Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 12:54
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

Odwołano ją z urlopu choć była w grupie największego ryzyka

(Zawiercie) W piątek 8 maja odbył się pogrzeb zmarłej pielęgniarki ze Szpitala Powiatowego w Zawierciu. Zaraziła się koronawirusem. Jest pierwszą i oby jedyną ofiarą z personelu medycznego szpitala. Kolejne jej koleżanki mówią o tym, że pani Dorota nie powinna pracować w zagrożonym zakażeniem miejscu. Sama była pacjentką onkologiczną.
Podziel się
Oceń

Pielęgniarka ze Szpitala Powiatowego w Zawierciu, koleżanka zmarłej Doroty: -Proszę wybaczyć, ale ja się nie przedstawię. Jestem pielęgniarką w zawierciańskim szpitalu. Co się tam działo w sprawie Doroty Gołuchowskiej, wiem, od jej bliskich koleżanek z pracy, z oddziału paliatywnego. Dorota poszła na urlop, tylko dlatego, że była obciążona onkologicznie. Ale została ściągnięta z tego urlopu.


KZ: -Szpital się tym nie chwali. Pani koleżanka przechodziła chorobę nowotworową, była po chemioterapii. Praca na paliatywie w czasie epidemii mogła być dla niej zagrożeniem?
-Tak. Tym bardziej, że obecny paliatywny, gdy ona wróciła z urlopu, to znaczy została z niego ściągnięta, był na Oddziale Wewnętrznym, gdzie było ognisko zakażenia koronawirusem. Dorota była przeciwna temu przenoszeniu paliatywu na wewnętrzny. Starsze osoby, schorowane, w miejsce, gdzie przychodzą ludzie z różnymi schorzeniami. 
KZ: -Oddział paliatywny został przeniesiony do głównego budynku szpitala,  a paliatyw w budynku dawnej dyrekcji przekształcony w całości w oddział zakaźny. 
-Tak. I ona tam się zaraziła. Na paliatywnie przeniesionym do oddziału wewnętrznego.
KZ: -Pani Violetta, przyjaciółka zmarłej, mówiła nam, że gdy Dorota zakaziła się, zaczęła czuć się gorzej, to nikt ze szpitala się nią nie interesował. 
-Ściągając ją z urlopu osoba która to zrobiła (tu pada nazwisko) na pewno wiedziała o sytuacji, o chorobie, jaką przeszła Dorota. Ściągając ją z urlopu, w to źródło zakażenia, jeżeli nie miała pracowników, mogła ją dać na inny oddział, np. do poradni. Jak Dorota poczuła się źle, jeszcze pracując, poprosiła o miejsce na oddziale zakaźnym. Pani (nazwisko, funkcja) odmówiła jej. Miała jej powiedzieć, masz przeczekać w domu. Jak już było bardzo źle, Dorota przyjechała do szpitala. Oczekiwała pomocy. Na oddziale zakaźnym, lekarz dyżurujący, z którym też Dorota pracowała na oddziale paliatywnym, jej bezpośrednia przełożona odmówiła jej przyjęcia na oddział zakaźny. Była interwencja pielęgniarek. Wtedy miano jej powiedzieć, że ją na zakaźny nie przyjmą, bo „nie ma miejsc”. A miejsca były. Sprawdziły to jej koleżanki. 
KZ: -Kiedy to było? Zakaźny został ponownie otwarty 20 kwietnia.
-Dorota tam trafiła chyba we wtorek, 21.04. Dopiero po interwencji innych pielęgniarek, które zadzwoniły do Pielęgniarki Naczelnej, i postraszyły, że jeżeli Dorota nie będzie przyjęta na oddział, to sprowadzą tu TVN. Wtedy miejsce dla Doroty nagle się znalazło.
-Ale przecież to nie pielęgniarka, bez względu na funkcję, decyduje o przyjęciu pacjentki na oddział, tylko lekarz dyżurny.
-Dlatego mówiłam, że najpierw przyjęcia na oddział odmówiła jej lekarka która miała dyżur, interweniowano u Naczelnej Pielęgniarki Szpitala, dopiero jak postraszono telewizją i sprowadzeniem wszelkich innych władz, miejsce dla Doroty się znalazło. 
Jak już była na oddziale, w czwartek do południa, nie wiem jakim sposobem, sekretarka z zakaźnego, dała bliskim koleżankom Doroty znać, że z nią jest źle i trzeba interweniować. Był ściągnięty do Doroty szef anestezjologii. Lekarz określił jej stan jako „średni”. Nie wiem, czy wie pan, co oznacza „saturacja”?. Dorota miała coś ponad 60 kiedy norma jest 90. Dorota była więc niewydolna oddechowo i krążeniowo. Ale monitora żadnego przy naszej koleżance nie było, mierzono jedynie poziom saturacji. 
