- Chcemy pluralizmu w środkach masowego przekazu. Rozpoczynamy modlitwą… Naszym celem nie jest jątrzenie, a zwrócenie uwagi na to, co nie powinno mieć miejsca – powiedział rektor bazyliki Zenon Gajda. Wśród zebranych znalazł się prezes Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek, działacze PiS: Ewa Malik, Jadwiga Wiśniewska, Waldemar Andzel, Ryszard Oleszczyk.
- Przyjmując ciało Chrystusa módlmy się, aby w Polsce media były wolne, aby były prawdziwe – usłyszeli wierni w trakcie mszy. Podczas uroczystości nawiązywano do nauki Jana Pawła II, który postrzegał środki masowego przekazu, jako narzędzia ewangelizacji. –Ludzie kościoła nie mogą chować głowy w piasek, religia nie jest prywatną sprawą. Chrześcijanin nie może być niemową. Co to znaczy konkretnie być świadkiem Chrystusa Zmartwychwstałego dziś? (...) Wszyscy powinni uzupełniać działalność apostolską, prowadzoną w salach katechetycznych i robić to, czego ksiądz nie jest w stanie. Aby Słowo Boże było przenoszone i podawane dalej – mówił ksiądz prałat Zdzisław Skrzek.
W jego odczuciu środki społecznego przekazu, to sposób na przekazywanie radosnej nowiny o zmartwychwstaniu. W nawiązaniu do uzależnienia wielu braci i sióstr od „złotego ekranu”, wspomniano również o wprost niszczycielskim działaniu publicznych, zwłaszcza komercyjnych mediów. Przytoczono dokument soborowy, który jasno wskazuje, że odbiorcy powinni swobodnie korzystać ze swych praw.
- Jak się ma do tego zalecenia postawa KRRiT? W odniesieniu do jedynej katolickiej telewizji? Odpowiedź jest oczywista. W tej sprawie dokument soborowy zwraca się do nas z naciskiem. Jest rzeczą wprost niegodną synów kościoła, by bezczynnie patrzyli jak przepowiadanie słowa zbawienia krępowane jest trudnościami technicznymi i finansowymi. Jest to niegodne synów kościoła, dlatego święty sobór przypomina, że obowiązkiem katolików jest utrzymywanie i wspomaganie katolickiej prasy, czasopisma, produkcji filmowej, radiowej, telewizyjnych stacji nadawczych. Ich głównym celem powinno być rozpowszechnianie i ochrona prawdy oraz troska o chrześcijańskie wychowanie społeczności. 21 kwietnia w Warszawie na Placu Trzech Krzyży zgromadziło się ponad 100 tysięcy, a niektórzy mówią, że nawet 120 tysięcy wiernych katolików z całej Polski, by manifestować i bronić prawdy i tego wszystkiego, do czego mamy prawo. My również w tym ośrodku duszpasterskim zawierciańsko-myszkowskim, który boryka się z różnymi problemami takimi jak brak pracy, wychodzimy na ulice. Nie po to, by wszczynać hasła zaczepne i awanturnicze i nie po to, aby pobudzać nienawiść, czy zabiegać o własne korzyści. Pójdziemy, aby dać świadectwo prawdzie i walczyć o sprawiedliwość. Katolicy nie chcą być postrzegani, jako obywatele drugiej kategorii. Konstytucja gwarantuje nam równe prawa, z których chcemy korzystać – sugerował na koniec prałat.
Po mszy ludzie zaczęli wychodzić przed bazylikę. Robiło się coraz ciaśniej.
- Przyszliśmy tu, choć nie oglądamy TV Trwam. Uważamy, że to co się stało to zwykłe oszustwo. Każdy powinien mieć dostęp do wielu źródeł przekazu i nie wszystko wszystkim musi się podobać. Mamy różne poglądy, jesteśmy różni, ale powinniśmy się szanować – podkreśla pan Jan, który na marsz zabrał też swoje dwie małe córki.
Wśród protestujących było wielu związkowców, którzy także podzielali poglądy obrońców Trwam. Stawili się także działacze z Huty CMC, jednak również po to, by zaakcentować sytuację na zawierciańskim rynku pracy.
- W pierwszej kolejności przyszliśmy, aby wesprzeć wolność słowa w Polsce. To co robi KRRiT, to kpina z prawa, katolików. Skoro ludzie chcą oglądać Trwam powinni mieć taką możliwość. Oprócz tego uczestniczyliśmy w marszu, by zwrócić uwagę na to, że w naszym kraju dzieje się źle, że w Zawierciu dzieje się źle. Ludzie tracą miejsca zatrudnienia, padają kolejne zakłady pracy, sklepy. W Hucie CMC zapowiadane są grupowe zwolnienia. Jak wytrwać do 67 roku życia na naszym rynku pracy? – pyta Danuta Nowicka z „Solidarności”.
Nad głowami pikietujących powiewały biało-czerwone flagi. Co jakiś czas maszerujący skandowali antyrządowe hasła.
