W Pilicy, gdzie msza zaczynała się o godz. 12:00, byliśmy kilka minut przed jej rozpoczęciem. Zabytkowa kolegiata Parafii Św. Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty to kościół niezwykle piękny, wart odwiedzenia. W Niedzielę Palmową nikt tu się jednak nakazami związanymi z epidemią nie przejmował. Szybko doliczyliśmy się 100 osób w kościele, a msza jeszcze się nie zaczęła, wchodziły kolejne osoby. Przed wejściem brak informacji, ile osób może przebywać podczas mszy, ale porównując kolegiatę do innych kościołów, jej wielkość, limit musiałby wynieść 18-20 osób. W świątyni było co najmniej 6 razy więcej wiernych.
Rząd nie zdecydował się na zamknięcie kościołów, ufając, że proboszczowie przypilnują obowiązkowych limitów: 1 osoba w kościele na 20 mkw, odległość minimum 1,5 metra. Media ogólnopolskie pokazują, jak te obostrzenia są respektowane w kościołach, ale to głównie przykłady z największych miast. Do przestrzegania obostrzeń nawołują biskupi, przynajmniej w telewizji i w Polskę idzie przekaz, że w kościołach generalnie obostrzenia są przestrzegane. Wygląda na to, że na prowincji, w małych miastach, a szczególne w wioskach i miasteczkach, nikt specjalnie obostrzeniami dotyczącymi liczby osób w kościołach się nie przejmuje.
Sprawdziliśmy w Niedzielę Palmową jak wygląda pilnowanie limitów wiernych podczas mszy w kościołach na terenie powiatów zawierciańskiego i myszkowskiego. Zadanie nie było łatwe, żeby w czasie, gdy w parafiach odbywają się główne niedzielne nabożeństwa, najczęściej pomiędzy godziną 10 a 12-tą, objechać dużą liczbę parafii. Zdążyliśmy sprawdzić jak przepisy epidemiczne respektowane są w kilku kościołach na terenie Zawiercia i Myszkowa, byliśmy w Pilicy, Ogrodzieńcu i Gieble. Wnioski są porażające. W czasie, gdy rząd zakazał pracy fryzjerom i kosmetyczkom, zamknięte są sklepy w galeriach handlowych, nie wolno uprawiać sportów, w kościołach w Niedzielę Palmową mogliśmy zobaczyć prawdziwe tłumy. Zdążyliśmy zobaczyć jak przestrzegane są przepisy o limitach wiernych w 8 parafiach.
Tłok w kolegiacie w Pilicy może konkurować z tym, co zastaliśmy w Ogrodzieńcu i Gieble.
Giebło. Wieś w gminie Ogrodzieniec. Parafia św. Jakuba Apostoła. Położony na szczycie wzniesienia kościół pięknie się prezentuje przejeżdżającym. Brak informacji o limitach wiernych, ale porównując kościół w Gieble do tego z Ogrodzieńca zakładamy, że może w nim przebywać około 15 osób podczas mszy. W przedsionku na 3 metrach kwadratowych 4 młodych chłopców. Do środka kościoła nie wchodzimy, już przy drzwiach ciasno obok siebie stoją wierni, łącznie kilkadziesiąt, może 50 osób. Ostrożnie licząc. Na tablicy przed kościołem przypomnienie o nakazie zasłaniania ust i nosa, zachowaniu odległości 1,5 m i 20mkw na jedną osobę, ale widząc ścisk w kościele trzeba dojść do wniosku, że w Gieble epidemią nie przejmuje się ani ksiądz, ani parafianie.
Myszków-Mijaczów. Parafia N.N.M.P. Na drzwiach kościoła dokładna informacja, podpisana przez proboszcza Jana Batorskiego, że powierzchnia użytkowa świątyni to 780 mkw, a limit w kościele to 39 osób. Nikt tego nie sprawdza. Świątynia jest obszerna, wierni choć nie siedzą w ścisku, to naliczyliśmy 80 osób. Dość podobna sytuacja w Bazylice pw. Ap. Piotra i Pawła w Zawierciu, gdzie byliśmy w następnej kolejności.
Msza w Bazylice trwa. Na wejściu wyraźna informacja, że limit wiernych w kościele to 85 osób. Ale bazylika jest jak na lokalne warunki ogromna. Największą w Zawierciu i okolicy świątynię trudno wypełnić, wierni nie siedzą stłoczeni. Mimo to, doliczyliśmy się około 120 osób. Nikt nie pilnował ilości osób wchodzących na mszę.
Zawiercie, ul. Paderewskiego. Parafia NMP Królowej Polski. Brak informacji o limitach, więc porównując budynek do innych, szacujemy że może na mszy przebywać ok. 40 osób. Jest przynajmniej 2x więcej.
