Mowa tu o jednym z dwunastu znaków Zodiaku, na które podzielono sklepienie niebieskie. W połączeniu z odpowiednią konfiguracją planet, Słońca i Księżyca w momencie powstania jakiegoś zdarzenia, był podstawą horoskopu astrologicznego, mogącego stanowić przepowiednię przebiegu tego zdarzenia lub przedsięwzięcia.
Ludzie, którym nawet do głowy nie przyjdzie wiara we wróżby, lubią mimo to, gdy im ktoś, zwłaszcza na wakacjach, powróży z kart, z ręki czy choćby z fusów. Co dziś jest zabawą, przed wiekami traktowane było jak poważna nauka, choćby z uwagi na jej starożytne tradycje.
Babilończycy, Asyryjczycy, Egipcjanie i Chaldejczycy sądzili, że zjawiska astronomiczne i meteorologiczne mają tę samą naturę i to samo pochodzenie. Obserwując ich współzależność w cyklu pór roku i zmienny wygląd Słońca i Księżyca w różnych warunkach atmosferycznych, wskazujący na zmiany pogody, i wierząc przy tym, że światem rządzą bóstwa zamieszkujące niebo, dochodzili do wniosku, że między zjawiskami na niebie i ziemi istnieje więź, że zjawiska we Wszechświecie, w makrokosmosie, powtarzają się w zmniejszeniu na Ziemi, w mikrokosmosie. Babilońscy kapłani przeszukując niebo dla odnalezienia znaków woli bogów, dotyczącej losów króla i kraju, zgromadzili wielkie bogactwo obserwacji astronomicznych, pozwalające im z dość znaczną dokładnością przepowiadać pewne zjawiska na niebie. To doprowadziło ich do wniosku, że mogą również przepowiadać wydarzenia ziemskie, stawiać dobre lub złe prognostyki przedsięwzięciom królów i wodzów.
Nauka ta przyjęta została przez Greków dopiero po śmierci Aleksandra Wielkiego, gdy kultura grecka współżyła z kulturami Wschodu w królestwach Seleucydów i Ptolemeuszów. Od tych czasów astrologia stawała się czynnikiem o rosnącym znaczeniu w cywilizacji Grecji i Rzymu, dochodząc do szczytu w okresie cesarstwa, wpływając na wszystkie warstwy społeczeństwa i znajdując gorących zwolenników w najtęższych umysłach starożytnego świata. Filozofowie ze szkoły stoików, wprowadzając świeckie treści do tej starej wiedzy kapłańskiej, dodali jej nowego blasku. Wierzyli w nią astronomowie Hipparch i Ptolemeusz. Głęboko wpłynęła również na medycynę, na poezję, aby znaleźć wreszcie wcielenie architektoniczne w Panteonie rzymskim.
Jednak stawianie indywidualnych horoskopów poszczególnym osobom było wtedy rodzajem podziemia astrologicznego, wyśmiewanym przez satyryków, tępionym przez władze. Wczesny Kościół sprzeciwiał się tym wróżbom, jako niezgodnym z zasadą wolnej woli. W średniowieczu astrologia weszła w związki z alchemią i innymi naukami tajemnymi, przygotowując mimowiednie rozwój nowoczesnej astronomii. Po Koperniku drogi astronomii i astrologii rozeszły się. Pierwsza stała się integralną częścią nauk ścisłych, druga, uprawiana przez filozofów hermetycznych XVII wieku i przez wiele grup okultystów XIX wieku. Dziś zmienia się w rodzaj pseudonaukowego hobby prywatnych zwolenników, których ma obecnie z pewnością więcej niż kiedykolwiek przedtem, w indywidualne wróżbiarstwo, w półjarmarczny sposób zarobkowania dla wydrwigroszów, żerujących na ludzkiej ciekawości lub naiwności.
Już rzymski pisarz i uczony Pliniusz w swej „Historii naturalnej” zauważył, że pod tą samą gwiazdą, w tym samym momencie, rodzą się przyszli panowie i niewolnicy, królowie i żebracy. Mimo tego niezbitego dowodu przeciw astrologii, ta babilońska niedorzeczność trwa dalej popierana przez czytelników i redaktorów pism ilustrowanych – to w epoce, gdy w kosmosie krążą od dawna ciała zbudowane ludzkimi rękami!
Andrzej Józef Pałka
Napisz komentarz
Komentarze