o tym Ministerstwo Zdrowia „zaleca” nie informować:
(Zawiercie) W poniedziałek 2 marca kolejna osoba trafiła do zawierciańskiego szpitala z podejrzeniem koronawirusa. To nieoficjalna informacja ponieważ szpital przez swojego rzecznika prasowego powołuje się na jakieś „wytyczne” Ministerstwa Zdrowia i odmawia potwierdzenia tej informacji. Z kolei w środę wieczorem -jak podaje wiarygodne źródło- zgłosił się drugi mężczyzna, wracający z Włoch kierowca TIR-a z objawami choroby. W środę rano Minister Zdrowia na konferencji prasowej poinformował, że pierwszy dodatni wynik testu na obecność koronawirusa został w Polsce potwierdzony. Widać, że ministerstwo chce zarządzać informacjami o zgłaszających się osobach z podejrzeniem koronawirusa. Ale blokowanie informacji o nowych przypadkach podejrzeń zakażeniem w Zawierciu na pewno tego zaufania nie buduje. W Zawierciu w trybie pilnym od poniedziałku księgowość, część administracji wyprowadza się z budynku D, który mieści na parterze oddział zakaźny i paliatywny a na piętrze… administrację szpitala.
Szpital Powiatowy w Zawierciu w związku z ryzykiem związanym z wystąpieniem na terenie Województwa Śląskiego „stanu zagrożenia epidemicznego wirusem SARS-CoV-2”, powołując się na decyzję Wojewody Śląskiego, ogłosił „STAN PODWYŻSZONEJ GOTOWOŚCI”. To oznacza ograniczenia w odwiedzinach, szpitale wypisują wcześniej wszystkich pacjentów, których pobyt w szpitalu nie jest niezbędny. Te regulacje dotyczą wszystkich szpitali na Śląsku. Ciekawostką w Zawierciu jest to, że od poniedziałku 2 marca trwa intensywna przeprowadzka administracji szpitala z budynku w którym na parterze jest Oddział Zakaźny, na drugi koniec miasta do budynku przy Piłsudskiego 80. Byliśmy na miejscu we wtorek 3 marca. Choć oficjalnym powodem przeprowadzki jest „poprawa komfortu pracy administracji szpitala”, to wyglądało to jak pośpieszna ewakuacja.
Tydzień temu pisaliśmy o panice, jaką wywołało w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu pojawienie się pacjenta (mieszkaniec Chorzowa wracał z Chin) u którego podejrzewano zakażenie koronawirusem. Pacjenta przywiezionego karetką z lotniska w Pyrzowicach. Nie miał go kto zbadać, gdyż na oddziale zakaźnym przez weekend nie było dyżurującego lekarza. Z tego też powodu próbkę materiału genetycznego do badania pobrano od niego dopiero w poniedziałek. Panika zapanowała też w administracji szpitala, gdy pokojarzono fakty właściwie znane od wielu lat, na które wcześniej nikt nie zwracał uwagi: że wejście na oddział zakaźny i wejście do administracji szpitala jest tą samą klatką schodową. Pokazywaliśmy, jak doraźnie folią budowlaną i taśmą zaklejono drzwi. Ale szybko pracownicy szpitala zorientowali się, że stary budynek ma wspólne z oddziałem zakaźnym ciągi wentylacyjne!
Nieoficjalnie wiemy, że pierwszy zbuntował się dział księgowości. Pracownicy mieli zagrozić, że wstrzymają się od pracy. Efekt widać już w poniedziałek 2 marca. Cała księgowość szpitala, razem z główną księgową przeprowadza się na drugi koniec miasta do budynku przychodni przy Piłsudskiego 80. Sprawdzamy tę informację 3 marca. Cały korytarz II piętra budynku D gdzie mieści się oddział zakaźny, oddział paliatywny i administracja szpitala (na parterze) zastawiony sprzętem biurowym, komputerami. Pracownicy techniczni co chwilę wywożą sprzęt na wózkach. Zapytana „pierwsza z brzegu” pracownica księgowości, potwierdza, że to przeprowadzka. „-Ma to związek z koronawirusem? -pytamy. -A, z tym to już proszę do rzecznika lub dyrektora. Nam nie wolno rozmawiać z mediami. Dyrektor Piotr Zachariasiewicz nie udzielił nam odpowiedzi o powody przeprowadzki, czy ma to związek z paniką „o koronawirusa” jaka miała zapanować wśród pracowników biurowych. Sekretarka odsyła do rzecznika prasowego szpitala. Marcin Wojciechowski na tak postawione pytanie odpowiada: -Część administracji, na początek księgowość jest przenoszona do pustych pomieszczeń w przychodni przy ul. Piłsudskiego 80. Robimy to dla poprawy komfortu pracy administracji szpitala. W tamtym budynku są dużo lepsze warunki, jest nawet sala konferencyjna -mówi rzecznik.
-Czy to prawda, że w szpitalu jest na obserwacji od wczoraj, czyli od 2 marca kolejny pacjent z podejrzeniem koronawirusa? Podobno to mężczyna, który wrócił z Włoch?
-Nie mogę udzielić odpowiedzi na to pytanie. Dostaliśmy wytyczne od Ministerstwa Zdrowia, żeby nie udzielać żadnych informacji na temat prowadzonych działań, o pacjentach itd. Że to Ministerstwo Zdrowia będzie udzielać odpowiedzi na takie pytania.
