Kobiety przyjechały do Zawiercia w słoneczną niedzielę 19 marca, by stąd udać się do ostatniego przystanku ich weekendowej wycieczki, czyli ogrodzienieckiego hotelu. W Zawierciu wsiadły do pierwszej taksówki stojącej przed dworcem PKP i ruszyły w drogę pełną - nie do końca przyjemnych - przygód.
BRAK CENNIKA ZAUWAŻYŁY W TRAKCIE JAZDY
Już po tym gdy taksówkarz ruszył, kobiety zauważyły, że zarówno na samochodzie, jak i w jego wnętrzu nie umieszczono ani cennika, ani taryf za przejazd. Zdaniem pani Sylwii, taksometr coraz szybciej naliczał opłatę, co wzbudziło w pasażerkach niepokój. Kobiety poprosiły kierowcę o przedstawienie stawek i zapytały ile - mniej więcej - przyjdzie im zapłacić za kurs do Ogrodzieńca. - Pan zrobił się bardzo nieprzyjemny, atakujący słownie, krzyczący, obrażający naszą inteligencję, obycie itp. Jednym z jego super ważnych argumentów było to, że całe lata był taksówkarzem w Warszawie - opisuje zachowanie kierowcy pani Sylwia. Ostatecznie podał kobietom cennik, który - jak opisuje w swym liście pasażerka - schowany był za klapką przeciwsłoneczną przy przedniej szybie. Zdaniem kobiety cennik był nieprofesjonalny i „spisany na kolanie”. Gdy już taksówka opuściła miasto, kierowca poinformował kobiety, że kurs do Ogrodzieńca może je kosztować około 70 złotych.
- To bardzo dużo, ale nawet to okazało się nieprawdą. Ostatecznie za 11 km zapłaciłyśmy 87 złotych. Owszem, to była niedziela i taki mamy wydruk z taksometru, ale nie mamy pewności, gdzie taksówkarz włączył taryfę podmiejską. Tłumaczył się tym, że od razu powinnyśmy zapytać o stawki, a tego nie zrobiłyśmy. I być może to jest tak bolesne w tej sprawie. Jak wchodzisz do taksówki w cywilizowanym mieście, na oficjalnym postoju, nie zakładasz, że ktoś chce cię ograbić - oceniała rozgoryczona zachowaniem kierowcy warszawianka.
KŁÓTNIA Z KIEROWCĄ WYTRĄCIŁA JE Z RÓWNOWAGI
Po zakończeniu kursu kobiety poprosiły kierowcę o pokazanie licencji, co wywołało dodatkowy konflikt między pasażerkami a taksówkarzem, który stał na stanowisku, że nie ma obowiązku okazywania kobietom swoich uprawnień. - Kiedy próbowałyśmy przeanalizować rachunek, zrobił się wręcz wulgarny. To było słabe, właściwie szokujące, pojawiły się z jego strony argumenty osobiste. Oczywiście zapłaciłyśmy, ale ten epizod wytrącił nas z równowagi na dłuższy czas - kontynuuje swoją relację kobieta.
Zdaniem pani Sylwii takie incydenty mogą mieć negatywny wpływ na wizerunek miasta, które – jak zapewnia kobieta – mimo wszystko zrobiło na niej pozytywne wrażenie, a odwiedziła je pierwszy raz w życiu.
MIASTO PRZYJRZY SIĘ SPRAWIE
List, w którym opisała nieprzyjemny incydent, warszawianka przesłała do pełnomocnika prezydenta ds. organizacji publicznego transportu zbiorowego Marka Śliwy. My również poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie zawierciański magistrat. Jak udało nam się dowiedzieć, taksówkarz, którego w swym liście wymienia warszawianka ma licencję na wykonywanie transportu drogowego taksówką. Licencja nie musi być trzymana przez kierowcę w widocznym miejscu – ma ją tylko mieć przy sobie i musi ją okazać na żądanie uprawnionego organu kontroli. Jednak to, co dla pasażerów taksówek powinno być dobrze widoczne i dostępne to cennik, czego – zdaniem pani Sylwii - w tym przypadku zabrakło.
Co się zaś tyczy taryf, to miejscy radni mogą ustalić maksymalne stawki za przejazd obowiązujące na terenie gminy, jednak nie jest to ich obowiązek. W Zawierciu radni ich nie określili. - W dotychczasowych działaniach samorządu nie podejmowano uchwał, które określałyby poziom cen oraz strefy taryfowe. Podjęcie regulacji w tym zakresie jest wyłącznie uprawnieniem, a nie obowiązkiem gminy. Wielkość cen za przewozy ustalana jest bezpośrednio przez przedsiębiorców świadczących usługi w tym zakresie. Praktyka taka jest typowa dla większości miast w Polsce o średniej wielkości, takich jak Zawiercie. Tylko duże aglomeracje posiadające korporacje taksówkowe regulują tę materię w drodze prawa miejscowego. (…) Układ taryf stosowany przez poszczególnych kierowców taksówek na terenie miasta Zawiercie jest określony w świadectwie legalizacji taksometru wydanym przez Naczelnika Obwodowego Urzędu Miar. Gmina nie zatwierdza taryf poszczególnych kierowców taksówek - wyjaśniał Zbigniew Fujak z Wydziału Spraw Obywatelskich UM w Zawierciu. Jak wynika z informacji od miejskich urzędników, dotychczasowy sposób ustalania i pobierania opłat przez taksówkarzy nie wzbudzał kontrowersji i nie stanowił kłopotu, a skarga turystki ze stolicy jest - jak informuje Z. Fujak - pierwszą od 2001 roku, czyli od czasu wejścia w życie ustawy o transporcie zbiorowym.
To jak zostanie wykonana usługa jaką jest przewóz taksówką opiera się na porozumieniu stron, czyli pasażerów i kierowcy. W tym przypadku miasto może jedynie sprawdzić, czy usługa jest zgodna z licencją, którą posiada taksówkarz. - Roszczenia z niewykonania lub niewłaściwego wykonania umowy przysługują stronie tej umowy, a nie organowi administracyjnemu, którego kompetencje sprowadzają się do oceny zgodności świadczenia usługi z udzieloną licencją - informuje Zbigniew Fujak dodając również, że magistrat kontroluje taksówkarzy i sprawdza, czy spełniają oni warunki określone w ich licencji oraz czy spełniają ustawowe wymagania. W tym konkretnym przypadku zawierciański magistrat zamierza poważnie potraktować skargę kobiety i przyjrzeć się sprawie.
- Kierowca został wezwany do Urzędu w celu zapoznania się ze złożoną skargą i złożenia wyjaśnień w tej sprawie. Po uzyskaniu jego stanowiska Urząd Miejski podejmie ewentualnie dalsze kroki w tej sprawie - mówi Łukasz Czop z Urzędu Miejskiego w Zawierciu.
PRZEZORNY ZAWSZE UBEZPIECZONY
Rozmawialiśmy z taksówkarzami, by dowiedzieć się ile policzyliby za kurs z Zawiercia do Ogrodzieńca. Jak się okazało, średni koszt takiego kursu - zarówno w tygodniu, jak i w weekend - to około 50 zł. Co można zrobić, by uniknąć sytuacji podobnej do tej, jaką opisała pani Sylwia? Nie mamy co prawda wpływu na to, jakich ludzi spotykamy na swojej drodze, ale by nie być niemile zaskoczonym po zakończonej jeździe w taksówce warto zapoznać się z cennikiem przewoźnika zanim wsiądziemy do pojazdu. Można również zapytać kierowcę o zbliżony koszt interesującej nas trasy. Jeśli taksówkarz wyda nam się niegrzeczny i nieprofesjonalny, zawsze możemy udać się gdzie indziej. W takich sytuacjach pośpiech może się okazać złym doradcą.
Edyta Superson
Napisz komentarz
Komentarze