Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 10:17
Przeczytaj!
Reklama
Reklama
Reklama

WÓZ STRAŻACKI DLA GMIN Z NAJWIĘKSZĄ FREKWENCJĄ

Na tydzień przed wyborami prezydenckimi, w sobotę 20 czerwca Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformowało o akcji „Bitwa na wozy”. Gminy liczące do 20 tysięcy mieszkańców, w których padnie największa frekwencja, mogą otrzymać pieniądze na zakup wozu dla straży pożarnej. MSWiA sfinansuje zakup 16 samochodów – po jednym dla każdego województwa. Większa frekwencja w najmniejszych gminach może zwiększyć liczbę głosów oddanych na obecnie urzędującego prezydenta Andrzeja Dudę, ale nie tylko. Władysław Kosiniak-Kamysz i Krzysztof Bosak to kandydaci, którzy też mogą mieć większe szanse w małych samorządach. Czy ministerialna akcja profrekwencyjna skutecznie zachęci mieszkańców do uczestnictwa w niedzielnym głosowaniu? Ostatnie wybory do Sejmu i Senatu, samorządowe oraz rekordowe do Parlamentu Europejskiego pokazują, że w ciągu ostatnich kilku lat większa liczba wyborców decyduje się oddać swój głos.
Podziel się
Oceń

Ministerstwo sfinansuje zakup 16 wozów strażackich – po jednym dla każdego z województw. W każdym z regionów samochód otrzyma jedna gmina licząca do 20 tysięcy mieszkańców, w której w I turze wyborów prezydenckich odnotowana zostanie najwyższa frekwencja. O inicjatywie, mającej na celu zachęcenie większej liczby mieszkańców do wzięcia udziału w zbliżających się wyborach informowali podczas konferencji prasowej wiceministrowie Maciej Wąsik i Paweł Szefernaker oraz komendant główny PSP nadbryg. Andrzej Bartkowiak.
MSWiA wyjaśnia dlaczego akcja skierowana jest do wybranej grupy samorządów, a nie do wszystkich gmin. – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wpiera straże pożarne, również Ochotnicze Straże Pożarne, w sposób znaczący i dynamiczny. W tym roku dofinansowano zakup rekordowej liczby 517 samochodów, które przekazano strażom pożarnym – powiedział podczas konferencji 20 czerwca wiceminister Maciej Wąsik. Aby skorzystać z dofinansowania, samorządy musiały mieć wkład własny w kwocie 200 tysięcy złotych. Takich pieniędzy najczęściej nie były w stanie wygospodarować mniejsze samorządy. Dlatego teraz ministerstwo przygotowało dla nich akcję „Bitwa na wozy”. – Ta gmina do 20 tys. mieszkańców, której frekwencja wyborcza będzie najwyższa w województwie, otrzyma od komendanta głównego PSP środki na sfinansowanie w całości jednego z 16 średnich samochodów ratowniczo-gaśniczych – powiedział wiceminister Maciej Wąsik.
Wiceminister Paweł Szefernaker zachęcał samorządowców, by w czasie I tury walczyć o jak najwyższą frekwencję wyborczą. Dodał również, że ministerstwo inspirowało się między innymi akcjami profrekwencyjnymi, które w zeszłym roku przed wyborami do Parlamentu Europejskiego prowadziły niektóre samorządy.
Nie można zaprzeczyć, że każde wsparcie dla Straży Pożarnej (zarówno zawodowej, jak i ochotniczej) jest niezwykle ważne i potrzebne. Wozy strażackie, sprzęt, wyposażenie, remonty budynków – za tym wszystkim stoją środki finansowe. Mają one realny wpływ na nasze bezpieczeństwo, a nierzadko również życie. Podobnie jest w przypadku np. szpitali, pogotowia ratunkowego. I choć z jednej strony chyba nikt nie odważyłby się skrytykować pomysłu, by za frekwencję wspierać straże pożarne, o tyle już pojawiają się komentarze, których autorzy zastanawiają się nad tym, jakie są intencje ministerstwa.

DLA KOGO GŁOSY MNIEJSZYCH SAMORZĄDÓW?
Niektórzy uważają – najczęściej przeciwnicy Andrzeja Dudy – że akcja „Bitwa o wozy” ma pomóc obecnie urzędującemu prezydentowi zdobyć więcej głosów. Prawo i Sprawiedliwość ma bowiem większe poparcie w mniejszych gminach, niż największych miastach. Pokazują to na przykład ubiegłoroczne wybory do Sejmu i Senatu. Poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości było odwrotnie proporcjonalne do liczby mieszkańców – tzn. że najwięcej głosów partia Jarosława Kaczyńskiego uzyskała w gminach liczących do 5 tysięcy mieszkańców, następnie w gminach mających 5-10 tys. mieszkańców i gminach, w których mieszka 10-20 tys. osób. Im większa gmina, tym mniejsze poparcie dla PiS.
Odwrotnie jest w przypadku Platformy Obywatelskiej, która na największe poparcie może liczyć w największych miastach, liczących od 200 do 500 tys. mieszkańców oraz powyżej 0,5 miliona. Im mniejsza gmina, tym mniejsza liczba wyborców PO. Te informacje nie są niczym nowym, ani odkrywczym dla osób, które śledzą politykę i interesują się nią, nawet w niewielkim stopniu. Takie proporcje występują od lat.
Komu jeszcze większa frekwencja w mniejszych gminach mogłaby pomóc? Teoretycznie najmniejsze samorządy powinny być dobrym miejscem dla PSL-u – w końcu to partia agrarna, konserwatywna na polu społeczno-obyczajowym. Mogłaby ona stanowić silną konkurencję dla PiS-u na wsiach i w mniejszych miastach. Teoretycznie, ale czy w praktyce PSL jest silnym przeciwnikiem? Od 1993 roku w kolejnych wyborach parlamentarnych Polskie Stronnictwo Ludowe uzyskiwało od 5,15% głosów (‘15r.) do rekordowych 15,4% (‘93r.). W pozostałych latach na PSL głosowało od około 7 do niespełna 9% wyborców. Wyniki wyborów prezydenckich prezentowały się podobnie – kandydaci PSL-u w 2005, 2010 i 2015 roku uzyskiwali mniej niż 2% głosów. W latach 1990-2000 było nieznacznie lepiej - reprezentanci Polskiego Stronnictwa Ludowego uzyskiwali od 4,31% do 7,21% głosów.
A Konfederacja? W zeszłym roku w wyborach do Sejmu i Senatu nieznacznie więcej głosów Konfederacja uzyskała w większych miastach, ale różnica w podziale głosów między dużymi ośrodkami, a najmniejszymi gminami była na tyle nieznaczna, że można pokusić się o twierdzenie, że Konfederacja ma zbliżone szanse na uzyskanie głosów zarówno w mniejszych, jak i większych gminach. Naszym zdaniem większa frekwencja w samorządach liczących do 20 tysięcy mieszkańców mogłaby dodać nieco głosów również Krzysztofowi Bosakowi.
Nie jest to jednak tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać, że skoro Prawo i Sprawiedliwość najwięcej głosów uzyskuje w mniejszych gminach, to wszyscy mieszkańcy zagłosują na Andrzeja Dudę. Pamiętajmy, że zachęcenie do wzięcia udziału w wyborach ma przekonać tych, którzy na wybory nie chodzą, może wyborców niezdecydowanych. A to oznacza, że trudniej jest ocenić, na kogo zagłosują wyborcy, którzy nie należą do twardego elektoratu danej partii. Równie dobrze wiele osób może wziąć udział w wyborach i zwiększyć frekwencję, ale oddać głos nieważny – np. pustą kartę do głosowania, pokazując tym samym, że nie popierają żadnego z kandydatów. Pamiętajmy przecież o tym, że osoby popierające największe partie, albo poszczególnych kandydatów są już zdecydowane i pójdą na wybory bez dodatkowej zachęty.

CZY PADNIE KOLEJNY „REKORD” FREKWENCYJNY?
Z wielką niecierpliwością będziemy czekali na niedzielny wieczór i wstępne wyniki wyborów oraz dane dotyczące frekwencji. W ostatnich latach więcej Polaków decyduje się iść oddać swój głos w kolejnych wyborach. Tak było w wyborach samorządowych, do Sejmu i Senatu oraz do Parlamentu Europejskiego. W wyborach samorządowych w roku 2014% uczestniczyło 47% Polaków, cztery lata później – 54,9% (w pierwszym terminie) i 48,83% (w drugim).
Wybory do Parlamentu Europejskiego, odkąd wstąpiliśmy do Unii Europejskiej zawsze cieszyły się najmniejszym zainteresowaniem wyborców. Rekordowy okazał się rok 2019%, kiedy głosowało ponad 45% uprawnionych (wcześniej frekwencja wynosiła ok. 20-24%).
Tendencja wzrostowa pojawiła się również przy okazji krajowych wyborów parlamentarnych do Sejmu i Senatu. W 2015 roku wzięło w nich udział prawie 51% wyborców, natomiast cztery lata później już ponad 61,7%.
Nieco inaczej przedstawiała się frekwencja w wyborach prezydenckich. W 2010 roku podczas I tury swój głos oddało prawie 60% wyborców, podczas gdy w drugiej turze (w której zmierzyli się B. Komorowski i J. Kaczyński) frekwencja spadła do nieco ponad 55%. Pięć lat później frekwencja podczas II tury (w której można było głosować na A. Dudę lub B. Komorowskiego) była prawie taka sama, jak w roku 2010 i wyniosła ponad 55%. Za to znacznie mniej osób wzięło udział w głosowaniu w I turze – niecałe 49%.
Patrząc na rosnącą frekwencję w wyborach samorządowych i do polskiego parlamentu oraz mając w pamięci emocje towarzyszące rekordowej frekwencji do Parlamentu Europejskiego mamy nadzieję, że jak największa liczba wyborców weźmie udział w niedzielnych wyborach prezydenckich. Może uda nam się pobić frekwencyjny „rekord”, tak jak miało to miejsce w maju 2019 roku?

EDUKACJA VS AKCJA
Byłoby wyśmienicie, gdyby uczestnictwo w wyborach podyktowane było świadomością społeczną i polityczną, czy też zainteresowaniem Polaków bieżącymi sprawami kraju. Jest wiele osób, dla których udział w wyborach jest czymś oczywistym i nie opuszczają żadnych wyborów, zawsze idą głosować. Z drugiej strony są osoby, którym w zasadzie jest to obojętne – mogą iść głosować, ale nie muszą; nie zależy im na tym i nie ma to dla nich większego znaczenia. Wydaje nam się, że aby na tym polu zaszła zmiana w nastawieniu naszego społeczeństwa potrzeba edukacji obywatelskiej. To zadanie, którego mogłyby się podjąć (i według nas podejmują się) szkoły, ale naszym zdaniem to głównie praca dla rodziców, by uczyli oni swoje dzieci czym są wybory i dlaczego należy w nich uczestniczyć. Jednorazowa akcja - choć słuszna – nie zastąpi świadomości i przekonania o celu wyborów, które wszyscy powinniśmy mieć w sobie. 
 


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: XyzTreść komentarza: Zawierciański SOR to patologia i piszę to jako mieszkaniec Zawiercia, który miał do czynienia z nikiData dodania komentarza: 20.12.2024, 01:01Źródło komentarza: KTÓREMU Z RADNYCH NIE PODOBA SIĘ „TĘCZOWY PIĄTEK”?Autor komentarza: RealTreść komentarza: Precz z hejtem. Internetowi hejterzy to tchórze. Za maską internetu obrażają. Tylko to potrafią - taka forma dowartościowania się.Data dodania komentarza: 19.12.2024, 20:49Źródło komentarza: PRZECIWNICY KOPALNI ZACZĘLI NĘKAĆ PRACOWNIKÓW RATHDOWNEYAutor komentarza: Anna KowalskaTreść komentarza: Świetny artykuł! Umowy o dzieło często są mylone z umowami zlecenia, co powoduje wiele niejasności dla freelancerów. Warto wiedzieć, że można wystawiać faktury VAT bez własnej firmy, co znacznie ułatwia prowadzenie działalności. Polecam przeczytać więcej na ten temat tutaj: https://freelancehunt.com/pl/blog/jak-wystawic-fakture-vat-bez-wlasnej-firmy/Data dodania komentarza: 16.12.2024, 11:47Źródło komentarza: Nowe przepisy mają zmienić sytuację, w jakiej znaleźli się ludzie zatrudnieni przez platformy cyfrowe. Wprowadzają domniemanie stosunku pracyAutor komentarza: abcTreść komentarza: no cóż zrobić, lata lecą, kilkadziesiąt lat przemian, a edukacja w Polsce, haha, leży... ważniejsze są tik toczki i pół dnia z nosem w smartfonie.Data dodania komentarza: 27.11.2024, 08:43Źródło komentarza: Masz IPhone? W ING z niektórych usług nie skorzystasz! J Autor komentarza: RedakcjaTreść komentarza: Mamy rok 2024, jak Pan (lub Pani) raczył odszukać w historii, bank działa od 1991r, to już 33 lata, czyli kilkadziesiąt. W dla liczb w przedziale 20-90 liczebniki główne wszystkie można nazwać, że to jest "kilkadziesiąt". Ale nie każdy, haha, to zrozumie. PozdrawiamyData dodania komentarza: 26.11.2024, 09:11Źródło komentarza: Masz IPhone? W ING z niektórych usług nie skorzystasz!Autor komentarza: ha_haTreść komentarza: od kilkudziesięciu lat !!! hahaha... Bank Śląski jest u nas od 1991 r a ing od 1996... od kiedy to kilkadziesiąt?Data dodania komentarza: 25.11.2024, 13:53Źródło komentarza: Masz IPhone? W ING z niektórych usług nie skorzystasz!
Reklama
Reklama