposób stowarzyszenie aktywizuje środowisko wiejskie. Chodzi między innymi o liczne małe projekty i tworzenie małych przedsiębiorstw.
- Naszym celem jest wspieranie aktywności lokalnej i wiejskiej w różnych przedsięwzięciach. Jako LGD pracujemy od 2004 roku (dokładnie od czasu, kiedy Polska zaczęła korzystać ze środków unijnych) – mówił Andrzej Kotulecki.
Lokalne Grupy Działania od lat tworzone są w różnych krajach unii. Ponad polowa ludności na terenie UE mieszka właśnie na obszarach wiejskich. Dlatego tak ogromną wagę w polityce przywiązuje się do pomocy dla rolnictwa.
- Nie tylko w Polsce gorzej mieszka się na wsi. Tak jest i w pozostałych krajach członkowskich. Mieliśmy okazję tego doświadczyć w czasie współpracy z LGD z Niemiec, Portugali. Społeczeństwo w naszym powiecie jest bardzo ubogie – dodaje wiceprezes.
Jednym z programów, który ma pomóc mieszkańcom wsi jest program Leader. Opiera się to na angażowaniu mieszkańców wsi we wspólne przedsięwzięcia. Niestety z tym ciągle są problemy.
- Ludzie oczekują, że ktoś za nich coś zrobi. Społeczeństwo jest ciągle bierne, staramy się je jakoś „rozruszać” – śmieje się A. Kotulecki.
A pieniądze w ARiMR czekają. Lokalna Grupa Działania „Perła Jury” pracuje na terenie gmin: Łazy, Ogrodzieniec, Pilica, Żarnowiec, Irządze, Włodowice, Kroczyce, Szczekociny (łącznie to obszar zamieszkały przez 62 tysiące osób). Bezrobocie w tych gminach jest ogromne i dochodzi do 60 procent, a płace są o wiele niższe niż w pozostałych częściach naszego województwa. Poza Łazami żadna z tych gmin nie ma połączenia kolejowego. Upadek PKS- u dodatkowo utrudnił sytuację. Brak dostępu do teatru, dobrego kina, klubów sportowych, centrów handlowych sprawia, że młodzi ludzie nie wracają na wieś, a raczej z niej emigrują.
- Nie jesteśmy atrakcyjni dla młodzieży, która ucieka. W założeniach strategicznych przyjęliśmy: poprawę jakości życia i tworzenie pozarolniczych miejsc pracy. Przyjeżdżający turysta 20 procent pieniędzy zostawia u tego, u kogo nocuje, a resztę w okolicy – mówił Kotulecki. Wskazywał że wiele świetnych inicjatyw i miejsc na Jurze nie jest dostatecznie promowanych (np. park miniatur w Ogrodzieńcu, szlaki jurajskie). Warto by również pomyśleć nad rozszerzeniem oferty turystycznej (wypożyczalnie rowerów, sprzętu turystycznego i inne). LGD „Perła Jury” wielokrotnie pomagała rolnikom w znalezieniu swojego sposobu na biznes. Przykładem może być program „Zielona kurka na wszystkich podwórkach”. Był to projekt skierowany do hodowców kurki zielononóżki (typowo polska rasa kury „produkującej” jaja z niska zawartością cholesterolu). Rolnicy dostawali kury i dzięki temu mogli podreperować domowe budżety. To tylko jedna z akcji, która miała „rozruszać” lokalne społeczeństwo. Innymi przykładami mogą być liczne festyny kulturalne i kulinarne, w których LGD brała udział.
- Przed trzema laty zorganizowaliśmy inscenizację bitwy pod Szczekocinami. Cieszyła się ogromna popularnością. Teraz planujemy organizować spływ kajakowy od źródeł Pilicy aż do ujścia – zapowiada wiceprezes.
Każdy, kto chce może zwrócić się do stowarzyszenia o pomoc w wypisaniu wniosku o środki zewnętrzne.
Bliższe informacje można uzyskać w siedzibie LGD: ul. Jesionowa 1, 42-450 Łazy lub pod numerem tel. 032 67 100 61 (mpp)
Od redakcji:
KURA TO ZA MAŁO
Kurka zielononóżka to wspaniały wiejski wynalazek, ale sama hodowla 10-20 kur, choć pożyteczna, nie daje zbyt dużych szans rozwoju wsi. Sam co poniedziałek jadę po 20 jaj od zielononóżki do Przybynowa (gm. Żarki). Na skróty terenówką przez las, więc mam tylko kilka kilometrów. Asfaltem byłoby z 15, a pod domem miłej pani Moniki, która kury hoduje i tak jakiś kilometr asfaltu brakuje. Więc po sezonie turystycznym pani Monice jaj zostaje. Nie ma kto ich kupić. Do redakcji zgłosiła się pani z ogłoszeniem, że ma kilka litrów świetnego koziego mleka dziennie, ale nie ma tylu nabywców. Moja córka pije tylko kozie, bo zdrowsze. Ale jeżdżenie codziennie po litr świeżego koziego (7 zł/litr) to już przerasta moje chęci. Kupuję w kartonie na zapas, po 10 zł/litr. Zapłaciłbym za świeże dużo więcej z dostawą do domu! Gdybym mógł je kupić w jakimś certyfikowanym sklepie spożywczym, z gwarancją, że to mleko z porannego udoju!
Czysta hodowla zdrowych jaj, kur czy kóz rozwinie się, jeżeli rolnikom nie tylko damy kurę, ale i nauczymy, jak z jajkiem dotrzeć do klienta. Najlepiej, gdyby powstał lokalny (daleko wozić takich produktów nie wolno) system odbioru produktów ekologicznych od rolników i ich sprzedaży w EKO-SPOŻYWCZYCH. Warto spróbować?
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze