Zupełnie przypadkiem zainteresowaliśmy się ile kosztuje powiatowa i miejska propaganda. W powiecie rządzi PiS, w mieście Łukasz Konarski, czyli właściwie też PiS, gdy współpracę zdefiniował słynny „Plan Dorsa” (starosta powiatu z PiS).
Gdy w ubiegłym tygodniu podjęliśmy temat zdjęć o charakterze pornograficznym rozpowszechnianych w mediach społecznościowych przez pracującą dla Szpitala Powiatowego w Zawierciu Katarzynę Kieras (od 2016 roku pracuje dla kolejnych samorządów gdzie rządził PiS, najpierw Będzinie, teraz z Zawierciu) przyjrzeliśmy się też kosztom jakie powiat zawierciański wydaje na propagandę. I tylko na drobny jej wycinek, czyli tytuły prasowe. A tam nieustanne pasmo sukcesów. Starosta był tu, poseł (oczywiście z PiS) odwiedził, pomógł, załatwił. Gazetka o szpitalu też wiele miejsca poświęca wizytom posłów PiS i staroście z PiS. Co łączy pornografię i dwa powiatowe tytuły? W szpitalnej gazetce redaktorką naczelną i dziennikarską (jest podpisana pod większością artykułów jako autorka) a w powiatowej odpowiada za skład: osoba Katarzyny Kieras. Poświęciliśmy jej już wystarczająco dużo miejsca, pisząc o zdjęciu pornograficznym przestawiającym męskie genitalia, które opublikowała redaktorka naczelna szpitalnej gazetki. I niestety nie był to artykuł o urologii, czy problemach nietrzymania moczu przez mężczyzn. Było to po prostu obrzydliwe zdjęcie z dziwaczną, seksualną propozycją.
Redaktorka szpitalnej gazetki pracuje tam na etacie, więc poznanie wysokości kosztów tej propagandy możemy tylko oszacować. Szpital nie ujawnia wysokości wynagrodzeń. Więcej wiemy ile starostwo w Zawierciu wydało na propagandowy „Nasz powiat zawierciański” Starostwo Powiatowe w Zawierciu w odpowiedzi na pytania zadane w trybie dostępu do informacji publicznej, przekazało nam dokumenty (umowy, faktury) z których wynika, że druk 5 numerów dwumiesięcznika (nakład 15 tys. egz.) kosztował 22.500 zł. Szokuje kwota wydana na przygotowanie do druku. Pani Katarzynie Kieras (umowa zlecenie) za przygotowanie 5 numerów zapłacono 26 tysięcy w ratach po 2600 zł miesięcznie. To tylko koszty tzw. „składu komputerowego” co potwierdza treść umowy stopka redakcyjna, gdzie p. Katarzyna Kieras jest wymieniona jako odpowiedzialna za skład. W wydaniu które analizowaliśmy, wszystkie teksty były autorstwa Iwony Kuźniak, pracownicy starostwa, która w dwumiesięczniku jest wymieniana jako redaktor naczelna. Wychodzi, że Starostwo Powiatowe w Zawierciu płaciło ok. 433 zł za skład 1 strony gazety. To czynność która zajmie doświadczonemu operatorowi DTP 5-30 minut, w zależności od stopnia skomplikowana pracy. Skład i grafika powiatowej gazetki, jak oceniamy (a robimy to od 30 lat) zajmie najwyżej 1 dzień pracy, a „na lenia” dwa dni. Cena rynkowa takiej usługi nie przekroczy 100 zł/stronę, 1200 zł za całą gazetę. Starostwo Powiatowe płaciło 5200 zł. Dodatkowo, starostwo płaciło też za dystrybucję dwumiesięcznika. Wartości tej umowy jeszcze nie znamy, gdyż o tych kosztach dowiedzieliśmy się później.
Podsumujmy: na 5 wydań propagandowej gazetki (ostatni numer w XII 2023) Starostwo Powiatowe wydało co najmniej 50.000 zł.
Szpital Powiatowy w Zawierciu, czyli publiczna placówka zdrowia, zatrudnia redaktor naczelną do swojej gazetki i wydaje ją w podobnym nakładzie w cyklu miesięcznym. Przy założeniu pensji 8000 zł brutto (nie wiemy, czy przy gazetce pracuje więcej osób) i tych samych kosztach druku, rocznie publiczna lecznica wydaje około 150.000 zł. Na zdjęcia ze starostą, doradcą szpitala Jorgiem. O aferach i śledztwach np. dotyczących podejrzeń wyłudzeń środków przez fikcyjne dopisywanie pacjentom chorób covidowych ani słowa…
I wreszcie miesięcznik Łukasza Konarskiego, który przedstawia jego rządy w Zawierciu jak jedno pasmo sukcesów. Wydawcą oficjalnie jest MOK Zawiercie, redaguje Łukasz Czop, pracownik MOK. W gazecie oczywiście same dobre wiadomości. Koszt? W naszej ocenie nie mniej niż wydatki szpitala.
Razem miasto i powiat, a w obu rządził przez 5 lat PiS, w mieście wspólnie z Konarskim, na propagandowe miesięczniki wydają przez rok co najmniej 350 tys zł. Skupiliśmy się na wydatkach miasta Zawiercie i starostwa Zawierciańskiego. Ale propagandowe gazetki wydają też gminy Ogrodzieniec, Poraj. Nigdy tego nie robił Myszków gdzie rządzi burmistrz Włodzimierz Żak a nawet (równie pisowskie) starostwo z Myszkowa, miało w tej materii epizod, ale zrezygnowało, po krytyce radnych.
Na problem wydawanych przez władzę gazet i portali w Polsce zwrócono uwagę nie tylko po przejęciu Polska Press (na Śląsku np. Dziennik Zachodni) przez Orlen. Problem jest znany od lat. W małych gminach i w dużych aglomeracjach nie brakuje gazetek i portali wydawanych przez samorządy. Prawie zawsze do chamska tuba propagandowa. Przykład PiS, Orlenu, TVP zwanego „szczujnią” pokazał, że nawet z tą machiną propagandową w skali centralnej i lokalnej można z przerżnąć wybory.
W artykule „Kampania wyborcza w „gazetach władzy” Szymon Osowski pisze dla Sieci Obywatelskiej WATCHDOG 28 lutego: „Od lat piszemy o tym, że gazety samorządowe (tzw. gazety władzy) psują lokalną demokrację. Chcemy o tym przypomnieć u progu kampanii przed wyborami samorządowymi.”
„media kontrolowane przez władze nie mogą pełnić funkcji krytycznej wobec samej siebie, co jest kluczowe dla rozliczalności władz. W okresie przedwyborczym jednostronne wykorzystywanie biuletynów do promowania określonych idei lub osiągnięć, bez zapewnienia równego dostępu dla różnych punktów widzenia, może poważnie ograniczać zdolność obywateli do dokonywania świadomych wyborów. Taka praktyka może prowadzić do erozji zaufania publicznego i podważać podstawy demokratycznej debaty” -pisze autor.
Drukowaniu propagandy za pieniądze podatników protestowało Stowarzyszenie Gazet Lokalnych, skupiające niezależnych wydawców i dziennikarzy, którzy podobnie jak my w Gazecie Myszkowskiej, Kurierze Zawierciańskim i naszych portalach gazetamyszkowska.pl kurierzawiercianski.pl patrzą władzy na ręce. Jesteśmy zwykle przez władzę nielubiani, upierdliwi, ciągani po sądach. Taka praca, i zwykle nie najlepiej opłacana. Ale najczęściej jak się spyta dlaczego, można usłyszeć odpowiedź, że to „najwspanialsza praca na świecie”: robimy coś ważnego, w gazetach lub na portach, na tych drugich coraz częściej, gdyż świat się cyfryzuje, a kioski z prasą znikają.
Watchdog opublikował raport: „Komu służy lokalna prasa finansowana z budżetów samorządów?” Podsumowanie praktyk samorządów, i nie tylko tych rządzonych przez PiS, bo różne biuletyny i miesięczniki, wydają włodarze miast i gmin każdej politycznej orientacji sprowadza się do jednego wniosku, który już dawno sformułowało Stow. Gazet Lokalnych. Że: „trzeba zrobić coś, co zaprzecza logice artykułu 7 Konstytucji RP. Trzeba wprost zabronić wydawanie gazet przez władzę i jej instytucje. Oczywiście powinno wystarczyć to, że nie ma podstawy prawnej do ich wydawania. Jednak fakt, że przez lata sądy rejestrowały te tytuły, powoduje, że dziś nie da się inaczej tej sytuacji zakończyć. Jest to niebezpieczne, gdyż utwierdza władze samorządowe w przekonaniu, że może są jakieś wyjątki od art. 7 Konstytucji. A ich nie ma. Chyba jedynym sposobem na wyprowadzenie ich z błędu jest świadomość obywateli i obywatelek, którzy regularnie będą to wszelkiej władzy uświadamiali.
Oczywiście taki zakaz zaraz zaowocuje całą serią sytuacji zamieniania gazet na informatory. Treść będzie ta sama, a status inny. Trzeba zatem, bazując na istniejących doświadczeniach, zbudować jakieś gwarancje egzekwowania przez mieszkańców, opozycję i organizacje społeczne wpływu na treści prezentowane w informatorach. Być może to sprawi, że okażą się one mniej atrakcyjne i zanikną. A może przeciwnie, staną się prawdziwym miejscem „upowszechniania” idei samorządowej i będą działać na rzecz samorządu terytorialnego.”
Wybierajcie 7 kwietnia tych kandydatów na wójtów i burmistrzów, którzy nie ulegli pokusie wydawania własnej pracy, która służyła tylko propagandzie, albo tych, którzy deklarują, że samorządowe gazetki zamknął lub nigdy nie będą otwierać. Rolę kontrolną dla władzy powinny pełnić media niezależne, zwykle robione przez dziennikarzy doświadczonych, dobrze Wam, Czytelnikom znani. Jest oczywiście FB, wielka szczujnia internetu, ale i ona używana z rozumem, może przyczyniać się do kontroli władzy. Tu jedyna rada: nie publikujcie pornografii, to karalne.
Napisz komentarz
Komentarze