W liście Rafała Gawina, znalazło się kilka ważnych tez. Były to między innymi:
-
Taryfy dla energii elektrycznej dla gospodarstw domowych mogą w 2023 roku wzrosnąć o co najmniej 180 proc.;
-
Rząd powinien podjąć kroki, by chronić obywateli przed „nieakceptowalnym” poziomem cen wynikającym z „nieracjonalnych” marż producentów energii.;
-
Rozwiązaniem może być opodatkowanie rosnących zysków z produkcji prądu i przekierowanie tych pieniędzy na działania osłonowe.
Wzrost cen prądu o tyle procent dla zwykłego, przeciętnego Polaka nie wróży nic dobrego. Jeżeli cena prądu wzrośnie o 180%, to rachunek konsumenta za energię wzrośnie o aż 90%. Przeciętnego obywatela nie będzie po prostu stać na drogi prąd.
CZTERY CZARNE SCENARIUSZE:
Z doniesień serwisu OKO.press wynika, że prezes Gawin przewidział 4 różne scenariusze dla cen prądu na przyszły rok. Nie są one zadowalające. Tłumaczy on, że wysokość zatwierdzanych przez URE taryf musi odzwierciedlać ceny na rynku hurtowym, czyli Towarowej Giełdzie Energii (TGE), które już teraz są kolosalne. Oto 4 scenariusze, które wróżą cenę za prąd w 2023 roku:
- pierwsza opcja podaje, że jeżeli ceny prądu notowane na TGE (1200 zł/MWh w czerwcu) utrzymają się oraz przy cenie węgla kamiennego dla energetyki na poziomie 40 zł/GJ (gigadżul, używana zamiast tony jednostka energii wytworzonej z węgla), wzrost taryfy w części dotyczącej energii elektrycznej (bez dystrybucji) może wynieść180 proc., a marża wytwórców tej energii wyniesie 187 zł/MWh (bez przychodów z rynku mocy).
- drugi scenariusz mówi o tym, aby uzyskać marżę na poziomie 32 zł/MW. Wtedy cena pozostałego do sprzedaży w 2022 roku wolumenu energii musiałaby spaść do poziomu 945 zł/MWh. Wciąż jednak, przy cenie węgla na poziomie 40 zł/GJ oznaczałoby to, że taryfa wzrosłaby o 135 proc
- scenariusz trzeci mówi o marży na poziomie do 32 zł/MWh, przy cenie pozostałego do zakontraktowania wolumenu na poziomie 653 zł/MHw oraz cenie węgla kamiennego dla energetyki na poziomie 22 zł/GJ. Wtedy wzrost taryfy wyniósłby 82,5 proc.
-czwarta opcja bierze pod uwagę wyłącznie sytuację teraźniejszą i ceny już sprzedanej na TGE energii w pierwszych kwartałach 2022 – 575 zł/ MWh – przyszłoroczne taryfy musiałyby wzrosnąć o ok. 65 proc., a marże ze sprzedaży wynieść 95 zł/MWh.
Są to jednak najlepsze scenariusze, które nie przewidują możliwości dalszego wzrostu cen. Jak jednak wiemy, ceny rosną na naszych oczach. Jeżeli rzad nie przyjdzie swoim obywatelom z żadną pomocą, to ceny za prąd i węgiel mogą wrosnąć o jeszcze wiele więcej.
CO ZROBIĆ ABY NIE UCIERPIELI KONSUMENCI
Prezes URE – Rafał Gawin w swoim liście sugeruje co rząd powinien zrobić, aby chociaż trochę ochronić odbiorców przed ogromnymi podwyżkami cen energii. Po pierwsze rząd powinien zlecić radom nadzorczym państwowych gigantów energetycznych analizę ich „polityki handlowej” oraz „zbadanie, czy poziom uzyskanych przez te spółki marż jest uzasadniony”. Następnie powinno zostać rozważone wprowadzenie maksymalnej ceny węgla kamiennego dla sprzedaży przez krajowych producentów. Równie ważne jest rozważenie opodatkowania „nadmiernych zysków ze sprzedaży energii elektrycznej”, by przeciwdziałać wykorzystywaniu przez nich siły rynkowej. Państwo powinno także pieniądze uzyskane z ewentualnego opodatkowania przeznaczył na działania osłonowe dla końcowych odbiorców prądu i ciepła.
A CO Z WĘGLEM?
Wysoki poziom marż utrzymuje się mimo bardzo niskiej ceny węgla, który służy wytwórcom energii do jej produkcji. Wielkie firmy energetyczne kupują węgiel na poziomie 300-400 złotych za tonę. Obecnie cena opału dla energetyki poza kontraktem to ponad 2 tysiące złotych za tonę. Natomiast indywidualny konsument, który chce kupić węgiel, aby móc ogrzać swój dom na zimę, musi zapłacić nawet do 3 tysięcy zł za tonę. Warto wspomnieć o tym, że węgiel bardzo trudno jest teraz gdziekolwiek namierzyć, a co dopiero kupić. Dlaczego więc odbiorca musi płacić za tonę 3 tys. złotych, kiedy firmy energetyczne kupują ją za 300 złotych? Cena dla nich jest niska, ponieważ firmy do tej pory korzystają ze stałej ceny z podpisanych lata temu kontraktów.
ZA CO PŁACIMY PŁACĄC ZA PRĄD?
Warto wspomnieć również o tym, co że na wysokość rachunku za prąd składają się nie tylko koszty zakupu energii oraz koszty jej dystrybucji (przesyłu). Prezes URE zatwierdza taryfy zarówno dla sprzedaży (tylko dla odbiorców w gospodarstwach domowych korzystających z taryf tzw. sprzedawców z urzędu), jak i usługi jej dystrybucji (dla wszystkich grup odbiorców) Dodatkowo, w taryfach dystrybutorów energii oprócz kosztów związanych z utrzymaniem infrastruktury czy zakupem energii na pokrycie strat sieciowych w przesyle prądu, uwzględniane są także opłaty, które wynikają z odrębnych przepisów prawa, a które nie trafiają do dystrybutorów.
Jak donosi OKO.press, prezes URE zaznaczył też, że wzrost hurtowych cen prądu jest nieproporcjonalny do kosztów ponoszonych przez producentów energii wynikających z rosnącej ceny węgla kamiennego oraz ceny uprawnień do emisji CO2.
Staraliśmy się przestawić ten trudny problem w możliwie zrozumiały sposób. Nietrudno zauważyć, że z fachowych analiz prezesa URE które wyciekły do mediów, wynika dokładnie to, czemu Rząd RP próbuje zaprzeczać: spółki energetyczne w kryzysie zarabiają krocie, a wysokie rachunki płacimy my.
Napisz komentarz
Komentarze