Rozprawa wyznaczona na wtorek 27 lutego okazała się być jedyną, ponieważ prokuratura i obrońca oskarżonego poparły wniosek aby wszystkie dowody zgromadzone przez prokuraturę akta śledztwa zostały przyjęte jako materiał dowodowy bez ich odczytywania i bez wzywania świadków przesłuchiwanych w toku śledztwa. To potwierdza nasze wcześniejsze tezy, że oskarżony Wojciech P. zabiega o szybki, krótki proces, licząc na warunkowe umorzenie postępowania. Taki wniosek obrońca oskarżonego złożył pod koniec śledztwa, ale nie było zgody prokuratury na umorzenie sprawy bez procesu.
Jednak zanim rozprawa się zaczęła, obrońca oskarżonego złożył wniosek o wyłączenie jawności procesu. Po krótkiej przerwie sędzia Karina Kostrzewska odrzuciła wniosek obrońcy, podkreślając, że wyłączenie jawności zostało oprotestowane przez prokuraturę. Sąd podkreślił też, że brak jest powodów do wyłączenia jawności procesu, ponieważ czyny zarzucane Wojciechowi P. w akcie oskarżenia związane są z jego działalnością publiczną. Prokurator Małgorzata Ozimek przystąpiła więc do odczytywania aktu oskarżenia. Tu tylko dla porządku historycznego dodamy, że czteroletnie śledztwo nadzorowała i przygotowała akt oskarżenia prokurator Jolanta Pura.
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie zarzuca Wojciechowi P., popełnienie przestępstwa polegającego na zatajeniu prawdy i podaniu nieprawdy w treści oświadczeń majątkowych za lata 2011 i 2012. Zdaniem prokuratury Wojciech P. podał nieprawdę o nieprowadzeniu przez siebie działalności gospodarczej, podczas gdy nie wyrejestrował i nie zawiesił rejestracji prowadzonej przez siebie praktyki lekarskiej prowadzonej od 2001 roku w zakresie chorób wewnętrznych i badań lekarskich osób ubiegających się o wydanie uprawnień do prowadzenia pojazdów, czyli o czyn z art. 233 par. 1 i 6 Kodeksu Karnego. Prokuratura zarzuciła Wojciechowi P. złożenie 24.04.2012 jako Starosta Myszkowski zoświadczenia majątkowego wg stanu na 31.12.2011, będąc pouczonym o konsekwencjach zatajenia prawny lub podania nieprawdy i będąc pouczonym o zakazie prowadzenia działalności gospodarczej na własny rachunek podał nieprawdę o nieprowadzeniu przez siebie działalności gospodarczej. Dalej akt oskarżenia wymienia komu w jakiej dacie Wojciech P. wykonał płatne badanie kandydatów na kierowców: w 2011 roku 5 kandydatów na kierowców, w roku 2012 łącznie 49 osób. Przychodów z tej działalności i faktu jej prowadzenia nie wpisał w oświadczeniu majątkowym składanym za rok 2012, złożonym w kwietniu 2013. Działanie Wojciecha P. w czasie popełnienia czynów pełniącego funkcję Starosty Powiatu Myszkowskiego zdaniem prokuratury wyczerpuje znamiona przestępstwa z art. 233 par. 1 i 6 zagrożonego karą (przed zaostrzeniem przepisów w 2016 roku) do 3 lat pozbawienia wolności.
Na pytanie sądu, oskarżony potwierdził, że zrozumiał treść stawianego zarzutu i potwierdził, że miały miejsce okoliczności objęte aktem oskarżenia, ale „nie miałem świadomości, że to co zrobiłem jest zabronione”.
Potwierdził, że od 2001 roku prowadził indywidualną praktykę lekarską i był zatrudniony w SP ZOZ Myszków, w myszkowskim szpitalu. Uprawnienia do badań kierowców nabył prawdopodobnie w 2001 roku. Oskarżony potwierdził, że działalność gospodarczą prowadził do lutego 2008, którą zawiesił po objęciu stanowiska dyrektora SP ZOZ. Powiadomił o tym Urząd Miasta i Urząd Skarbowy.
ZUS? - Nie pamiętam, czy powiadomiłem - zeznał oskarżony.
- Nie poinformowałem Okręgowej Izby Lekarskiej, tego obowiązku chyba nie dopełniłem - wyjaśniał dalej oskarżony na pytania Sądu.
- Zaświadczenia wystawiałem okazjonalnie, nie była to moja podstawowa działalność, nie kolidowało to z pełnioną funkcją (dyrektora SP ZOZ- przyp. red.). Robiłem to z chęci pomocy mieszkańcom. Ktoś tam czasem przyszedł, zapytał, nie reklamowałem się. Nie poszukiwałem tych kandydatów na kierowców – zeznawał.
Gdzie były wykonywane te badania? - Głównie w Przychodni Zdrowia Jakubiec.
Współpracował pan z ośrodkami szkolenia kierowców? - Nie, przychodzili indywidualnie.
Czy te badania były płatne? - W większości przypadków starałem się… Ale czasami się mogło zdarzyć, że ktoś… po prostu, zostawił jakieś pieniądze.. Ale w większości przypadków robiłem to na zasadzie takiej, jako to się mówi, „koleżeńskiej”? - odpowiadał oskarżony niepewnym głosem.
- W większości były to osoby znajome, czy z polecenia - dodał oskarżony.
Pieniądze, które ewentualnie pan otrzymał były ujęte w oświadczeniach majątkowych? Wykazane w jakiś sposób w nich? Po tym pytaniu Sądu, nastąpił ciekawy moment. Obrońca oskarżonego, przypomniał, że przysługuje oskarżonemu prawo odmowy na pytanie. To oczywista sugestia obrońcy, aby na takie pytanie nie odpowiadał. Ale oskarżony jednak odpowiedział: - Chyba tego nie składałem. Ale jak się okazało, że organa ujawniły, że jest to przestępstwo, złożyłem korektę mojego zeznania (PiT-u?) i zapłaciłem zaległy podatek z odsetkami.
Ile przez ten okres czasu zarobił pan na tych zaświadczeniach? - Nie, nie jestem w stanie. Nie traktowałem tych dochodów jako główne źródło utrzymania.
Co było powodem tego, że od 2.01.2013 roku te same badania robił pan już na podstawie umowy z placówką (umowy zlecenia)? - Może dotarł do mnie taki sygnał, że powinienem to sformalizować.
Na pytanie obrońcy: - Miałem uprawnienia do wykonywania zawodu lekarza, więc doszedłem do wniosku, że nie będzie to nic złego, że takie zaświadczenia wystawiam. Chciałbym dodać, że bardzo żałuję tego, co się stało i nad tym ubolewam. Nie miałem świadomości, że to, co robię, to przestępstwo.
Wtedy sędzia odczytała wcześniejsze wyjaśnienia oskarżonego, złożone w śledztwie. Był pan pytany przez śledczych, czy te osoby, którym wystawiał pan zaświadczenia, były faktycznie badane? I zostały panu przedstawione zeznania świadków, którzy stwierdzili, że takie badania się nie odbywały. Pan powiedział, że to „nielogiczne i absurdalne”; „badałem te osoby jak się zgłosiły, badałem też osoby na kursach dla kierowców poza ośrodkiem zdrowia, ale wszystkie te osoby badałem. Wykluczam sytuację, że mogłem wystawić zaświadczenie bez badania. Nie znam osób, które badałem, nie umiałbym ich rozpoznać”. Oskarżony potwierdził te zeznania, podtrzymuje je w całości.
Ponieważ jak pisaliśmy na początku, obrońca oskarżonego nie wniósł sprzeciwu, do wniosku prokuratury o zaliczenie do dowodów bez ich odczytywania (zeznania, dokumenty), więc proces mógł się zakończyć na jednej rozprawie.
Prokurator podsumowała w mowie oskarżycielskiej: - Zgromadzony materiał dowodowy, to przede wszystkim zabezpieczona przez funkcjonariuszy policji dokumentacja, ale również zeznania świadków i ten materiał dowodowy w całości potwierdza, że oskarżony swoim zachowaniem wyczerpał znamiona zarzucanych mu przestępstw. Oskarżony na etapie postępowania przygotowawczego nie składał wyjaśnień, ale złożył je w dniu dzisiejszym, więc w swojej mowie końcowej chciałabym się do nich ustosunkować: oskarżony stwierdził, że zaświadczenia dla kierowców wystawiał „okazjonalnie” i „z chęci niesienia pomocy ludziom”. Z zabezpieczonej przez funkcjonariuszy policji dokumentacji wynika, że w latach 2011-13 wystawił takich zaświadczeń 245. Mało wiarygodne stają się jego wyjaśnienia, że działalność ta miała być wyłącznie „okazjonalna”, w rzeczywistości potwierdza to, że prowadził działalność gospodarczą, którą jak twierdzi, wyrejestrował w 2008 roku. Jest ponad 50 świadków, którzy twierdzą, że za wystawienie zaświadczeń pobierał opłatę, a badania wykonywał w poradni geriatrycznej. Trudno przyjąć tłumaczenie, że nie miał świadomości, że wystawiając zaświadczenia w poradni geriatrycznej takie zachowanie jest co najmniej nieetyczne, a być może niezgodne z prawem. Oskarżony od lat wykonuje funkcję dyrektora szpitala, następnie starosty powiatu. Są to funkcje, które wymagają znajomości prawa nie tylko w dziedzinie, w której wykonywana jest funkcja, ale też znajomości, rozumienia i przestrzegania prawa. Jeżeli oskarżony -jak twierdzi- nie miał świadomości, że jego zachowanie wyczerpuje znamiona przestępstwa, być może nie znał przepisów ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gosp. przez osoby pełniące funkcje publiczne, to jednocześnie wypełniając oświadczenia majątkowe, które składał, powinien rozumieć choćby pouczenia, które się tam znajdowały, i z których wynika wprost, że takiej działalności prowadzić nie może. Jego tłumaczenia o braku świadomości, że czyny mu zarzucane stanowią przestępstwo są niewiarygodne; zmierzają jedynie do tego, aby uniknąć odpowiedzialności karnej. Wysoki Sądzie, wymierzając oskarżonemu karę, trzeba brać oczywiście pod uwagę stopień szkodliwości czynu, ale przede wszystkim cele zapobiegawcze i wychowawcze kary, jakie ona ma osiągnąć w stosunku do oskarżonego. Ale również potrzebę w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. Dlatego wnoszę o uznanie oskarżonego za winnego popełnienia wszystkich zarzucanych mu czynów”. Prokurator wniosła o wymierzenie oskarżonemu po 6 miesięcy pozbawienia wolności za każdy z czynów, kary łącznej 1 roku z jej zawieszeniem tytułem próby na 2 lata. Prokurator wnioskowała też o nałożenie grzywny w kwocie 6000 zł, oraz zasądzenie kosztów i opłat.
Obrońca oskarżonego adw. Andrzej Hajdus w mowie obronnej wniósł o warunkowe umorzenie postępowania karnego, podnosząc, że wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne, okoliczności jego popełnienia nie budzą wątpliwości, a postawa oskarżonego, dotychczasowa niekaralność, uzasadniają przypuszczenie, że pomimo umorzenia postępowania będzie przestrzegał porządku prawnego i nie popełni przestępstwa: - Kluczowym warunkiem do wydania wyroku warunkowo umarzającego postępowanie karne jest to, aby wina i społeczna szkodliwość czynu nie była znaczna. Ustawodawca za różne czyny przewidział różne sankcje karne. Za przestępstwa przeciwko zdrowiu, życiu człowieka ustawodawca przewidział najwyższe sankcje. Dobro chronione przez art. 233 KK jest niewątpliwe ważne dobro, ale stojące niżej w hierarchii dóbr niż np. życie i zdrowie człowieka. W brzmieniu Kodeksu Karnego sprzed 16 kwietnia 2016 roku ustawodawca przewidział karę do 3 lat pozbawienia wolności, a tym samym wskazał wyraźnie, że przestępstwo to stanowi występek. Zatem w ocenie obrońcy uznać należy, że czyn popełniony przez oskarżonego nie cechował się znaczą społeczną szkodliwością, a oskarżony przyznał się do zarzucanego mu czynu, złożył wyjaśniania. Nie można powiedzieć, że oskarżony neguje fakt popełnienia czynu, albo dąży do uniknięcia odpowiedzialności karnej. Oceniając rozmiar szkodliwości czynu należy mieć na względzie, że do żadnej namacalnej szkody nie doszło. Oceniając zachowanie oskarżonego trzeba mieć na względzie, że oskarżony złożył korektę zeznania podatkowego, uwzględnił uzyskane dochody, które nie były znacznej wysokości, gdyż w toku postępowania sądowego udało się ustalić około 50 świadków, z których każdy zapłacił po 50 zł, czyli ok. 2500 zł. Przy zadeklarowanych dochodach oskarżonego ta kwota nie może być uznana za jego źródło utrzymania. Nawet gdybyśmy uznali, wszyscy świadkowie zapłacili po 50 zł, mamy 250 świadków, będzie to 12.500 zł. Mając na względzie dochody oskarżonego, w żadnym względzie taka działalność nie stanowiła głównego źródła utrzymania oskarżonego. Jak twierdzi oskarżony, w jego odczuciu była to działalność poboczna, stanowiła formę pomocy ludziom, którzy go o to prosili. Oskarżony, jako osoba o znanym w środowisku nazwisku był proszony o pomoc i takiej pomocy udziela. Oskarżony od 25 lat wykonuje zawód lekarza, do dnia dzisiejszego nie ponosił żadnej odpowiedzialności dyscyplinarnej w związku z wykonywanym zawodem. W toku długiej kariery niewątpliwie pomógł wielu osobom uratować swoje zdrowie. Oskarżony jest osobą niekaraną, nie wykazano aby był uzależniony od alkoholu lub środków odurzających i nie wykazano, aby fakt popełnienia zarzucanych mu czynów miał wpływ na wykonywanie funkcji publicznej. W ocenie obrońcy dotychczasowy sposób życia uzasadniają przypuszczenie, że pomimo umorzenia postępowania karnego będzie on przestrzegał porządku prawnego i nie popełni kolejnego przestępstwa.
Sędzia Karina Kostrzewska odroczyła wydanie wyroku do 12 marca na godz. 10.00 tłumacząc: - Wiem, że jest to sprawa, która budzi emocje i oskarżony chciałby jak najszybciej znać decyzję Sądu. Ale w związku z faktem, że akta sprawy to 15 tomów i jest w tej sprawie kilka spraw wymagających przemyślenia, Sąd postanowił odroczyć publikację orzeczenia i wyznaczyć ją na dzień 12 marca 2018 roku, w trzynastym dniu od dzisiaj godzina 12.00.
Coś jak komentarz:
Cztery lata pracy prokuratury, policji i możemy chyba bez przechwałek to przypomnieć: pracy dziennikarzy Gazety Myszkowskiej. Nie byłoby śledztwa, przedstawienia Wojciechowi P. zarzutów i procesu, w którym oskarżony przyznał się do winy, bez dziennikarstwa śledczego Gazety Myszkowskiej. Przyznawała to Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, gdy śledztwo wszczęto po przekazaniu materiałów, w tym dowodów z dokumentów, zdobytych przez Gazetę Myszkowską. Więc również dla nas kończy się ważny, trwający ponad 4 lata etap pracy. Do Sądu należy ostatni etap pracy, czyli ocena dowodów i wydanie wyroku. Nie wolno nam tu niczego sugerować, ani spekulować, jaki będzie wyrok. Sąd nie jest związany stanowiskiem prokuratury i obrońcy. Prokurator zawnioskowała o rok w zawiasach na 2 lata, a obrońca o warunkowe umorzenie. Sędzia Karina Kostrzewska może uwzględnić wniosek obrońcy lub oskarżyciela, ale również orzec inaczej, np. jeszcze ostrzej ocenić czyn oskarżonego, nakładając karę bezwzględnego więzienia. To czysta teoria, chodzi mi tylko o pokazanie, że Sędzia będzie w swej decyzji niezawisły i stanowiska stron są dla niego tylko sugestią, jakiego wyroku oczekują strony.
Dla Gazety Myszkowskiej każdy wyrok w tej sprawie będzie ciekawy, ale najważniejsze już się stało: oskarżony przyznał się do winy, mieliśmy rację zaczynając tę sprawę ponad 4 lata temu.
Słuchałem wyjaśnień oskarżonego, mowy końcowej prokuratora i obrońcy. Oskarżony nie zaprzeczył, że brał pieniądze za badania, ale próbował to bagatelizować, coś bredził o tym, że robi badania bo chciał pomagać. Przypomnijmy: za 50 zł/sztuka. Ciekawe było kategoryczne zaprzeczenie oskarżonego, że badania wykonywał zawsze, że nigdy nie wystawiał zaświadczeń dla przyszłych kierowców bez wykonania badań. Sąd przytoczył zeznania świadków, zeznających, że żadnego badania nie było. Nazwisko, pieczątka, 50 zł do szuflady i następny. Raz oskarżony twierdzi, że wystawiał zaświadczenia tylko z polecenia, znajomym, a we wcześniejszych zeznaniach, że ich nie pamięta, bo to obcy ludzie byli. Nie wiem, jak to oceni Sąd, ale jeżeli uzna, że wyjaśnienia oskarżonego nie są jasne, że coś kręci i próbuje się wybielić, może się okazać, że warunkowe umorzenie postępowania karnego będzie niemożliwe. Aby sąd mógł zastosować warunkowe umorzenie, wina musi być bezsporna i okoliczności popełnienia przestępstwa też. A oskarżony kluczy.
Inna rzecz, to „szkodliwa społeczność czynu”. Zdaniem obrońcy nieznaczna, z tym nie zgodziła się prokuratura, wnioskując jednak o wyrok skazujący. Czy fakt, że był starosta, radny powiatowy, który ustanawiał prawo lokalne, dyrektor szpitala, i wreszcie Poseł Rzeczypospolitej (przez niecałą kadencję) tłumaczy się, że nie wiedział, że praca w szarej strefie to przestępstwo, oszukiwanie państwa polskiego nie jest żałosne, a nawet śmieszne? Przyznam, że gdybym był w podobnej sytuacji, to chyba wolałbym być uznany za złodzieja niż ofermę lub głupca. Bo jak to mówił Jan Machulski w roli Henryka Kwinto, znanego kasiarza w filmie Vabank: „Zresztą zamiast kraść jako dyrektor, fabrykant, sekretarz czy inny prezes, lepiej już kraść par excellence, jako złodziej. Tak jest chyba uczciwiej.” Zaznaczam, że „złodziej” to metafora, gdyż nie chciałbym zarzutu, że oskarżonemu Wojciechowi P. stawiam taki zarzut. To tylko ocena jego - w mojej ocenie - pokrętnych tłumaczeń. Nie kupuję też tezy obrońcy z mowy końcowej, że jak oskarżony kombinował trochę, w stosunku do oficjalnych dochodów, to na kombinacjach się nie wzbogacił, nie były jego źródłem dochodów. To czym? I jakie to ma znaczenie, czy jako starosta i lekarz działał w szarej strefie na 100% czy na dwanaście? Bo na lewo zarobił - jak sam wyliczył obrońca, około 1/12 swych rocznych dochodów. Darmowa „trzynastka”.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze