(Zawiercie) Leszek Wierzchowski, a właściwie Leszek Wielki Książę Wierzchowski, to zawiercianin, który wraz z żoną (tytułowaną Wielką Księżną), jako pierwszy w wolnej Polsce wskrzesił ideę dziedzicznej monarchii konstytucyjnej, tworząc partię Polski Ruch Monarchistyczny. 19 września w Klubie Novum odbył się zjazd organizacji. Monarchiści bardzo wrogo podchodzą do demokracji. W Zawierciu przepowiedzieli wręcz jej upadek i powstanie czegoś na kształt unii polsko-węgierskiej. Kiedy miałoby to nastąpić i kto miałby zostać królem? Tego nie zdradzają. Jednego są pewni -demokracja to brak ciągłości władzy i zamęt, dlatego powinna być wrzucona do śmietnika historii. Monarchistycznych marzeń księdza Wierzchowskiego Polacy nie traktują zbyt poważnie, ale przed wyborami samorządowymi, gdy polityka jest zwykle nadęta i bardzo poważna, może warto pokazać ruch, co prawda o marginalnym znaczeniu, ale nieco bardziej nasz, zawierciański.
OD DZIENNIKARZA DO KRÓLA
Pełny tytuł Leszka Wierzchowskiego, to: „Jego Królewska Wysokość Leszek Antoni Wielki Książę Wierzchowski, z Łaski Boga i Woli Narodu Regent Polski i Polskiego Ruchu Monarchistycznego, Wielki Kniaź Ukrainy-Rusi, Kniaź Imperium Rosji, Emir Tatarów, Kawaler Orderu Regencji na Wielkiej Wstędze z Gwiazdą, Wielki Mistrz Zakonu Rycerzy Polskiej Korony, Wielki Mistrz Kapituły Orderu św. Stanisława etc. Etc”.
Partia Wierzchowskiego dąży so wprowadzenia w Polsce dziedzicznej monarchii konstytucyjnej. Kontrowersyjny polityk urodził się w Zawierciu, gdzie ukończył I LO im. Stefana Żeromskiego. Ze stolicą naszego powiatu Wielki Książę jest bardzo związany i czuje się dumny ze swojego pochodzenia. Jako działacz PRM zajmuje się również niesieniem materialnej pomocy dla zdolnej, ale biednej młodzieży szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Przez wiele lat był dziennikarzem, pisał między innymi do Dziennika Zachodniego i był redaktorem naczelnym Echa Czeladzi. Oprócz tego jest członkiem Związku Literatów Polskich, a jego fraszki ukazywały się w wielu znaczących tytułach. Podaje się za potomka rodu herbu Pobóg (jego przodkowie walczyli pod Grunwaldem).
DLACZEGO MONARCHIA?
- Bo uważam, że na świecie jest więcej ludzi głupich. Dziedziczna monarchia, to system, gdzie odpowiedzialność spada z ojca na syna. Jeśli ojcu nie udało się czegoś dokonać, to zrobi to za niego syn. Odpowiedzialność jest dziedziczona. W systemie prezydenckim, nie ma ciągłości władzy, a społeczeństwo płaci za kolejne wybory. Król jest ponad politycznymi podziałami. Parę lat temu w jednej z polskich gazet ukazał się duży artykuł. Na tej samej stronie przedstawiony był prezydent Kwaśniewski i królowa Elżbieta II. Wizerunek królowej zajmował ¼ powierzchni. Udowodniono, że utrzymanie naszego prezydenta kosztuje 160 milionów złotych, a królowej 40 milionów. Dlaczego stać nas na taką rozrzutność i dlaczego płacić za coś, co jest niepewne? Elżbieta II była najlepszym doradcą 16 premierów. Ponadto bardzo często demokracja przechodzi w dyktaturę, a monarchia nie. My staramy się służyć społeczeństwu – przekonywał L. Wierzchowski.
Jaka miałaby być polska monarchia? Na pewno nowoczesna. Za przykład podaje się Hiszpanię. Do czasu przejęcia władzy przez króla jego funkcję pełni regent. Został nim wybrany właśnie Wierzchowski, który zajmuje się nadawaniem i potwierdzaniem starych - tytułów szlacheckich i arystokratycznych oraz odznaczeń monarchistycznych dla osób zasłużonych.
- Jesteśmy spadkobiercami Konstytucji 3 Maja, gdzie zapisano, że w przyszłości Polska powinna być dziedziczną monarchią konstytucyjną. Wolna elekcja nie sprawdza się, bo Polską manipulują wtedy inne mocarstwa – dodaje Książę.
POLAK WĘGIER DWA BRATANKI
PRM nawiązał współpracę z monarchistami na Węgrzech. W przyszłości liczy na zawarcie unii pomiędzy naszymi krajami.
- Z wielką radością przyjąłem wasze zaproszenie do Polski, z którą jesteśmy bardzo związani. Mamy ponad tysiącletnią przyjaźń. Łączy nas wyśniona wspólna przyszłość. Chcemy, by monarchia polsko-węgierska związała nasze narody we wspólnotę. Płynęłyby z niej obopólne korzyści dla naszych narodów. Z tej okazji pragnę podarować wam łuk Scytów, niech połączy nasze narody na następne tysiąc lat. W roku 2000 genetycy wykazali, że Węgrzy i Polacy nie są tylko przyjaciółmi. To znaczy, że musimy sobie pomagać jak bracia. W ostatnim tysiącleciu nasze narody były napadane przez sąsiadów. Wspólne tradycje historyczne dają nam możliwość przewidywania przyszłości. Jak dwie połowy tej samej rodziny mamy nadzieję, że los nas zespoli. Mówi się, że jak się zacznie tańczyć, to muzyka przyjdzie sama. Tańczyć samemu nie można. To pozytywne myślenie przyniesie na pewno owoce na przyszłość – przemawiał do monarchistów w Zawierciu pretendent do tronu Królestwa Węgier Horkovics Kovats Janos.
Już ponad milion Węgrów podpisało się za monarchią. Ród pretendenta ma ponad już 1600 lat. Horkovics Kovats Janos twierdzi, że wywodzi się z królewskiego linii Arpadów, która w X wieku zjednoczyła siedem plemion i utworzyła Królestwo Węgier.
- Oby strzała wypuszczona przez Polaka z łuku Scytów przyniosła nam kiedyś unię – mówiła Wielka Księżna.
Przytoczono także fragment ponad stuletniej przepowiedni z Tęgoborzy: „Węgier z Polakiem, gdy połączą dłonie trzy kraje razem z Rumunią. Przy majestatu polskiego tronie wieczną połączą się unią”.
- Wracamy do źródeł. Polska będzie monarchią. Historia musiała zatoczyć wielkie koło. I musiało się zmienić tak wiele, by znowu nic się nie zmieniło. Dążymy do tego, by w Polsce żyło nam się jak najlepiej. Król jest gospodarzem kraju, reprezentuje go. Prezydent jest, zaś jedynie zarządcą – podsumowuje Wierzchowski.
MARZENIA
Wprowadzenie w XXI wieku dziedzicznej monarchii konstytucyjnej w Polsce jest raczej pobożnym życzeniem. Choć sama idea jest słuszna. Co do unii polsko-węgierskiej nie bardzo wiadomo jakby ta miała wyglądać. Dziwi fakt, że osoba, która demokracją się brzydzi dwukrotnie kandydowała w demokratycznych wyborach (Wierzchowski w 1995 roku kandydował na prezydenta, swoich sił próbował również swego czasu w wyborach parlamentarnych). Obecna konstytucja pozwala, co prawda na wprowadzenie monarchii, ale byłoby to skrajnie trudne. Monarchię można by wprowadzić przez referendum, ale społeczeństwo w większości raczej, by jej nie poparło. Kolejny sposób, to zdobycie poparcia 2/3 członków Zgromadzenia Narodowego, ale i parlamentarzyści nie kwapią się do tego, by Komorowskiego zastąpił król. Monarchę można również wprowadzić dekretem prezydenta, ale prezydentem musiałby zostać np. Leszek Wierzchowski lub Janusz Korwin-Mikke.
Wniosek: jest to niemożliwe. Na pytanie jak wprowadzić monarchię regent zwykle odpowiada, że przez ewolucję, już to jest sprzeczne z ideami monarchii. Zwykle monarcha obejmował władzę dzięki rozwiązaniom siłowym (chyba, że objął tron po przodku). Mówienie, że demokracja nie zapewnia ciągłości władzy jest bezzasadne. Obecna konstytucja taką ciągłość zapewnia i przekonaliśmy się o tym w kwietniu tego roku, kiedy tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego zastąpił ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Nasza demokracja sobie poradziła, choć trzeba jeszcze popracować nad jej stabilnością. Twierdzenie, że demokracją rządzi motłoch również nie jest słuszniejsze. Skoro o tym, kto będzie królem ma decydować dziedzictwo i geny równie dobrze może o tym decydować totolotek. Mówiąc całkiem szczerze wśród królów zdarzali się ludzie wybitni, ale i bezmyślni. Postawić należy raczej na budowę nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego, na rzetelną debatę publiczną, która sprawi, że wyborca nie zagłosuje na kogoś z przypadku. Pozostaje jeszcze kwestia króla. Kto niby miałby nim zostać? Chyba nikt nie rości sobie praw do polskiej korony? Dzisiejszy monarchizm, więc raczej nie wiąże się z roszczeniami, ale z tęsknotą za historią i za tym by głowa państwa zawsze była sprawiedliwa, apolityczna i stała na straży demokracji.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze