(Zawadka, gm. Irządze) Każdego dnia mieszkańcy Zawadki, sołectwa w gminie Irządze przechodzą katusze wyjeżdżając i wracając do swoich domów. Główna droga przebiegająca przez osadę przypomina… szwajcarski ser. Problem ciągnie się już wiele lat i jak przyznaje sam administrator drogi (Powiatowy Zarząd Dróg w Zawierciu) w tym roku na pewno nie będzie rozwiązany.
Droga przez Zawadkę usiana jest pułapkami. Ciężko przebyć ją zwykłą osobówką. Można, ale należy przygotować się na jazdę maksymalnie na „dwójce”. Właściciele samochodów z niskim zawieszeniem muszą także liczyć się z przykrymi konsekwencjami w postaci uszkodzonego zawieszenia lub tłumika.
- Ta droga to jakiś koszmar! Dziur jest tyle, że nie sposób ich ominąć. Gdybym wiedział, że ta droga tak wygląda nigdy bym się tu nie wybrał. Jeśli mój samochód wyjdzie z tej wyprawy bez szwanku to będzie prawdziwy cud – mówi 25 - letni kierowca Hondy Civic.
Kiedy w ubiegłym roku drogowcy zaczęli remont drogi, mieszkańcy Zawadki już myśleli, że ich modlitwy zostały wysłuchane. Niestety, kolejny zawód przyszedł, gdy okazało się, że z 3,5 km doszczętnie zniszczonej nawierzchni została naprawiona tylko jej połowa.
- W ubiegłym roku udało się położyć nakładkę na połowie tej drogi, na odcinku Zawada – Zawadka. Potem dorobiliśmy jeszcze 150 metrów za „krzyżówką”. Nie jesteśmy wstanie naprawić wszystkich dróg, bo jest ich zbyt dużo. Na razie nie widzę także możliwości uzyskania na tę drogę środków pomocowych – przyznał dyrektor PZD Marian Gajda.
Przy drodze powiatowej w Zawadce mieszka ok. 45 rodzin, które każdego dnia zmagają się ze „slalomem z dziur” w drodze do pracy, szkoły, sklepu i oczywiście wracając do domu. Mieszkańcy Zawadki czują się bezsilni w walce, która od wielu lat przynosi tylko doraźne rozwiązania w postaci prowizorycznych łat.
- To niesprawiedliwe. Niektóre, rzadziej uczęszczane drogi są remontowane, a my nie możemy doprosić się o wyremontowanie kawałka drogi. Na co idą nasze podatki!?– mówi oburzona Ewa Koścień.
- Oczywiście po tym jak robotnicy zrobili jedną połowę drogi to się zorientowali, że brakuje im metrów i dorobili kawałek asfaltu przy skrzyżowaniu –dodaje mieszkanka Zawadki.
Przy skrzyżowaniu, gdzie został dołożony asfalt mieszka sołtys Zawadki Damian Kozłowski.
- Mieszkam przy tym skrzyżowaniu, ale nie wiem dlaczego położono wylewkę akurat w tym miejscu. Nie rozmawiałem na ten temat z wykonawcą – tłumaczy się sołtys. – Droga, mimo częściowego remontu jest w fatalnym stanie. Co z tego, że na odcinku ok. 2 km została położona nawierzchnia, skoro droga nie ma odwodnienia i nie zapowiada się na to, żeby ktoś je zrobił –przyznaje ze smutkiem w głosie Kozłowski.
Podatki do budżetu gminy i powiatu wpływają m.in. od mieszkańców i firm, które działają na ich terenie. Nic więc dziwnego, że nie tylko mieszkańcy, ale i właściciele firm są oburzeni brakiem działania ze strony administratora drogi.
- Urodziłem się w Irządzach, tu mieszkam i od 13 lat prowadzę firmę. Moim zdaniem PZD kuleje. Kiedy patrzę na ich pracę mam wrażenie, że ich metody działania są sprzed 30 lat. Przez tę drogę często zdarza się, że meble uszkadzają się podczas transportu. Samochody, którymi transportujemy towar również się niszczą. Nie mówiąc już o czasie. Gdyby droga była wyremontowana na dojazd do klienta stracilibyśmy mniej czasu. Czuje się zażenowany, kiedy moi klienci skarżą się na fatalny dojazd do mojego sklepu. Niejednokrotnie też pytali: Czy wy nie macie tej gminie gospodarza? – mówi Witold Wójcik właściciel firmy meblowej „Meble Wójcik” w Zawadce.
Justyna Banach
Napisz komentarz
Komentarze