(Zawiercie) Rząd Donalda Tuska ostro zaatakował sklepy z dopalaczami. Od soboty, 2 października wszystkie punkty handlowe z tego typu produktami były zamykane, również ten w Zawierciu. Zapowiada się koniec kolekcjonerskich interesów, które żerowały na naiwności młodzieży. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o tym, że zioła, piguły i prochy wkraczają na zawierciański rynek, bo i u nas pojawiły się pierwsze sklepy z dopalaczami. Teraz syntetyczne narkotyki są na „wylocie”, a handel nimi póki co jest zakazany. Pytanie, czy musiało dojść do serii zgonów po zażyciu niebezpiecznych środków, by ktoś wreszcie ruszył głową. Ciągle nierozwiązana pozostaje jeszcze kwestia handlu przez telefon i internet. (dok. na str. 12)
DOPALACZE TO NIE ZABAWA
Dopalacze, w Polsce znane jako „produkty kolekcjonerskie”- zioła, piguły i prochy okazały się bardzo niebezpieczne. Na ulicy Marszałkowskiej w Zawierciu powstał jeden z pierwszych sklepów z tego typu substancjami. Są one sprzedawane, jako coś w rodzaju pamiątki, którą można mieć, ale –zgodnie z zasadami sprzedaży- nie można jej spożywać. Sklep z dopalaczami w Zawierciu powstał, jako 44 filia jednego właściciela. Jest nim Przemysław Wieromiejczyk. Smarty, to syntetyczne narkotyki nowej generacji. Zawierciański sklep reklamował się jako „Polska firma z holenderską tradycją”.
- Nie propagujemy narkotyków i nikogo nie zachęcamy do ich spożywania i używania, a tym bardziej do ich produkcji. Wszystkie produkty sprzedajemy tylko, jako pamiątki. Nie bierzemy żadnej odpowiedzialności za szkody prawne, fizyczne i moralne poniesione w skutek nieodpowiedniego wykorzystania zakupionych tutaj produktów. Wszystkie informacje zawarte w opisach i na opakowaniach produktów służą celom edukacyjnym bądź kolekcjonerskim i nie są zachętą do łamania prawa, a tym bardziej do spożywania produktów sprzedawanych na stronie www.kolekcjoner.nl- czytamy na oficjalnej stronie sklepu.
W Zawierciu podobnym sklepem jest jeszcze Euforia, która jednak nie prowadziła tak agresywnej kampanii reklamowej tuż przy szkołach. Nowy punkt handlowy otwarto również przy ul. 3 Maja.
Kutango Sex, Gumi Jagody, Hardcore Fantastic, Czeszący grzebień – to tylko niektóre produkty, które można było zakupić w „Kolekcjonerze”.
Wszystkie te środki mają dosyć skomplikowany skład. Wiele z nich, to substancje szkodliwe.
Jeśli były niedozwolone, to wystarczyło, że producent delikatnie zmienił skład chemiczny i te na powrót mogły byś legalnie sprzedawane.
KORZYSTALI Z BEZRADNOŚCI
Do niedawna policja rozkładała ręce:
- Właściciel sklepu Kolekcjoner działa legalnie. Posiada wszystkie dokumenty, dlatego nie możemy nic zrobić – mówił kilka miesięcy temu w rozmowie telefonicznej oficer prasowy KPP w Zawierciu Andrzej Świeboda.
Teraz sytuacja się zmieniła. Do tej pory środki odurzające na bazie ziół były legalne, a ich działanie prawie niczym nie różniło się od działania narkotyków. Oficjalnie można było kupić dopalacze, jako produkty nie do użytku, a do zbierania (jak znaczki, kamyczki, pocztówki).
NALOTY NA ŚLĄSKU I W ZAWIERCIU
W ciągu dwóch dni weekendu śląscy inspektorzy sanitarni i policjanci skontrolowali w całym województwie około 150 punktów sprzedaży dopalaczy. Zamknęli 114 sklepów. Zabezpieczono około 12 tys. opakowań niebezpiecznych środków. Miarka się przebrała: w Łaziskach Górnych po zażyciu produktów kolekcjonerskich zmarł 20-letni mieszkaniec Mikołowa. W Zabrzu i Jaworznie zatruło się dopalaczami małżeństwo i troje młodych ludzi. Główny Inspektor Sanitarny zdecydował o wycofaniu ze sprzedaży produktu o nazwie Tajfun. Jego silne działanie było spowodowane obecnością pochodnych amfetaminy.
- Na terenie Zawiercia znajdowały się trzy sklepy z dopalaczami. Nasza rola polegała na asystowaniu w działaniach sanepidu. W sobotniej akcji brały udział dwa patrole. Na szczęście nie ujawniono niebezpiecznego środka Tajfun. Punkty handlowe zaplombowano. W tej chwili kontrolujemy, czy nikt ich nie otwiera. Ponieważ jeden ze sklepów miał serwis internetowy objęliśmy go dozorem – mówi Andrzej Świeboda rzecznik prasowy KPP w Zawierciu.
POLITYKA NA DOPALACZACH
Jednym z pierwszych zawierciańskich polityków, którzy skomentowali akcję z dopalaczami był starosta Ryszard Mach:
- Kampanię anty-dopalaczową skomentowałem ostatnio na swoim blogu. Branie dopalaczy świadczy o niedojrzałości, nieznajomości skutków odurzania się, chęci ucieczki od osobistych problemów lub o prozaicznej nudzie. Zamykanie punktów sprzedaży jest, zatem walką nie z przyczynami, lecz przejawami określonej sytuacji społecznej. Skuteczne minimalizowanie negatywnych zjawisk polega na stwarzaniu dla nich alternatywy, na zagospodarowaniu wolnego czasu młodych ludzi pożytecznymi zajęciami. Edukacja, kultura, sport są polami, na których zamierzam odciągać młodzież od złych nawyków i szkodliwych eksperymentów z własnym organizmem – mówi samorządowiec.
W skuteczność akcji zamykania sklepów wierzy pełnomocnik prezydenta miasta Zawiercie do spraw rozwiązywania problemów alkoholowych i narkomanii Halina Bulska-Sobusik:
- Dobrze, że te sklepy są zamykane, bo handlarze sami nie wiedzą, co sprzedają. Nie zawsze „wrzucanie ostatniego biegu” jest dobre. Problem polega na tym, że w tym wypadku nie mówimy o stanach zwykłego uzależnienia, tylko o stanach zagrożenia życia - nawet po jednorazowym użytku. Jest jeszcze jedna ważna różnica, jeśli ktoś zatruje się np. alkoholem lekarze wiedzą jak go ratować i podobnie jest z tradycyjnymi narkotykami. Dopalacze nie mają stałego składu chemicznego, a reakcja na nie utrudnia diagnozę i ostatecznie ratunek – tłumaczy pełnomocnik.
Tekst: Monika Polak-Pałęga
Foto: Ewelina Cecugowicz
Napisz komentarz
Komentarze