Zdziwieni, pytamy jednak dalej: Ale przecież nie ma jeszcze specustawy na koronawirusa, nawet nie wiem, czy są tam jakieś zapisy o blokowaniu informacji o sytuacji w poszczególnych szpitalach. Nie wydaje mi się, żeby jakieś ministerstwo miało uprawnienia, aby zakazać informowania opinii społecznej o sytuacji. Szpital Powiatowy w Zawierciu jest publiczną placówką zdrowia, samorządową, to bardzo dziwna sytuacja, panie rzeczniku… Co szpital ma do ukrycia?
-Ja mogę tylko powiedzieć, że takie otrzymaliśmy zalecenia, a dyrektor szpitala zapowiedział, że mamy się temu podporządkować. Dlatego na pytania o pacjentów, ich stan nie mogę udzielić odpowiedzi.
-Poprzedniego pacjenta z podejrzeniem koronawirusa nie miał nawet kto zbadać, bo na oddziale nie było lekarza. Czy zarządzenie Wojewody Śląskiego, pod stanie podwyższonej gotowości oznacza, że teraz na oddziale zakaźnym lekarz jest całą dobę?
Marcin Wojciechowski, Rzecznik Prasowy Szpitala Powiatowego w Zawierciu: -Na to pytanie nie znam teraz odpowiedzi. Postaram się jej udzielić mailowo. Co do zarządzenia Wojewody Śląskiego mogę dodać, że objęło ono 35 szpitali w województwie. Obejmuje ono właśnie wymóg ograniczenia odwiedzin pacjentów hospitalizowanych. Również ta przeprowadzka administracji jest po części elementem przygotowań, realizacji wytycznych wojewody.
-Czyli nie panika w księgowości?
Marcin Wojciechowski: -Tego nie skomentuję. To zwykle plotki.
II pacjent przyjechał z Włoch?
Nie uzyskaliśmy jednoznacznego potwierdzenia o drugim mężczyźnie na obserwacji na oddziale zakaźnym Szpitala Powiatowego w Zawierciu, który ma być podejrzewany o zakażenie koronawirusem. Pacjent miał wrócić z Włoch, gdzie ilość zakażonych gwałtowanie rośnie. We wtorek późnym popołudniem -jak podaje nasze źródło medyczne- miał być znany wynik pobranej od pacjenta próbki.
Szpital Powiatowy w Zawierciu to jednak ogromna instytucja i żadne zakazy „z góry” nie przeszkodzą w zdobywaniu informacji od lekarzy, pielęgniarek. W celu ich ochrony, z konieczności nie możemy podawać nazwisk. Jeden z naszych rozmówców, pracownik szpitala mówi: „-Tu po pierwsze „nikt nic nie wie”, czeski film. Nam też nic się nie mówi. Księgowość się przenosi, podobno dyrektor też, ale nie wiem czy cała administracja. Mówi się, że u tego nowego pacjenta wynik może być dodatni, dlatego jest blokada na informacje i nikt oficjalnie się nie przyzna, że to pacjent zarażony. Pewnie wstrzymują te informacje, bo Rząd chce nad tym mieć jakąś kontrolę, ogłosić, jak już nie będzie się dało tego ukrywać”.
PiS blokuje informacje o osobach podejrzanych zarażeniem koronawirusem?
O tym, że blokada informacyjna przynajmniej formalnie działa, dowodzi fakt, że do środy 4. marca żadna oficjalna informacja o podejrzeniu koronawirusa u kolejnego pacjenta w Zawierciu nie ukazała się na stronie szpitala. Choć pacjent ma być hospitalizowany od 2 marca, a kolejny, kierowca TIR-a- od środy. To raczej nie budzi zaufania do organów państwa, ani samego szpitala. Ministerstwo Zdrowia wydało jakieś „zalecenia” informacyjne, do których powiatowy szpital nie miał żadnego obowiązku się dostosować. Mamy prawo jako mieszkańcy do takiej informacji! Czyżby doszło więc do służalczego politycznego posłuszeństwa? W Powiecie Zawierciańskim rządzi PiS, ze starostą Gabrielem Dorsem, który -jeżeli pracuje aktywnie- to rozlepiając plakaty kandydata w wyborach prezydenckich Andrzeja Dudy. Wyborcy PiS, w większości osoby starsze, co jest cechą elektoratu tej partii, mogą być najbardziej rozczarowani, jeżeli na własne oczy zetkną się z chaosem i bałaganem w służbie zdrowia. Czy to chorując na koronawirusa, czy na cokolwiek innego. Na nowotwory w Polsce umiera wg statystyk ok. 30.000 osób rocznie, które można by wyleczyć, ale umierają z powodu nierefundowania nowoczesnych terapii celowanych. To tak, jakby w 2,5 roku wymarł cały Powiat Zawierciański! 2 mld, które Sejm zdominowany przez PiS przeznaczył na propagandę telewizyjną wystarczyłoby na wyleczenie WSZYSTKICH dzieci chorujących na rzadkie typy nowotworów, wymagających drogiego leczenia, którego NFZ nie refunduje.
Z drzwi na oddział zakaźny zawierciańskiego szpitala zniknęła folia, która oddziała oddział od klatki schodowej do administracji szpitala. Może ktoś w szpitalu uznał, że taka „śluza” niczego nie oddziela, a jedynie potwierdza podejrzenia o panice wśród pracowników. Więc folia zniknęła. Ale panika- naszym zdaniem- została.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze