Antykryzysowa Tarcza Branżowa, która została stworzona w celu wsparcia najbardziej dotkniętych kryzysem branż jest dostępna dla przedsiębiorców od przełomu października i listopada. Zakłada ona zwolnienie ze składek ZUS, świadczenie postojowe, dotację w wysokości 5 tys. złotych oraz dofinansowanie do wynagrodzeń pracowników. Warunkiem uzyskania wsparcia finansowego jest wykazanie spadku przychodów w październiku lub listopadzie o 40 proc. w stosunku do roku ubiegłego. Przedsiębiorcy, którzy najbardziej odczuwają skutki obecnego kryzysu, zaopiniowali rządowe wsparcie jako dalekie od wystarczającego.
BRANŻA GASTRONOMICZNA W GŁĘBOKIM KRYZYSIE
Restauratorzy jednogłośnie podkreślają, że to trudny czas dla branży gastronomicznej. Jedzenie na wynos lub z odbiorem w lokalu nie rekompensuje strat, a koszty jakie ponoszą firmy z branży gastronomicznej, są bardzo wysokie. Wsparcie jakie zaoferował rząd dalece odbiega od potrzeb przedsiębiorców. Co gorsza, częściowe zamknięcie branży może trwać przez kolejne tygodnie, a wiele wskazuje na to, że nowy rok dla branży gastronomicznej i hotelarskiej rozpocznie się na tych samych zasadach co obecnie.
„- Trwający lockdown jest jeszcze dotkliwszy, klientów jest mniej również z racji gorszej pogody, przyjeżdża mniej turystów, a w okresie przedświątecznym wielu ludzi stara się być ostrożniejszym w wydatkach. Plany ponownego otwarcia branży przewidywane były na 27 grudnia, jednak wciąż dokładnie nie wiadomo kiedy to nastąpi. Siedzimy jak na szpilkach” – mówi właścicielka Reastauracji Del Corso w Żarkach Olga Sikorska.
Obroty w wielu restauracjach, jak również w „Del Corso”, spadły o około 80-90 proc. w stosunku do roku ubiegłego. Wsparcie jakie jest oferowane przez rząd wypełnia jedynie mały procent strat, jakie ponoszą przedsiębiorcy. Mało tego, do wielu wsparcie finansowe lub informacja o jego uzyskaniu nie dotarło do dziś. Wiele lokali gastronomicznych do ponad miesięca nie dostało wsparcia finansowego, ponosząc ogromne straty.
SIŁOWNIE SZUKAJĄ MOŻLIWOŚCI DZIAŁANIA
Ogromnemu wyzwaniu musi sprostać branża fitness, która została całkowicie zamknięta dla klientów. Z usług siłowni i klubów fitness mogą korzystać wyłącznie osoby uprawiające sport w ramach współzawodnictwa sportowego, zajęć sportowych lub wydarzeń sportowych, a także studenci i uczniowie w ramach zajęć na uczelni lub w szkole. Z zakazu prowadzenia działalności wyłączone są również baseny, siłownie i kluby fitness, które działają w placówkach wykonujących działalność leczniczą.
Myszkowski Klub Fitness „Positive Energy” zgodnie z rozporządzeniem wciąż pozostaje otwarty w ramach zajęć sportowych oraz dla osób przygotowujących się do zawodów sportowych. Obowiązkowe jest jedynie podpisanie stosownego oświadczenia. Niestety, skutki częściowego zamknięcia branży, będą jeszcze długo odczuwalne.
„Lockdown jest niesamowicie dotkliwy dla branży fitness. Niewielu firmom uda się wrócić do płynności finansowej sprzed pandemii. Obecnie frekwencja w klubie jest bardzo zaniżona” zaznacza Mariola Pasikowska z Power Energy w Myszkowie.
W wakacje, po otwarciu siłowni i klubów fitness po wiosennym lockdownie, ludzie chętnie korzystali z usług siłowni, basenów i klubów fitness, jednak teraz frekwencja spadła ponownie, a trenować mogą tylko nieliczni.
Branże, które przeżywają drugi lockdown w tym roku, mierzą się z nie lada wyzwaniem. Perspektywa najbliższych tygodni nie zapowiada luzowania obostrzeń. Kiedy zamknięte działalności zaczną się otwierać z powrotem? O po
Napisz komentarz
Komentarze