W wyroku tym TK uznał za niezgodne z konstytucją prawo do przerywania ciąży, gdy płód ma wady letalne. Dalej, przynajmniej teoretycznie, usuwanie ciąży jest dozwolone gdy jest ona wynikiem gwałtu, kazirodztwa lub ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety. Kolejne przypadki i historie kobiet, którym kazano w szpitalach czekać na obumarcie płodu, pokazują, że efekt mrożący wyroku TK działa na lekarzy, którzy boją się podejmować działania ratujące jak się okazuje, życie kobiet. Efekt mrożący działa po tym, co nastąpiło po nim np. w Białymstoku, gdzie prokuratura zażądała dokumentacji medycznej kobiet, u których przeprowadzono aborcję. Coraz więcej kobiet w Polsce opowiada swoje historie, jak w szpitalach przedłużano decyzję o aborcji, czekając na obumarcie płodu. Aż doszło do przypadków zakończonych śmiercią. W Pszczynie zmarła 30 letnia Iza. Jej tragiczna historia wyprowadziła ponownie kobiety na ulice, gdzie mówią wyraźnie: boimy się być w ciąży w Polsce. Nie chcemy umierać z powodu bezlitosnego, haniebnego prawa.
Przypadek Izy z Pszczyny nie jest jedyną tragiczną śmiercią młodej kobiety, której nie udzielono pomocy na czas, gdzie lekarze prawdopodobnie bali się szybko przerwać ciążę, choć stan kobiety pogarszał się. Po śmierci Izy Polskę obiegła historia Ani ze Świdnicy, opowiedziana przez jej męża Łukasza. Ania zmarła w nocy z 13-14 czerwca. Kobieta trafiła do szpitala w złym stanie, tam lekarze stwierdzili, że płód jest martwy, ale wykonali szybko aborcji, tylko podali kobiecie oksytocynę, dla wywołania naturalnego porodu. Ale kobieta była coraz słabsza, zmarła.
6 listopada w Polsce odbyły się marsze i demonstracje pod hasłem AniJednejWięcej w Warszawie i dziesiątkach innych miast, miasteczek. 7 XI rano, na portalu społecznościowym pojawił się apel myszkowianki Justyny Nowakowskiej, aby o godz. 18:00 spotkać się pod MDK i przejść w marszu milczenia ulicą 3 Maja, przez Plac Dworcowy, obok Urzędu Miasta. Przyszło około 150 osób. Niemało, choć z pewnością protest były o wiele liczniejszy, gdyby decyzja o tym, że również w Myszkowie taki protest się odbędzie, zapadła wcześniej.
Justyna Nowakowska, organizatorka spontanicznej demonstracji, tak tłumaczyła powody jej zwołania: „W Pszczynie przez decyzje Trybunału Konstytucyjnego zmarła Pani Iza. Rok temu wyszły na ulice protestować setki, tysiące osób, także w Myszkowie przeciw tej haniebnej decyzji, która stała się drakońskim prawem w Polsce. Dzisiaj lekarz, który chce ratować życie kobiety, musi się zastanawiać, czy prokurator nie wsadzi go do więzienia. Myszków - pokażmy że jesteśmy obywatelskim społeczeństwem i wspólnie zaprotestujmy przeciw temu co się dzieje w Polsce.
To mogłam być ja!
To mogłaś być TY!
To mogła być każda z Nas!”
Na zakończenie Marszu Milczenia przed MDK przemówiły kobiety i dziewczyny: Justyna Nowakowska -organizatorka, Monika Pniakowska-Syska -nauczycielka w LO im. mjr. H. Sucharskiego, działaczka Lewicy. Ale co ważne, przemówiły też młode dziewczyny:
-Mam 16 lat. I boję się żyć w tym kraju. Bałabym się w tym kraju zajść w ciążę i rodzić dzieci.
-Mam 19 lat. Polska to mój kraj, w którym chciałabym żyć, ale się boję. O swoje życie, zdrowie. Nie chcę stąd wyjeżdżać.
-Mam 18 lat… I jestem za tym, aby kobiety mogły same decydować o możliwości przerwania ciąży do 12 tygodnia.
Trybunał Konstytucyjny, którego legalność działania jest podważana, choćby z powodu faktu, że zasiadają w nim sędziowie dublerzy wybrani przez PiS, a wybór Julii Przyłębskiej na prezesa TK też jest podważany, w wyroku z 22 X 2020 orzekł, że niezgodna z Konstytucją RP jest przesłanka do przerywania ciąży ze względu na ciężkie i nieodwracalne wady płodu. Po tym wyroku na ulice wyszły tysiące Polek i Polaków, w protestach przeciwko wyrokowi, ale przede wszystkim przeciwko rządzącej prawicy. To wtedy powstało słynne hasło „***** ***” i jak się często dodaje „i Konfederację”. To właśnie 119 posłów PiS-u i Konfederacji podpisało się pod wnioskiem do TK, w tym i poseł PiS z naszych stron, Mariusz Trepka z Moczydeł. Przez ponad rok bardzo wzrosło poparcie w Polsce dla dopuszczalności aborcji do 12 tygodnia ciąży, czyli po prostu aborcji na życzenie. Na protestach kobiety i dziewczyny mówią o tym, że to nie jest tak, że kobiety będą usuwały ciąże dla kaprysu. Mówią o tym, że bezpieczna, bezpłatna aborcja jest ich prawem, tak samo jak tabletka „dzień po”.
W polskim parlamencie w szybkim tempie procedowany jest projekt Kai Godek, projekt który już trafił do komisji sejmowych, o całkowitym zakazie aborcji, również gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub kazirodztwa.
Napisz komentarz
Komentarze