Ogrodzieniec. Kościół Przemienienia Pańskiego już od bramy wejściowej w stylu obronnym przypomina, że to świątynia z bogatą historią sięgającą roku 1787. W środku też warta zwiedzania, choć lepiej nie w Niedzielę Palmową, w szczycie epidemii. Parafia informuje o limicie osób w środku obiektu: 18. Jest 3-4 razy więcej. Widać, że 6 osób w jednej ławce to mogą być członkowie jednej rodziny, ale odstępów nie ma żadnych. Na drzwiach kościoła kartka: „Zgodnie z rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów ze względu na Stan Epidemii wewnątrz kościoła może przebywać jednorazowo do 18 osób.”
Tylko w jednym kościele, a była to Parafia NMP Różańcowej w Mrzygłodzie Sanktuarium Maryjne, przy wejściu stał kleryk i informował, że limit osób (21 w tym kościele) został już wyczerpany i nikt więcej wejść nie może. We wszystkich innych kościołach jakie odwiedziliśmy nikt wiernych nie liczył, a liczba osób w kościele przyznane limity znacznie przekraczała.
6 parafii. Wszędzie tłok. Czy znajdziemy jeden kościół, gdzie przepisy są przestrzegane?
Jest po godz. 12, gdy podjeżdżamy do Mrzygłodu. Najstarsza dzielnica Myszkowa, kiedyś samodzielne miasteczko. Sanktuarium Maryjne, Parafia NMP Różańcowej.
Na drzwiach kościoła informacja, że w środku przebywać może tylko 21 osób, nie licząc tych, którzy służą do Mszy Św. (księża i ministranci). Podchodzący parafianie nieco zaskoczeni, ale ze zrozumieniem przyjmowali informację, że do środka już wejść nie mogą: -Przepraszam, limit mamy już wyczerpany, musimy dbać o zdrowie Parafian, przestrzegać obostrzeń -mówił stojący przy drzwiach kościoła młody kleryk.
-Można bez ograniczeń stać na placu wokół kościoła, byle tylko zachowywać odstęp -mówił ksiądz, z którym wdaliśmy się w krótką rozmowę.
-Ja nie na mszę, jestem dziennikarzem, sprawdzam jak w kościołach przestrzegane są obostrzenia epidemiczne. To ostatnia parafia, którą odwiedzam, ale niestety pierwsza, w której przepisy sanitarne są przestrzegane. Widziałem dzisiaj kościoły, gdzie limit wiernych mógł być nie większy niż 20 osób, a środku naliczyłem 120 osób- mówię.
-Powiem panu, że gdybym trafił w innej parafii na taką sytuację, sam zadzwoniłbym po policję -mówi kleryk z Parafii NMP Różańcowej w Mrzygłodzie.
Kończy się czas, gdy w kościołach trwają główne niedzielne Msze św. Ale próbujemy jeszcze spojrzeć jak wygląda sytuacja w Myszkowie, w największym kościele, Parafia pw. Św. Stanisława biskupa i męczennika. Z kościoła wychodzą wydawałoby się już ostatni wierni. Ale nie. Choć tylne ławki są już puste, bliżej ołtarza dosłownie tłoczą się młodsze dzieci z palmami. Z rodzicami, co najmniej 70 osób. Podchodzę do młodego wikarego i pytam, jaki jest limit osób w kościele.
-80 osób -mówi wikary.
-Sporo. W Zawierciu, w Bazylice 85. Na pewno dobrze to macie policzone? -pytam.
-Też uważam, jak pan. Ale proboszcz decyduje o wszystkim -mówi wikary.
-Tu widzę co najmniej 70 osób, ta pani słodycze dzieciom rozdaje, bez maseczki. Jak było na mszy?
-Kościół był pełen. Też mi się to nie podoba, nie powinno tak być. Ale, co? Mamy ludzi wypraszać z kościoła? -zastanawia się młody ksiądz.
W internecie parafia Św. Stanisława sama chwali się zdjęciami z Niedzieli Palmowej. Widać na nich, że kościół jest wypełniony do ostatniego rzędu, a ksiądz podczas święcenia palm przechadza się przez kościół bez maseczki. Choć przepisy mówią, że bez ochrony ust i nosa może stać tylko przed ołtarzem, podczas liturgii, gdy odstęp od wiernych jest spory.
W czasie, gdy na handel, usługi, aktywność sportową nałożone zostały bardzo mocne ograniczenia i zakazy, proboszczowie w zdecydowanej większości te zakazy totalnie ignorują! Czy parafie będą winne dalszym zakażeniom, chorobom i zgonom? Jak będzie wyglądało przestrzeganie reżimu sanitarnego podczas Świąt Wielkiej Nocy? Jeżeli w najbliższy weekend będzie jak w Niedzielę Palmową, efekty skupisk ludzkich w kościołach zobaczymy za 2 tygodnie. Oby nie były to klepsydry informujące o zgonach.
Napisz komentarz
Komentarze