Choć zakaz wstępu do lasów przestał obowiązywać wraz z początkiem kwietnia, nie oznacza to jednak, że lasy są już odpowiednio przygotowane na wizyty miłośników turystyki pieszej czy rowerowej. Wciąż wiele szlaków na jurze jest niebezpiecznych.
Wspomnienie o zimowym kataklizmie odchodzi już w niepamięć, ale zagrożenie nie zniknęło. Wejście do lasu nadal wiąże się z bardzo dużym ryzykiem, a główne, oznakowane szlaki turystyczne wciąż są zagrodzone przez powalone drzewa. Tłumy, choćby w ostatnią ciepłą niedzielę, świadczą o tym, że turyści nie mają zamiaru czekać, aż właściciele lasów uprzątną gałęzie i drzewa.
– Szklaki turystyczne wyższej części Jury są wciąż nie do przejścia. Na szlaku czerwonym - „Orlich Gniazd”, zarówno pieszym jak i rowerowym, nie do przebycia są prawie wszystkie odcinki przebiegające przez lasy, za wyjątkiem odcinka Smoleń – Gajówka Psiarskie. Jedynie szlak niebieski „Warowni Jurajskich” można przejeść właściwie w całości, poza małymi wyjątkami, które da się bez problemu obejść – mówi Andrzej Stróżecki z PTTK.
Udając się na spacer czy wycieczkę do Mirowa, gminy Kroczyce czy Kostkowic, trzeba po prostu patrzeć nie tylko pod nogi, ale również w górę i obserwować, czy nie spadnie na nas jakiś oberwany konar drzewa. (JB)
Napisz komentarz
Komentarze