„Dlatego przyznany nam przez Prezydenta RP medal za długoletnie pożycie małżeńskie, a wręczony przez Wojewodę Śląskiego zwracamy na ręce Wojewody”- piszą Jadwiga i Mieczysław Machurowie.
Medale za długoletnie pożycie małżeńskie wręcza zwykle wójt, burmistrz, prezydent miasta. Ale państwo Machurowie nie zgodzili się przyjąć medalu z rąk Burmistrza Miasta Poręba Ryszarda Spyry, zarzucając mu brak działań w sprawie zakładu, podejrzewanego o zatruwanie środowiska. Pan Machura długo domagał się np. badań powietrza z drona, burmistrz obiecywał wykonanie badań, a gdy po kilku upomnieniach w końcu zlecił loty w rejonie ulicy Górnośląskiej gdzie mieszkają Machurowie, badania wykonane również nad kominem Limby okazały się bezużyteczne. Po stwierdzeniu w dymie z komina substancji mogących pochodzić ze spalania odpadów, burmistrz nie wysłał kontroli do zakładu. Gmina zapłaciła kilkanaście tysięcy za loty drona, a wynik badań nie mógł być dowodem.
Zakład meblarski Limba przez wielu mieszkańców ulicy Górnośląskiej i sąsiednich w Porębie jest oskarżany o spalanie odpadów, ale „twarzą” protestów jest Mieczysław Machura, który pisze pisma do WIOŚ, gminy, gdzie się da. Nie przebiera w ostrych słowach, co czasem kończy się na sali sądowej. O zniesławienie oskarżył Mieczysława Machurę burmistrz Poręby za słowa porównujące go do zbrodniarza. Pisaliśmy o tym procesie w artykule „Burmistrz Poręby pozywa mieszkańca gminy za porównanie go do „hitlerowskiego zbrodniarza” pod koniec 2020 roku. Mieczysław Machura proces przegrał, Sąd Rejonowy w Zawierciu nałożył na niego obowiązek przeprosin, które odczytał pod koniec 2021 roku na sesji Rady Miasta Poręba. Sąd nie nałożył na Mieczysława Machurę kary grzywny, jak chciał burmistrz , którego wypowiedź cytowaliśmy w artykule: „-Chcę go walnąć w łeb bez rozgłosu. Chcę, żeby zapłacił grzywnę” -mówił Ryszard Spyra.
Mieczysław Machura: -Ja i żona nie zgodziliśmy się przyjąć medalu za 50 lat małżeństwa z rąk burmistrza Poręby, więc wręczał nam medal Wojewoda Śląski. Była nawet orkiestra górnicza. Teraz medal zwracamy, bo przez te lata służby państwowe nie zrobiły nic, żeby mieszkańcy Poręby nie musieli oddychać zatrutym powietrzem. Burmistrza musiałem przeprosić, ale mam tę satysfakcję, że zmusiłem go do wynajęcia drona, choć bardzo się przed tym bronił. Co prawda też nic to nie dało, gmina wydała spore pieniądze, a badania bez kontroli na miejscu okazały się bezużyteczne.
W piśmie do Prezydenta RP Andrzeja Dudy wysłanego za pośrednictwem Wojewody Śląskiego państwo Machurowie szeroko uzasadniają swoją decyzję o odesłaniu medali za długoletnie, już 50 letnie pożycie małżeńskie. Oto fragmenty:
„Nasze pisma o podjęcie interwencji przez Wojewodę nie przyniosły skutku i musimy żyć w getcie” „Na skutek interwencji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach otrzymaliśmy od WIOŚ Katowice kopię protokołów zakładu Limba nie zawierających jednak ilości ton zakupowanych materiałów, ilości ton produkowanych odpadów oraz ilości ton przesłanych do utylizacji”. Z dokumentu (zdjęcie sterty odpadów płyt meblowych), które otrzymałem z WIOŚ wynika, że zakład gromadzi przynajmniej kilka ton odpadów na placu. Natomiast WIOŚ bezpodstawnie twierdzi, że Zakład wytwarza meble bez odpadów (poniżej 1 tony).” -pisze M. Machura.
Sprawa trafiła do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, który 12-11-2021 uchylił decyzję WIOŚ Katowice i nakazał zbadać ponownie, czy udostępnienie mieszkańcowi Poręby danych z kontroli w firmie Limba Aldona Turek bez danych o wielkości zakupów płyt i ilości odpadów zagospodarowanych było właściwe. Dane te nie zostały udostępnione mieszkańcowi, w związku z wnioskiem firmy, aby uznać je za tajemnicę przedsiębiorstwa. Mieszkaniec chciał np. porównać faktury dotyczące ilości kupowanych płyt meblowych z ilością odpadów. GIOŚ nie przyznał mu tu racji, ponieważ WIOŚ faktur nie badał. Nie mógł więc ich udostępnić. Główny Inspektor Ochrony Środowiska zgodził się jednak z innymi zarzutami stawianymi przez Mieczysława Machurę, że WIOŚ Katowice: „nie udostępniając załączników do protokołu kontroli (…) oraz odmawiając w części udostępnienia informacji o środowisku i jego ochronie bez rozważania interesu publicznego przemawiającego za udostępnieniem informacji w kontekście ochrony interesu strony, naruszył przepisy prawa”.
Choć decyzja GIOŚ jest względnie nowa, pan Machura uważa, że, „WIOŚ w Katowicach zlekceważył decyzję GIOŚ do chwili obecnej nie rozpoznał naszego wniosku, nie przeprowadził ponownej kontroli, a spalanie dalej trwa”.
Dalej państwo Machurowie piszą, że szereg instytucji państwowych, nawet Prezydent RP, ale też nasza redakcja miałyby być przez WIOŚ Katowice wprowadzane w błąd stwierdzeniem, że „Zakład Limba nie spala odpadów w piecu C.O.”. Nie odpowiemy za Prezydenta RP czy czuje się wprowadzany w błąd, ale my, dziennikarze nie. Z wyjaśnień jakie redakcja otrzymała od WIOŚ Katowice, a pisaliśmy już o tej sprawie kilka razy, wynika jedynie, że spalania odpadów nie stwierdzono PODCZAS KONTROLI. WIOŚ wypowiadał się też na temat wyników badań dronem wykonanych na zlecenie gminy Poręba, że są bezużyteczne, bo choć wskazują, że nad kominem firmy stwierdzono w dymie substancje szkodliwe, mogące pochodzić ze spalania odpadów, to jednak bez natychmiastowej kontroli w Zakładzie, sam wynik z drona nie stanowi wartości dowodowej. A gmina kontroli do zakładu, w ślad za dronem nie wysłała.
Mąż właścicielki firmy ukarany. Później uniewinniony
Mieczysław Machura pisze też w piśmie wysłanym razem z medalami za 50-lecie, że zapadł wyrok skazujący męża właścicielki firmy Limba za spalanie odpadów. Na wniosek KPP w Zawierciu rzeczywiście Sąd Rejonowy w Zawierciu wydał wyrok skazujący Mirosława K. na karę grzywny w wysokości 1000 zł. Zarzut postawiony przez KPP Zawiercie brzmiał tak: „w okresie od 12 listopada 2020 do 8 lutego 2021 obwiniony, władając odpadami poprodukcyjnymi wbrew obowiązującym przepisom PRZEKSZTAŁCA TERMICZNIE odpady, poza spalarnią odpadów”. Czyta się to okropnie, a chodzi po prostu o spalanie odpadów w piecu. Wyrok zapadł 24 września 2021, sprawa II W 303/21. Obwinionego uznano winnym popełnienia wykroczenia, nałożono 1000 zł grzywny i 170 zł kosztów. 30 listopada 2021 na skutek wniesionej apelacji Sąd Okręgowy w Częstochowie zmienił wyrok i obwinionego uniewinnił.
Jakie były argumenty Sądu Okręgowego za uniewinnieniem?
