(Zawiercie) Na ostatniej sesji Rady Powiatu Zawierciańskiego, 25 lutego zabrakło konkretów dotyczących dalszego funkcjonowania szpitala. Po raz kolejny prowadzono „dyskusje”. Problem w tym, że podobne dyskusje toczą się już od ośmiu miesięcy i do tej pory nic jeszcze z nich nie wynikło. Aż chce się powiedzieć: „Gadu gadu, a dług rośnie”. Długie batalie i słowne potyczki doprowadziły w końcu do tego, że przyjęto do wiadomości informację o kierunkach działań podejmowanych na rzecz poprawy funkcjonowania Szpitala Powiatowego w Zawierciu. „Przyjęto informację” to nie znaczy zaakceptowano plan.
Przytną szabelkę Zawadzkiemu?
Radykalny plan restrukturyzacji Szpitala Powiatowego w Zawierciu przedstawiony przez dyrektora szpitala Przemysława Zawadzkiego będzie musiał ulec zmianie. Radni świetnie zdają sobie sprawę z tego, ze idą wybory i nie chcą likwidacji trzech nierentownych oddziałów: paliatywnego, zakaźnego i otolaryngologii. Zdaniem starosty Ryszarda Macha przedstawiona koncepcja nie jest precyzyjna. Samorządowiec zażądał korekt przez między innymi rozważenie możliwości stworzenia zakładu opiekuńczo-leczniczego na bazie oddziału paliatywnego w dwóch wariantach. Zakład mógłby funkcjonować w strukturach organizacyjnych szpitala albo mógłby funkcjonować w oparciu o podmioty zewnętrzne. Mach w imieniu zarządu wnioskował o wnikliwe przeanalizowanie kosztów funkcjonowania oddziału otolaryngologicznego z możliwością jego przekształcenia w oddział zabiegowy krótkoterminowy (laryngologię jednego dnia). Starosta pytał o źródło sfinansowania przekształceń i o analizę likwidowanych oddziałów w stosunku do tych pozostałych.
- Uważam, że wniosek starosty powinien być bardziej radykalny. Nie powinniśmy przyjmować informacji do czasu uwzględnienia przez dyrektora wszystkich spornych punktów – apelował Henryk Gondek.
Mimo sprzeczek przyjęto w końcu do wiadomości informację o proponowanych kierunkach działań podejmowanych na rzecz poprawy funkcjonowania Szpitala Powiatowego w Zawierciu. Co to oznacza?
- Przyjmujemy do wiadomości informację złożoną przez dyrektora. Część radnych odbiera to tak, że zagłosowanie za tym projektem uchwały jest równoznaczne z przyjęciem wszystkiego, co przedstawił dyrektor. Nie ma na dzień dzisiejszy decyzji, jaki kształt przybierze ta koncepcja – mówił wicestarosta Leszek Wojdas.
ZOL jest potrzebny
- Pracuję od kilkunastu lat w strefie pomocy społecznej i obserwuję ogromny wzrost zapotrzebowania na usługi oferowane w zakładach opiekuńczo-leczniczych. Są one finansowane nie tylko przez NFZ, ale także przez pacjenta. Na terenie gminy Zawiercie mamy prawie 100 osób oczekujących na miejsce w tego typu zakładzie. Okres oczekiwania zwykle wynosi od kilku miesięcy do kilku lat. Społeczeństwo się starzeje, mamy coraz więcej osób samotnych i niepełnosprawnych, które nie są w stanie zapewnić sobie wystarczającego poziomu samoobsługi. W naszym powiecie nie ma ZOL-u i jest okazja do jego stworzenia na bazie środków bazowych szpitala. Pozwoli to zachować dostępność do tego typu usług. Tym bardziej, że mamy już znakomicie przygotowaną kadrę. Gorąco namawiam do rozważenia tego elementu – sugerował członek zarządu Zygmunt Knopik.
Zdaniem wicestarosty Wojdasa szpital nie jest w stanie utworzyć zakładu opiekuńczo-leczniczego, bo nie ma na to pieniędzy.
- Może innym wyjściem jest wydzierżawienie budynku i wypożyczenie go podmiotowi zewnętrznemu, który to wszystko zorganizuje? – pytał wicestarosta.
Przemysław Zawadzki: „Warto poświęcić te 10 procent”
Dyrektor Zawadzki naraził się zawiązkom zawodowym. Wszystko przez wypowiedź, w której określił, że warto poświecić 10 procent pacjentów (tyle średnio przypada ich rocznie na oddziały, które miały być zlikwidowane) dla 90 procent pacjentów pozostałych.
- Informacja na temat restrukturyzacji szpitala została przez radnych przyjęta, a nie odrzucona. Jestem z tego powodu zadowolony. I jestem zadowolony z tego, że dyskusja na temat Szpitala Powiatowego w Zawierciu w ogóle się pojawiła i jest żywa. Plan zakładał likwidację trzech oddziałów. Wkrótce ustosunkuję się do uchwały rady i przedstawię materiały do dalszej dyskusji na Zarządzie Powiatu Zawierciańskiego. 10 procent przeciwstawiłem 90 procentom, ponieważ pozostawienie szpitala w takiej formie da wynik ujemny i nawet te 90 procent pacjentów nie będzie miało się, gdzie leczyć.
Szpital to nie fabryka samochodów
- Branża medyczna jest tą branżą, gdzie koszty osobowe są najwyższe. To nie jest fabryka samochodów. Przeciętnie rocznie w naszym szpitalu leczy się ponad 18 tysięcy pacjentów, 10 procent to 1800 ludzkich istnień, chorób i mam nadzieję, że nie zgonów – komentowała wypowiedź Zawadzkiego Małgorzata Grabowska, przewodnicząca „Solidarności” Pracowników Ochrony Zdrowia w Zawierciu.
Zbierają podpisy
Grabowska poinformowała także o akcji zbierania podpisów od mieszkańców powiatu pod apelem o nie likwidowanie oddziału zakaźnego, otolaryngologii i oddziału paliatywnego. Takich podpisów udało się już zebrać ponad 4 tysiące – wszystkie zostały przekazane staroście pod koniec sesji.
- Społeczeństwo wyraża sprzeciw dla zamykania oddziałów. Chcemy, by pacjenci mieli zapewnione leczenie. Oddziałów paliatywnych na terenie województwa mamy tylko siedem, w tym jeden jest w Zawierciu. Na Śląsku istnieje tylko dziewięć oddziałów zakaźnych i jedynie dwadzieścia oddziałów laryngologicznych. Jeśli mowa o inwestorach zewnętrznych na terenie szpitala, najpierw chcemy poznać konkretne firmy, które chcą tu przyjść - mówiła M. Grabowska.
Kto z kim nie chce rozmawiać?
Pracownicy szpitala narzekają na to, że dyrekcja nie chce z nimi rozmawiać. Dialog ma miejsce jedynie podczas sesji, komisji i wszelkiego rodzaju spotkań aranżowanych przez organ założycielski. Podobno nie odbyło się żadne spotkanie z inicjatywy dyrektora z personelem.
- Dyrekcja tak naprawdę nie przedstawiła się pracownikom szpitala. Wiemy dzięki prasie, jak wyglądają nasi dyrektorzy, ale formalnie nie mieliśmy okazji ich poznać - przyznaje jedna z pracownic.
Dyrekcja twierdzi, że na spotkanie jest otwarta - co więcej spotkania takie się odbywały.
Ciągle rosną straty
Podczas, gdy radni sobie dyskutują o problemach szpitala, jego dług ciągle rośnie. W styczniu lecznica przyniosła prawie 900 tys. zł strat. Brak konkretnych decyzji zwiększa zadłużenie. Po co ta gra na zwłokę?
- Można robić nam zarzuty, że to za długo trwa, ale to nie jest maszynka, w której się naciśnie „enter” i wszystko elegancko idzie. To są żywe istoty. Szpital to instytucja o najważniejszym wymiarze w ochronie zdrowia w powiecie – podsumowywał całą sytuację wicestarosta Wojdas.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze