Prokuratura Rejonowa w Myszkowie proponowała dla oskarżonej rok pozbawienia wolności z zawieszeniem wykonania kary na 3 lata. Poparła też wnioski Fundacji „Do serca przytul psa”, która wnioskowała o dłuższy zakaz posiadania wszelkich zwierząt (10 lat zamiat 5-ciu) i konieczność pokrycia kosztów leczenia psów. Fundacja wydała na ich leczenie 10 tys. zł przedstawiając rachunki. Do uzgodnienia wyroku, na który zgodziłyby się wszystkie strony nie doszło z dwóch powodów. Oskarżona nie stawiła się w sądzie. Fundacja reprezentowana przez adwokata Pawła Matyję nie godzi się na wydanie wyroku skazującego z zawieszeniem jej wykonania. Fundacja chce kary bezwzględnego więzienia. W sprawie orzeka sędzia Marek Zachariasz.
Małgorzata Z. zgodziła się na karę proponowaną przez prokuraturę, ale w wersji łagodniejszej. Teraz nie znamy jej stanowiska, gdyż nie stawiła się w sądzie. Prokurator Aleksander Zając stwierdził, że prokuratura próbowała kontaktować się z podejrzaną, ale bez skutku. Małgorzata Z. w Myszkowie w dzielnicy Będusz prowadziła hodowlę psów głównie rasy Dog Kanaryjski, w przeszłości zdobywając wiele nagród. Ale stało się coś złego w życiu Małgorzaty Z., że 2020 roku przestała się opiekować cennymi psami. 14 sierpnia działacze Fundacji „Do serca przytul psa” i pracownicy Schroniska dla zwierząt w Zawierciu odkryli cztery, prawie zagłodzone na śmierć psy: trzy Dogi Kanaryjskie i suczkę rasy Bulterier.
Zwierzęta były porzucone, na granicy śmierci głodowej. Dogi, psy potężnej rasy, które powinny ważyć około 75 kg, wyglądały jak kości obleczone skórą, ważyły po 20 kg. Właścicielce psów postawiono zarzuty z Ustawy o ochronie zwierząt.
Ponieważ w sądzie nie doszło do ustalenia kary dla oskarżonej bez rozprawy, sprawa wróci do Prokuratury Rejonowej w Myszkowie, która sporządzi akt oskarżenia. Sąd będzie musiał ocenić działanie Małgorzaty Z. w procesie karnym. Gdy znany będzie akt oskarżenia dowiemy się, czy Prokuratura podtrzyma swoje stanowisko, w którym proponuje dla podejrzanej wyrok w zawieszeniu, czy będzie wnioskować o karę bezwzględnego pozbawienia wolności.
Większość z uratowanych psów, dzięki opiece w Fundacji i Schroniska dla zwierząt w Zawierciu ma już nowych właścicieli.
Orzecznictwo sądów w podobnych sprawach jest coraz to ostrzejsze. Coraz częściej za znęcanie się nad zwierzętami zapadają kary więzienia. Niedawno Sąd Okręgowy w Częstochowie podwyższył karę z dwóch do 4 lat więzienia dla Rafała B. z gminy Syców, który 1 czerwca 2019 roku w Zawadce (gm. Irządze) potrącił celowo psa, a później po rannym zwierzęciu przejechał jeszcze raz, powoli, miażdżąc zwierzę; wszystko filmując telefonem komórkowym. W lipcu 2020 Sąd Rejonowy w Myszkowie wydał w tej sprawie wyrok skazujący nakładając karę 2 lat pozbawienia wolności. Od wyroku odwołały się organizacje ochrony zwierząt, które uważały karę za zbyt niską. Sąd Okręgowy w Częstochowie zgodził się z tym argumentem, karę więzienia podwajając z 2 do 4 lat. (JotM)
nasz komentarz:
Więzienie tak. Ale jak długie? Oby sądy nie ulegały agresji lejącej się z FB?
Gdy w sprawie Rafała B. zapadł przed Sądem Rejonowym w Myszkowie wyrok skazujący, z karą 2 lat pozbawienia wolności osobiście uważałem, że jest to wyrok sprawiedliwy. Orzeczono wobec Rafała B. karę bezwzględnego więzienia. Czy wyrok mógł być wyższy, a odsiadka dłuższa? Oczywiście, że mógł, gdyż maksymalne zagrożenie karą za taki czyn to do 5 lat pozbawienia wolności. Wyrok SR Myszków wydany przez sędzię Karinę Kostrzewską w mojej ocenie był właściwy, a kara dotkliwa. Czy mogły to być 3 lata więzienia? Oczywiście, że tak, i taki wyrok również uznałbym za właściwy. Sąd Okręgowy dołożył dwa lata więcej, Rafał B. już prawomocnie skazany został na 4 lata i 3 miesiące więzienia. Wyrok wydany przez sędzię Marlenę Kluk zbliżył się do maksymalnej kary określonej w kodeksie karnym. Czy jest słuszny i sprawiedliwy? Znowu powiem, że tak. Sąd miał prawo ocenić czyn sprawcy tak surowo. Czy zbyt surowo? Być może. Inna rzecz mnie zastanawia. Po wyroku SR Myszków z lipca 2020 rozpętał się hejt na sąd w Myszkowie, sądy w ogóle, że wyrok za niski, a sądy „takie i owakie”. Nie chcę tych komentarzy cytować. Ciągle są widoczne na profilu FB Oleśnickie Bidy, schroniska które w procesie karnym było oskarżycielem posiłkowym. Co groźniejsze, są tam też wezwania do linczu nad skazanym, wtedy jeszcze nieprawomocnie Rafałem B., np.: „prosimy o info gdzie będzie siedział. Przekażemy cynk o nim współwięźniom”. Oraz takie np. o środowisku myśliwych (skazany był myśliwym): „jak umiera myśliwy, to przyjeżdża śmieciarka, czy jak się to odbywa?” Skazany jest nazywany „zwyrolem”, na którego „szkoda tlenu”.
Mężczyzna popełnił okrutny czyn, za co został przykładnie ukarany. Wyroki za znęcanie się nad zwierzętami zapadają w polskich sądach coraz wyższe, i coraz częściej są orzekane kary bezwzględnego więzienia. Też się z tym zgadzam. Jednak nie potrafię się pozbyć wrażenia, pewnej obawy, czy orzekający w takich procesach sędziowie nie będą się bali nakładać kar, które uważają za słuszne, tylko kar wyższych, żeby uniknąć hejtu, czasem podsycanego przez środowiska obrońców zwierząt. Niestety z takim hejtem mamy do czynienia na portalach społecznościowych, na facebooku po prostu.
I teraz przenieśmy się na grunt sprawy, która toczy się przed Sądem Rejonowym w Myszkowie, czyli sprawy Małgorzaty Z., oskarżanej o znęcanie się nad psami. Możemy mieć tu przykład innego, niepokojącego zjawiska. Są różne fundacje, organizacje skupiające obrońców zwierząt. Jedne bardziej umiarkowane, inne w swoich działaniach bardziej radykalne. Czasem ostro ze sobą konkurujące. Okazuje się, mówią o tym sami działacze takich fundacji, że „muszą być radykalni” w obawie, żeby nie spotkał ich hejt ze strony… innych organizacji pro-zwierzęcych. Czyli na gruncie myszkowskiej sprawy: prywatnie może i wyrok roku w zawiasach uznalibyśmy za słuszny, dla kobiety, która zaniedbywała psy, ale na szczęście zwierzęta przeżyły i mają się dobrze, ale jako obrońcy zwierząt „służbowo” musimy żądać kary więzienia bez „zawiasów”. Dlaczego? W obawie, żeby nie spotkał nas hejt w internecie, że za słabo bronimy praw zwierząt. Wiem, że za ten tekst też pewnie hejt mnie spotka. Trudno. Ale wolałbym, aby obrońcy zwierząt nie byli dwulicowi, aby żądali kar słusznych, nie propagandowych. I co najważniejsze, żeby sędziowie nie bali się wydawać wyroków zgodnych z ich wiedzą i doświadczeniem, a nie pod publiczkę. Wyrok pod publiczkę, na hejtowe zamówienie jest przykładaniem ręki do linczu.
Jarosław Mazanek
Zdjęcia: Fundacja "Do Serca przytul psa" oraz Schronisko dla zwierząt w Zawierciu
Napisz komentarz
Komentarze