- W naszym mieście wszystko upada, a ludziom żyje się coraz gorzej, dlatego tłum skandował tak ostre słowa do premiera Donalda Tuska – wyjaśnia jeden z mieszkańców Zawiercia.
NIE BYŁO GRZECZNIE…
Mimo apelów, by marsz przybrał formy pokojowe nie obyło się bez agresywnych okrzyków skierowanych głównie do szefa rządu.
Marek Jurek zauważył, że zabrakło jednego hasła, które było wypowiadane trzydzieści lat temu i nadal jest aktualne. Manifestanci szybko zorientowali się, o co chodzi i zaczęli nawoływać: „Tu jest Polska!”. Zrobiło się poruszenie. Spadły oklaski.
- Polska wtedy czekała na niepodległość i pamiętamy, gdzie była - tam gdzie powiewały biało-czerwone flagi, tam gdzie ludzie się nie bali. Czasy się zmieniły, dzisiaj wycisza się mikrofony. Zebraliśmy się po to, by nie zgodzić się na to. Jeżeli Polska ma mówić, to musimy mieć wolne media i takie, w których na pierwszym miejscu jest Bóg. Podstawą życia społecznego nie są ambicje polityków, ani wygoda tych ludzi, którym się powodzi. Podstawą jest każda rodzina. Walczymy w obronie Telewizji Trwam, dlatego, że chcemy mieć media, które nie milczą o tym, że w polskich aptekach zaleca się sprzedaż środków poronnych. Chcemy uczciwej debaty o pakcie fiskalnym, chcemy zachować suwerenność w sprawach naszego budżetu. By za 10 lat nikt nam nie mówił, że mamy zaniechać polityki prorodzinnej, bo takie są zalecenia polityki finansowej Unii Europejskiej. Jeśli chcemy w tym przełomowym dla naszej ojczyzny momencie decydować o naszych sprawach, musimy mieć wolne media. Chcemy usłyszeć głos naszych przekonań. Pamiętam jak kilkanaście lat temu przez decyzje wstrzymujące przydziały częstotliwościowe, utrudniające dostęp do odbiorców praktycznie doprowadzono do upadku Telewizję Niepokalanów. W 1996 likwidowano konserwatywne programy patriotyczne i prawicowe – artykułował były Marszałek Sejmu do zebranych.
Politycy, sprzyjający Rydzykowi ze śmiechem przyjmują informacje, że Telewizję Trwam ogląda około 5,5 tys. osób na minutę. Obrońcy stacji często podają także w wątpliwość statystyki oglądalności, które sugerują (na podstawie danych Nielsen Audience Measurement), że spośród programów dostępnych na pierwszym multipleksie najpopularniejsze jest Polo TV.
Prezes Prawicy dodał, że marsze w obronie wolności mediów, to największy ruch od czasów „Solidarności”.
- Zwyciężymy! Zwyciężymy! Zwyciężymy! – odpowiadał mu tłum.
Ewa Malik dodała, że skoro tylu ludzi chce wolności w mediach, to na pewno uda się odbić telewizję ojca Rydzyka. Jej opinie podzielają partyjni koledzy. Co jakiś czas ich wypowiedzi były przerywane gromkimi brawami.
- Słyszę, że telewizja Trwam nie ma zabezpieczenia finansowego, tymczasem budowę dróg i autostrad w naszym kraju oddano „firmom krzakom”, które nie miały żadnego zabezpieczenia – wykrzykiwała posłanka Wiśniewska, która była inicjatorką zaśpiewania „100 lat” dla ojca Rydzyka i jego dziennikarzy.
5 czerwca w Brukseli, przed Parlamentem Europejskim z inicjatywy polityków Prawa i Sprawiedliwości, odbędzie się manifestacja w obronie Telewizji ojca Rydzyka, mediów i wolności słowa w Polsce. Zdaniem uczestników marszu, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przez swoją decyzję narusza prawa pluralizmu medialnego. W Zawierciu odczytano również petycję, która zostanie wysłana do Jana Dworaka z KRRiT.
Jednym z kryteriów nieprzyznania Trwam koncesji na multipleksie były czynniki materialne (wysokie koszty nadawania drogą naziemną cyfrową). Fundacja Lux Veritatis utrzymuje, że przedstawiła wszystkie potrzebne dokumenty potwierdzające posiadanie przez nią niezbędnych środków finansowych. Odwołanie zostało odrzucone, choć nie brakuje głosów, że KRRiT przyznała koncesje nadawcom, którzy są w gorszej sytuacji finansowej, niż stacja Rydzyka. Po wyłączeniu sygnału analogowego Trwam będzie mogła być odbierana drogą satelitarną. KRRiT jest zasypywana listami w tej sprawie. Jak podaje polityka.pl, jeszcze na początku kwietnia Tadeusz Rydzyk informował, że za przyznaniem koncesji dla jego telewizji podpisały się 2 mln 126 tys. 603 osoby. (mpp)
Napisz komentarz
Komentarze