W godzinach południowych dyżur miała ta sama pani doktor, która na początku nie chciała jej przyjąć. Musiało z Dorotą być gorzej. Pani Doktor wezwała zespół reanimacyjny z głównego budynku. Sama jej nie zaintubowała. Drugi budynek kawałek drogi. Zanim anestezjolog i pielęgniarka się ubrali w te wszystkie zabezpieczenia, pobrali sprzęt, upłynęły kolejne minuty. Jak zespół dotarł na oddział zakaźny i zobaczyli, że na oddziale dyżur ma inny anestezjolog, byli podobno zdziwieni. Dorota była już  w stanie agonalnym, bez ciśnienia, we wstrząsie septycznym. Dopiero intubował ją zespół z głównego budynku. 
Podobno lekarka miała wtedy powiedzieć, że ona dzisiaj na dyżurze nie jest anestezjologiem, tylko zakaźnikiem, dlatego jej nie zaintubowała. Ale to wiem z trzecich ust. 
Potem zaintubowaną przewieziono ją na OIOM, dopiero zrobił się ruch, a lekarz zaczął jej szukać miejsca we Wrocławiu. 
KZ: -Czy to znaczy, że do Wrocławia trafiła w stanie beznadziejnym?
-Tak. Od razu było mówione, że jest w stanie agonalnym, gdzie nie było krążenia, niewydolna oddechowo, padały nerki, na drugi dzień stwierdzono sepsę. 
My -jako pielęgniarki- byłyśmy zbulwersowane jaką to opieką Szpital Powiatowy w Zawierciu otoczył naszą koleżankę.
KZ: -Od wieku tygodni pokazujemy w Kurierze Zawierciańskim, że reguły ochrony nie są w zawierciańskim szpitalu rzetelnie respektowane. Zaczęło się od słynnych drzwi z zakaźnego do dyrekcji. Przypadek lekarza, który odbywał kwarantannę na oddziale bada prokuratura. 
-My pielęgniarki byśmy tego nie nagłaśniały. Ale teraz ona, później może będą następne pielęgniarki. Chcę powiedzieć to głośno, żeby dziewczyny i ratownicy naprawdę się pilnowali, bo jak zachorujemy, to nie mamy w nikim wsparcia. Bo jak zachoruje lekarz, to przy nim jest ruch. Lekarze też mogą nas zarazić, bo czasem sami nie dbają o bezpieczeństwo. 
Dzwonię ku przestrodze. Jest mi strasznie żal tej rodziny, znałam osobiście Dorotę. To jest trudne do opowiedzenia po prostu. To, że jej nie ma już. Gdyby była potraktowana poważnie, tak jak jest traktowany poważnie każdy lekarz, na każdym oddziale, to może dziewczyna by żyła! Jest mi strasznie przykro, bo może rodzina, jak to przeczyta, będzie im jeszcze gorzej na tym świecie, ale nie potrafię tego tak zostawić...
KZ: -Przedstawi się pani? 
-Proszę o anonimowość, różne pogłoski chodzą po szpitalu. Że jak prokurator się uprze, będzie pan musiał podać dane z kim rozmawiał. Boję się. My jesteśmy mocno zastraszeni. 
KZ: -To niemożliwe. Dziennikarza można zmusić do podania danych rozmówcy, który prosił o anonimowość, tylko w przypadku podejrzenia o zbrodnię lub zdradę państwa.
-Na którym oddziale pani pracuje?
-Też bym wolała nie mówić.
Ponieważ nasza rozmówczyni pozostaje dla nas anonimowa, niektóre jej wypowiedzi zostały pominięte. To kolejna z pielęgniarek, która opowiada o warunkach traktowania personelu pomocniczego w zawierciańskim szpitalu. Wcześniej publikowaliśmy rozmowę z przyjaciółką zmarłej, a jeszcze wcześniej o warunkach pracy opowiadały nam pielęgniarki z bloku operacyjnego. Te ostatnie, o nonszalancji lekarza, który mimo obowiązkowej kwarantanny na niego nałożonej, nie  respektował jej zasad, przyjmował pacjentów, operował. I nie tylko w sytuacji ratującej życie. Czy fala zachorowań wśród personelu medycznego  na Covid-19 w zawierciańskim szpitalu mogła być mniejsza, gdyby właściwie stosowano reżim sanitarny? Czy Dorota Gołuchowska, pielęgniarka po chemioterapii by żyła, gdyby nie została odwołana z urlopu? 
12 maja obchodziliśmy Dzień Pielęgniarki. Żywej.


Napisz komentarz

Komentarze

informator z pierwszej ręki, a może drugiej ... 23.06.2020 19:49
..."Co się tam działo w sprawie Doroty Gołuchowskiej, wiem, od jej bliskich koleżanek z pracy,"... jednym słowem - informator pierwsza klasa....

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: AntoninaTreść komentarza: Link do sierpniowej sesji z podsumowaniem przez Burmistrza Spyrę osób pytających i komentujących "porębską fuszerkę": https://esesja.tv/transmisja/56596/iii-sesja-rady-miasta-poreba-w-dniu-poniedzialek-26-sierpnia-2024.htm?fbclid=IwY2xjawGqe_hleHRuA2FlbQIxMAABHa763Pf-UB0IP7jKvX85vrHIGEj6BIU6VRn-eYwS-KEDoD2VFPrHsVLb-g_aem_fu2tMvmzUA76ESLBrZyoRw Godzina 11.25 lub 2 godzina 8 minuta sesji. Oceńcie to sami.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 09:26Źródło komentarza: Porębianie za śmieci zapłacą więcej. A miasto liczy na podatki z więzieniaAutor komentarza: JustinTreść komentarza: Po tej wypowiedzi Spyry można stwierdzić, że jak pojedzie do McDonalds to nie musi brać słomki do napoju, wyciągnie ją sobie z butów.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 08:11Źródło komentarza: Porębianie za śmieci zapłacą więcej. A miasto liczy na podatki z więzieniaAutor komentarza: AlaTreść komentarza: Przesłuchałam sesję z sierpnia, Burmistrz rzeczywiście nazwał mieszkańców "poziomem rynsztoka" pytających o jego wątpliwe postępy w budowie Agory. Prawdziwy "burak" można rzec.Data dodania komentarza: 19.11.2024, 14:07Źródło komentarza: Porębianie za śmieci zapłacą więcej. A miasto liczy na podatki z więzieniaAutor komentarza: MadziolubTreść komentarza: Widzę, że Szemla już 3 raz przekłada składanie ofert. Czyżby potencjalni wykonawcy ciągle go punktowali ? Taki "fachowiec" ? Tylko od czego ?Data dodania komentarza: 16.11.2024, 14:41Źródło komentarza: NASI INFORMATORZY: TEN PRZETARG MOŻE WYGRAĆ TYLKO JEDNA FIRMA!Autor komentarza: zawiercianinTreść komentarza: Zobaczymy kto wygra przetarg lekko zmodyfikowany Panie Prezesie i Panie Redaktorze Zobaczymy kto ma racjęData dodania komentarza: 12.11.2024, 23:23Źródło komentarza: NASI INFORMATORZY: TEN PRZETARG MOŻE WYGRAĆ TYLKO JEDNA FIRMA!Autor komentarza: B29Treść komentarza: I tak mało dostał, pieniądze zrobiły swoje. A 300 tyś. To śmiech na sali , tam nawet milion nie był by problemem.Data dodania komentarza: 9.11.2024, 02:30Źródło komentarza: Wypadek w Hucie Szklanej. Sąd oddalił wniosek o odroczenie kary. Piotr K. już w więzieniu
Reklama
Reklama