(Zawiercie – Bzów) Bzowianie już od kilku lat borykają się z uciążliwym „sąsiadem”, który nielegalnie zwozi niebezpieczne odpady do jednej z zawierciańskich dzielnic. Za każdym razem, gdy na teren byłej Cementowni wjeżdża tir, po całej dzielnicy roznosi się straszny fetor. Mieszkańcy są bezsilni, włodarze gminy i powiatu również. Nawet wzywana na miejsce policja rozkłada bezradnie ręce. Nie sposób przecież walczyć z polskim prawem, którego luki pozwalają działać na szkodę społeczeństwa bez żadnych konsekwencji.
21 września w Domu Strażaka w Bzowie po raz kolejny odbyło się spotkanie z mieszkańcami w sprawie nielegalnego składowania fluorku wapnia na terenie byłej Cementowni „WIEK”. Choć od 4 lat prezydent Mazur i starosta Mach toczą między sobą spory, w tej sprawie byli jednak wyjątkowo zgodni - trzeba zapobiec wywożeniu niebezpiecznych substancji na teren kamieniołomu. Tylko jak to zrobić, skoro nawet policja jest bezsilna?
- Wydaliśmy kolejną, 4 już decyzję w sprawie usunięcia odpadów na bazie fluorku wapnia. Decyzja ta znów była zaskarżona do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, zresztą tak jak poprzednie. Tym razem jednak kolegium podtrzymało nasz wniosek. W odpowiedzi na to podmiot (przyp. red. – chodzi o firmę Eko Harpoon) zaskarżył naszą decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, gdzie jest teraz prowadzone postępowanie. Wyrok jeszcze nie zapadł – wyjaśnił Prezydent Zawiercia Mirosław Mazur.
Starostwo w tej sprawie nie pozostało bierne i również wytoczyło swoje działa do walki z „trucicielem”.
- Przypomnę tylko, że 30 kwietnia 2008 roku zostało cofnięte zezwolenie firmie Eko Harpoon i nie ma ona prawa wywozić tu żadnych odpadów. W 2009 i w 2010 roku odpady były tam nielegalnie zwożone. Badaliśmy 2 ujęcia wody w Bzowie i jedno w Ogrodzieńcu, w przypadku tych ujęć nie ma na razie zagrożenia. Co mogliśmy jeszcze zrobić? Powiadomiliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, Wojewódzką Inspekcję Sanitarną i prokuraturę – powiedział Starosta Zawierciański Ryszard Mach.
Mieszkańcy Bzowa nie wiedzą już u kogo szukać ratunku. Według nich nawet policja przestała reagować na ich apele.
- Mówicie państwo, że policja nie reaguje. To nieprawda. Chcę powiedzieć, że to właśnie policja zawierciańska sprawiła, że do walki z Eko Harpoon włączono także Komendę Wojewódzką Policji w Katowicach i w Krakowie. To dzięki naszym działaniom sprawa nabrała rozgłosu – podkreślał Adam Pałucha Komendant Powiatowy Policji w Zawierciu.
Mieli rekultywować zaczęli składować
Przypomnijmy, cała sprawa zaczęła się od zgody na rekultywację terenu po byłej cementowni „WIEK” wydanej przez Starostwo Powiatowe w Zawierciu. Zgodnie z zezwoleniem, na teren kamieniołomu miały trafiać bezpieczne dla środowiska odpady służące rekultywacji. Po tym jak okazało się, że zamiast naprawiać, „eko” firma zaczęła coraz bardziej zatruwać, decyzję cofnięto. To jednak nie przyniosło żadnego efektu. Okazało się, że teren byłej cementowni wykupił prezes firmy „Eko Harpoon”.
- Udzielono firmie zezwolenia, a potem je cofnięto. Powtarzam firmie! Natomiast teren jest w użytkowaniu wieczystym państwa Kostrzewów. Kwestia telefonu informującego „że tam wywożą” wcale nie oznacza, że wywożone substancje są materiałami niebezpiecznymi. Jeżeli tak jest w rzeczywistości podlega to pod przepisy kodeksu karnego i w tym momencie rola policji jest jak najbardziej uzasadniona. Żeby wspomóc nasze działania podpisaliśmy porozumienie z Państwową Inspekcją Samochodową, która ma większe uprawnienia jeżeli chodzi o przewóz materiałów samochodami ciężarowymi. Policja może zatrzymywać na drodze publicznej, ale nie na terenie prywatnym, bo do tego potrzebny jest nakaz - wyznał komendant Pałucha.
Jak się okazało na teren Bzowa oprócz niegroźnych odpadów trafiał również fluorek wapnia, który w niewielkich ilościach jest nieszkodliwy, jednak jego nadmiar może być groźny dla ludzi, a nieodpowiedni sposób składowania może także zanieczyścić wody gruntowe lub zmienić swoją postać w pył, który jest także niebezpieczny dla zdrowia i życia.
- Fluorek wapnia można wykorzystywać w rolnictwie, ale stosowanie go przy rekultywacji jest w 100% nielegalne i jest to przestępstwo – przyznaje Wojciech Główkowski, z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego woj. śląskiego.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Częstochowie przeprowadził badania, z których wynika, że (do tej pory) ujęcia wody nie są zanieczyszczone fluorkiem wapnia, jednak nie wiadomo czy ta sytuacja nie ulegnie zmianie wraz z upływem czasu.
Prokurator im niestraszny
Sprawą nielegalnego zwożenia szkodliwych odpadów już od trzech lat zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Zawierciu. Tylko, że od trzech lat wszystko utknęło w martwym punkcie ze względu na brak opinii biegłych.
- Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska stwierdziła, że na terenie są składowane odpady niebezpieczne, więc nie trzeba tu powoływać żadnych biegłych, a prokuratura zrobiła to prawdopodobnie żeby zyskać czas. Mam komplet materiałów na temat: jakie tam są materiały, ile ich jest i od kiedy są składowane. Czekam teraz na decyzje WSA i wtedy przystąpię do nałożenia kary – obiecywał Wojciech Główkowski Zastępca Dyrektora ds. Programowych Wydział Ochrony Środowiska Urząd Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.
Justyna Banach
Napisz komentarz
Komentarze