Sąd Rejonowy w Zawierciu uznał mężczyznę winnym wykroczenia, na podstawie poszlak, gdyż nie zastano go bezpośrednio przy spalaniu odpadów. „Dowody nie stworzyły jednej prawdopodobnej wersji zdarzeń” -pisze SO w uzasadnieniu do uniewinnienia. „Część dowodów jak pisma mieszkańców, oraz urzędów, zeznania świadków, fotografie dymu wydobywającego się z komina zakładu Limba oraz raporty firmy Fly&Watch (operator drona) mogły wskazywać na fakt spalania odpadów przez obwinionego. Jednocześnie równie prawdopodobna jest wersja obwinionego, że żadne niedozwolone materiały nie były przez niego spalane”. Sąd Okręgowy zauważył też, że badania dronem były wykonane 8 miesięcy później, niż jest to określone w zarzucie. Zdaniem Sądu nie było innej możliwości jak obwinionego uniewinnić.
O tym, że z komina Limby leci dym, sąsiedzi wiedzą najlepiej. Czy jednak jest to dym pochodzący ze spalania odpadów? Że to możliwe, zeznawali inspektorzy WIOŚ, cytuje ich zeznania Sąd Okręgowy, w wyroku uniewinniającym. Możliwe, nie znaczy jednak „udowodnione” i słusznie Sąd Okręgowy nazywa to przypuszczeniami: „świadek Maria T. (pracownik Inspekcji Ochrony Środowiska) zeznała, po okazaniu dokumentacji fotograficznej dymu z komina zakładu LIMBA, że taki dym wydobywający się przed dłuższy czas, może oznaczać, że w kotle nie jest spalane dopuszczalne prawem paliwo”. Sednem problemu jest to, co w sumie najtrafniej ujęła w treści apelacji Kancelaria Adwokacka Sergiusz Pośpiech i Piotr Kowalski broniąca swojego klienta, że „z treści uzasadnienia (orzeczenia SR Zawiercie) wynika, że w okresie objęty zarzutem zarówno organy Policji, jak i Straży Miejskiej miasta Poręba nie podjęły interwencji, wskutek której stwierdzono by w sposób nie budzący wątpliwości, że na terenie zakładu Limba dokonuje się spalania odpadów poza spalarnią”.
Nawet obrońcy obwinionego, choć w bardzo eleganckiej formie, napisali po prostu, że „nic na naszego klienta nie macie”, co w istocie jest potwierdzeniem tego, co my o sprawie pisaliśmy w 2021 roku, że burmistrz zawalił sprawę. Wynajął za spore pieniądze drona. Dron wykrył nad Limbą benzopireny, formaldehydy i inne szkodliwe substancje. Ale miasto z tymi podejrzeniami, że mogą być spalane odpady niebezpieczne, bo dron dawał podstawy do podejrzeń, nie do stwierdzeń, burmistrz Poręby z tą bardzo drogą wiedzą nic nie zrobił. Bo jak zeznawała inspektor WIOŚ Maria T. „aby przeprowadzić miarodajne badanie, celem stwierdzenia spalania odpadów”, np. w związku z podejrzeniem, że tak może być, na podstawie odczytu pomiaru powietrza np. z drona, „należy wykonać natychmiastowe wejście do budynku, w którym znajduje się kocioł, w celu sprawdzenia materiału podlegającego spalaniu” (np. który znajduje się w palenisku, wokół kotła, czy nie są to widoczne fragmenty płyt meblowych), oraz pobrać popiół do analizy.
Mężczyznę, męża właścicielki Limby uniewinniono od zarzutu spalania odpadów i bardzo słusznie. Nie można bowiem kogoś skazać, na podstawie zdjęć dymu, koloru dymu, bez porządnych dowodów. A urzędnicy burmistrza jak mieli wynik drona, nie zrobili nic. Nie można odmówić prawa mieszkańcom ulicy do formułowania zarzutów, że burmistrz opieszale (celowo?) wykonuje tu swoje obowiązki. Pan Mieczysław Machura nieraz publiczne formułował zarzuty, że burmistrz Poręby chroni firmę, w której Miasto Poręba zakupiło sporo mebli.
„Nieżyjący już ojciec Jadwigi Machury Józef Rauk, były więzień obozu w Auschwitz-Birkenau widząc dymy z komina Limby porównał je z dymami z krematorium Birkenau”- piszą w ostatnim zdaniu pisma do Wojewody Śląskiego Jarosława Wieczorka małżonkowie Jadwiga Machura i Mieczysław Machura. Dwa medale za 50 lat małżeństwa razem z listem.
Napisz komentarz
Komentarze