Przez 30 lat Gazeta Myszkowska jeszcze nigdy nie pomyliła się w sondażach, kto wygra wybory. W 2010 roku wyliczyliśmy wygraną Włodzimierza Żaka. Wcześniej, z sondaży robionych na grupie nawet 500 mieszkańców wychodziło nam, że Leon Okraska przegra z Januszem Romaniukiem. I przegrał. Burmistrz Romaniuk z kolei już bez żadnych sondaży było oczywiste że jest skończony. po alkoholowym rajdzie pod Sandomierzem. Wyczyn powtórzył niedawno pod Koziegłowami…
W tym roku nie robiliśmy sondaży, ale na gazetamyszkowska.pl można oddawać głos w ankiecie. Ponieważ głosować można raz dziennie, jest to raczej zabawa niż sondaż. Ale też coś mówi o nastrojach wśród mieszkańców Myszkowa. W sondzie wynik 3 kandydatów jest wyrównany, na „minus” ostaje jedynie kandydat Lewicy Adam Zaczkowski.
Bartnik przyznał się na Mijaczowie, że jest z PIS!
Z ciekawością przyglądamy się kampanii Tadeusza Bartnika, który próbuje nam wmówić, że jest kandydatem niezależnym, choć wszyscy wiedzą, że jest kojarzony z PiS, a PiS oficjalnie nie wystawia do Rady Miasta Myszkowa żadnych radnych, ani kandydata na burmistrza. 5 lat temu kandydatką PiS była Urszula Bauer i przegrała z Włodzimierzem Żakiem w II turze. Bartnik pytany czy jest kandydatem pis irytuje się, podkreśla swoją rzekomą apolityczność. Ale pękł na własnym spotkaniu w dzielnicy Mijaczów, gdy na pytanie Bożeny Bugaj, która spytała „niezależnego” Bartnika „dlaczego PiS nie wystawia w Myszkowie kandydata na burmistrza?” potwierdził, że ma poparcie PiS w tych wyborach. „To pis wybrał mnie” -mówił kandydat, mamy nadzieję, że cytat jest dosłowny.
„Więc stoją za panem barwy partyjne!”- miała odpowiedzieć Bożena Bugaj.
Bartnik kandyduje razem z żoną? Kto więc będzie burmistrzem?
Przecież pisaliśmy, że to kandydat klanu Jakubców!
Uważnym mieszkańcom Myszkowa zwrócimy uwagę na baner kandydata na burmistrza, albo dwojga kandydatów na ścianie bloku przy ul. PCK. Identyczny wisi na Mijaczowie. To bardzo ciekawy baner, bo na płotach kandydat Bartnik prezentuje się sam. A tu z kobietą. Nie podpisana, ale przecież poznajemy: Beata Jakubiec-Bartnik, żona kandydata. Trudno uznać to za zdjęcie z rodziną, bo brakuje trójki dzieci. Czy chodzi więc o to, co podejrzewany od dawna, że nie pochodzący z Myszkowa Tadeusz Bartnik jest tylko wykonawcą decyzji rodzinnego klanu żony, przejęcia władzy w Myszkowie? Sama Beata Jakubiec-Bartnik (radna miejska kończącej się kadencji) tym razem kandyduje do Rady Powiatu Myszkowskiego. I tu się robi prawny i karny problem: czy wielki baner z jej podobizną nie jest nielegalnym finansowaniem jednego komitetu wyborczego przez inny komitet? Wytyczne Państwowej Komisji Wyborczej, wypracowane przez lata jako interpretacje Prawa Wyborczego mówią, że niedopuszczalne jest wspólne reklamowanie kandydatów z różnych komitetów wyborczych w jednym materiale wyborczym (ulotka, plakat, baner). Nie ma za to co prawda sankcji karnej. Ale zagrożone wysoką grzywną jest finansowanie reklamy kandydata jednego komitetu, przez drugi. Wielki baner na pół ściany musiał kosztować. Sprawa wydaje się więc prosta: kandydatka do powiatu Beata Jakubiec-Bartnik (KW Stow. Bezpartyjni Samorządowcy) korzysta na reklamie wyborczej finansowanej przez komitet męża (KWW Nowy Myszków). O ocenę tej sytuacji redakcja poprosiła Krajowe Biuro Wyborcze i jego delegaturę w Częstochowie, czekamy na odpowiedź.
Kilka tygodni temu pisaliśmy, że największym obciążeniem dla kandydata Bartnika może być nazwisko żony, kojarzone z serią afer i procesów karnych dotyczących wyłudzania środków z NFZ, w rodzinnej przychodni NZOZ Światowit (formalnie przychodnia należy do brata). Firma musiała w ostatnich latach oddawać dziesiątki tysięcy zł, przez NFZ uznanych za fikcyjne, niewykonane świadczenia medyczne. Przez lata funkcjonował w przychodni mechanizm dopisywania zadeklarowanym tam pacjentom zabiegów i wizyt, których nigdy nie mieli. Kryminalna historia zaczęła się w 2014 roku od artykułu w Gazecie Myszkowskiej „Z.I.P. POSTRACH NIEUCZCIWYCH LEKARZY”. Najsłynniejszy z nich, to były poseł, były starosta myszkowski Wojciech Picheta. W jednym procesie uznany za winnego, ale sąd warunkowo umorzył postępowanie karne. W drugim procesie, gdzie zarzuty były dużo cięższego kalibru, dotyczyły już fałszowania dokumentacji medycznej wyrok był już skazujący, 10 miesięcy pozbawienia wolności choć w zawiasach. Wszystkie przestępstwa miały miejsce w NZOZ Światowit, o czym właściciele przychodni oczywiście nic nie wiedzieli. Kto w to uwierzy?
Napisz komentarz
Komentarze