(Zawiercie) Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu Zawierciańskiego Jarosław Kleszczewski ponownie podjął temat planowanego remontu w zawierciańskim szpitalu i związanym z nim zawieszeniem funkcjonowania porodówki. Na zadane przed miesiącem pytania w tej sprawie, radny nie uzyskał zadowalającej odpowiedzi, postanowił więc powtórzyć wątpliwości związane z planami remontu. Pytał między innymi, czy na zmiany kadrowe zgodę wyraziły związki zawodowe, czy szpital w Myszkowie będzie w stanie pomieścić większą liczbę pacjentek oraz jak zostaną rozliczone środki – czy zostaną w Zawierciu, czy trafią do szpitala w Myszkowie. Tadeusz Czop stwierdził, że radny Kleszczewski tylko sieje niepokój, a powinien tonować sytuację. Uznał, że nie wiadomo jeszcze jak przebiegnie remont, bo to okaże się wtedy, gdy zostanie rozstrzygnięty przetarg. Dodał również, że „Jezus urodził się w stajence”. Jak mają to rozumieć ciężarne mieszkanki powiatu?
na zdjęciu: Wiceprzewodniczący Rady Powiatu Zawierciańskiego Tadeusz Czop określił nowy standard opieki okołoporodowej dla kobiet z Powiatu Zawierciańskiego: STAJNIA ALBO STODOŁA!
W czwartek 27 lutego odbyła się sesja Rady Powiatu Zawierciańskiego. Radny Jarosław Kleszczewski powrócił do tematu planowanego remontu w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu. Jak mówił, nie uzyskał wyczerpującej odpowiedzi na zadane miesiąc wcześniej pytania dotyczące zawieszenia bloku porodowego. Jarosław Kleszczewski przekazał, że pacjentki w ciąży nie mają konkretnych informacji dotyczących tego, co będzie się działo w najbliższych miesiącach w szpitalu. Radny Kleszczewski pytał, czy dyrekcja szpitala wzięła pod uwagę, że wielomiesięczne zawieszenie bloku porodowego z położnictwem może być zgubne dla placówki. Zawieszenie pracy tego oddziału może mieć negatywny wpływ na zaufanie pacjentek do zawierciańskiego szpitala, a w przyszłości może skutkować brakiem zainteresowania kobiet do korzystania z tutejszej lecznicy. Jak mówił dalej radny Kleszczewski, zawieszenie oddziału na czas remontu może poskutkować nawet jego zamknięciem w przyszłości.
- Powiem, że nie są to nieuzasadnione obawy pacjentek. One są uzasadnione, gdyż chciałbym przypomnieć takie zdarzenia miały już miejsce. Przy okazji remontu bloku porodowego z położnictwem może się nam pojawić w powiecie zawierciańskim tzw. syndrom będziński. Jak państwo wiecie w Będzinie w 2016 roku zawieszono blok położniczy, porodowy i noworodki na okres 6 miesięcy. Następnie go odwieszono, zredukowano z łóżek 50 w oddziale ginekologiczno-położniczym do 26, a w konsekwencji tego wszystkiego nie było już pacjentek i doszło do likwidacji tego oddziału. A więc w Będzinie nie ma już oddziału. Tak się zaczyna. My musimy dbać o pacjenta, musimy dbać, aby on był, aby chciał z usług naszego szpitala korzystać – mówił podczas lutowej sesji powiatowej Jarosław Kleszczewski.
Zdaniem radnego przeniesienie pacjentek z Zawiercia do szpitala w Myszkowie może zachwiać komfortem kobiet. Pytał, czy myszkowski szpital na pewno będzie w stanie pomieścić dodatkową liczbę pacjentek. Zwrócił też uwagę na mieszkanki oddalonych od Myszkowa gmin, np. Żarnowca. W razie nagłego pogorszenia stanu zdrowia będą mogły czuć się zagrożone. Do szpitala będą miały długą drogę. Jarosław Kleszczewski uważa, że sprawa powinna być jeszcze raz przemyślana, a remont warto byłoby zorganizować w taki sposób, by zachować ciągłość udzielania świadczeń dla mieszkańców powiatu zawierciańskiego. Radny pytał również, czy decyzje kadrowe uzyskały akceptację związków zawodowych. Jak podkreślił Jarosław Kleszczewski, pytał o to przed miesiącem, ale nie otrzymał odpowiedzi. Zastanawiał się również, czy przeniesienie pacjentek z Zawiercia do Myszkowa nie stoI w sprzeczności z interesem ekonomicznym zawierciańskiej lecznicy – jak zostanie to rozliczone i czy uzyskane środki pozostaną w Zawierciu, czy trafią do Myszkowa? Radny pytał też, czy włodarze gmin z powiatu zawierciańskiego zostali poinformowani o planowanych zmianach w szpitalu na czas remontu.
- W świetle powyższych wątpliwości związanych z organizacją tego remontu, mam pytanie – czy nie dąży się w końcu do połączenia? Te działania jak gdyby sugerują, że dążymy do połączenia szpitala w Zawierciu ze szpitalem w Myszkowie. Krok po kroku. Konsekwencje mogą być opłakane dla nas. Weźmy przykład niedaleko – Czeladź i Będzin. Tam doszło do połączenia, doszło do zamknięcia tego oddziału, doszło do przeniesienia na jakiś czas do Czeladzi, a w ostateczności w szpitalu w Czeladzi i w szpitalu w Będzinie nie ma już bloków porodowych z oddziałem położniczym, ani w jednym ani w drugim szpitalu – mówił Jarosław Kleszczewski.
W odpowiedzi starosta zauważył, że zamknięcie oddziału szpitalnego musiałoby znaleźć się w statucie szpitala. Taki pomysł uznał za mało prawdopodobny.
- I nie sądzę, żeby któryś z radnych tutaj obecnych podniósł rękę za likwidacją jakiegokolwiek oddziału. Nie sądzę, że to będzie. Mnie się wydaje, że tu chodziło o połączenie Będzin Czeladź dwóch jednostek z jednym organem prowadzącym. Mówię od razu – nie planujemy, nie mamy takich zamiarów. Zaprzeczam od razu z całą stanowczością – mówił w odpowiedzi na pytania Jarosława Kleszczewskiego starosta Gabriel Dors.
Do wypowiedzi radnego Kleszczewskiego dotyczącej szpitala odniósł się również wiceprzewodniczący rady Tadeusz Czop. Jak mówił, póki przetarg na remont nie został rozstrzygnięty nie wiadomo jak będzie on przebiegał. Uznał również, że Jarosław Kleszczewski „sieje niepokój”.
- Pana niepokoje i zresztą nie tylko pana, bo grupy pana oponentów, to wy siejecie niepokój niepotrzebnie w powiecie zawierciańskim. Dajecie jakąś informację, że co tu się będzie działo w powiecie zawierciańskim i z kobietami, które będą kiedyś w przyszłości rodzić. Uważam, że pan jako lekarz powinien właśnie tonować, nie siać niepokoju, tylko rzeczowo omawiać problem, który może być, natomiast na razie nie wiemy, czy będzie problem. A pan już z góry zakłada, że będzie problem – podsumował Tadeusz Czop.
Standard opieki nad rodzącymi wg Czopa?
Dalej wiceprzewodniczący powiedział coś, co można różnie interpretować: - Bym tak powiedział historycznie: pan Jezus proszę pana urodził się w Betlejem w stajence, ja się urodziłem w prywatnym w domu. Żyję 70-parę lat. Ja nie mówię, żeby dzieci się rodziły w domach prywatnych, ale tylko dla historii pana informuję, że życie układa się nie tak jak sobie lekarze myślą, politycy i inni.
Jarosław Kleszczewski uznał, że wypowiedź T. Czopa rozbawiła chyba wszystkich. Jego zdaniem odnoszenie się do tego, co było przed tysiącami lat nie jest trafnym porównaniem, a żyjąc tu i teraz należy reagować na bieżące sprawy. Dodał również, że to, jak będzie przebiegał remont powinno się zaplanować wcześniej, a nie czekać co wyniknie z przetargu.
- Wcześniej się takie rzeczy planuje, ustala się warunki przetargu, mówi się jaki chce się termin wykonania, mówi się co się chce, a dopiero potem się buduje. Pan chciałby zbudować od dachu dom – nie da rady. Ja wolę przewidywać wcześniej. Podałem przykład – na terenie powiatu będzińskiego żadna kobieta nie może urodzić dziecka. Dałem panu przykład, w związku z czym nie jestem gołosłowny. A pan uważa, że jakoś to będzie, będzie dobrze. Ja wiem, że za PZPR-u tak mówili, że będzie dobrze i doprowadzili do klęski i upadku tego systemu. My powinniśmy planować, właściwie się do tego przygotować i zapobiegać zagrożeniom, o których wspomniałem – dodał Jarosław Kleszczewski. Foto: Starostwo Powiatowe w Zawierciu
Edyta Superson
Napisz komentarz
Komentarze