Długa dyskusja o relacjach na linii powiat – miasto toczyła się w trakcie ostatniego posiedzenia Rady Powiatu w Myszkowie, 27 stycznia. Rozmowa zaczęła się od wątku dotyczącego powołanego w ubiegłym roku Związku Powiatowo-Gminnego „Jedźmy Razem!”. Ma się on zajmować planowaniem, organizacją i zarządzaniem transportem publicznym na terenie powiatu. Do związku należy Powiat Myszkowski i cztery gminy – Poraj, Żarki, Niegowa i Koziegłowy. Jedyną gminą, która nie zechciała - na razie - dołączyć do wspólnej inicjatywy jest gmina Myszków. Choć mówi się o tym, że „gmina Myszków” oznacza w tym przypadku burmistrza, bowiem Rada Miasta nie zajęła negatywnego stanowiska ws. przystąpienia gminy do związku.
- „Jedźmy razem” ładnie brzmi, ale chyba nie jedziemy razem, bo jak do tej pory Myszków nie przystąpił do tego wspólnego pomysłu. Rozmawialiśmy o tym ostatnio. Niestety my, radni powiatowi, nie mamy wpływu bezpośredniego na pana Burmistrza Miasta Myszkowa Włodzimierza Żaka, ale jest to także naszym celem, abyśmy realizowali to zadanie wspólnie ze wszystkimi gminami w powiecie myszkowskim. Wszystkie gminy wyraziły chęć, pan burmistrz niestety po raz kolejny mówi, że liczy, jeszcze nie wie. Z tego co wiem, radni - i to chyba wszyscy radni - w mieście Myszkowie są za tym pomysłem, no ale pan burmistrz dalej nie podejmuje żadnej decyzji. Na komisji powiedział pan (starosta – red.), że my będziemy płacić około 300 tysięcy za 5 tysięcy kilometrów, a podobną ilość kilometrów ma miasto Myszków i w przetargu płaci 2,7 mln zł – mówił radny Rafał Kępski, proponując, by zorganizować spotkanie w tej sprawie i przekonać Włodzimierza Żaka, by Myszków, tak jak pozostałe gminy powiatu, dołączył do związku.
- (…) może w wąskim gronie, może pan starosta, burmistrz i przewodniczący rad. Jeżeli będzie taka potrzeba, to my oczywiście też jesteśmy do dyspozycji, ale żeby tę kwestię poruszyć i spróbować przekonać burmistrza, bo jest niezbędna jego decyzja do tego, abyśmy to wspólnie, razem realizowali. Wiemy, że nie możemy tego zrobić w przeciągu kolejnych chyba dwóch miesięcy, jak pan starosta mówił, bo już kwestie przetargowe w niektórych gminach są realizowane. No my jako Myszków nie „jedziemy razem”, dlatego taka prośba w tej kwestii do pana starosty i pana przewodniczącego, aby zareagować.
Dalej radny Kępski pytał również o to, na jakim etapie znajduje się obecnie przebudowa al. Wolności i ul. Krasickiego w Myszkowie. To wyczekiwana przez wielu mieszkańców inwestycja o dużym znaczeniu. Mówi się o niej już od dłuższego czasu, a realizowana ma być we współpracy powiatu i gminy Myszków. Obie te ulice są bowiem drogami powiatowymi, więc „dbać” o nie powinno starostwo, ale leżą w granicach Myszkowa i mają niebagatelne znaczenie również dla gminy. Połączenie sił i zrealizowanie dużej inwestycji wspólnie przez oba samorządy mogłoby być rozwiązaniem racjonalnym – powiat wykonałby nową nawierzchnię dróg i chodniki, a miasto przy okazji remontu jezdni zajęłoby się kanalizacją.
Jak mówił R. Kępski, w styczniu miał być już ogłaszany przetarg w celu wyłonienia wykonawcy, który będzie realizował inwestycję. Nadmienił przy tym, że odcinek dróg, który ma być remontowany, jest w złym stanie i długo już nie wytrzyma, dlatego byłoby dobrze, gdyby remont został wykonany w 2022 roku.
INNYM GMINOM SIĘ OPŁACA, MYSZKÓW JESZCZE TO LICZY
Odpowiadając na pytania radnych, starosta Piotr Kołodziejczyk potwierdził, że gmina Myszków na razie nie przystąpiła do związku „Jedźmy razem”, ale nadal jest na to szansa.
- (…) jednak mówiąc wprost, w obecnej chwili nie możemy tego zrobić. 1,7 mln złotych my dostaliśmy dofinansowania na przewozy powiatowe. W tym roku około nieco ponad 200 tysięcy złotych dajemy ze swoich środków. Natomiast jeżeli chodzi o wozokilometry, to my mamy 550 tysięcy wozokilometrów (nie 5 tysięcy), a miasto Myszków ma 580 tysięcy, więc bardzo podobna liczba wozokilometrów i miasto Myszków dopłaca ze swojego budżetu około 2,7 mln zł, więc różnica jest spora. Ja wiem, że charakterystyka linii jest może trochę inna jeżeli chodzi o linie miejskie i linie podmiejskie, ale jeżeli chodzi o same wozokilometry, ceny chyba nie są aż tak mocno rozbieżne. Co do finansowania rozmawiałem już z miastem Myszków w tym temacie kilka razy. Na razie trwają analizy - chyba od października - czy przystąpić, czy nie do naszego związku. Czekamy na odpowiedź. Może to jest dobry pomysł, aby się spotkać w szerszym gronie. Ja myślę, żeby przewodniczący rad może się skontaktowali ze sobą i razem dwie rady połączyli, i żeby wszyscy radni się wypowiedzieli na ten temat, skoro są wątpliwości – mówił starosta Piotr Kołodziejczyk.
Do związku przyłączyły się cztery gminy (Żarki, Niegowa, Koziegłowy i Poraj). Planuje się, że w lutym zostanie wyłoniony operator dla Koziegłów i Niegowy, Żarki mają umowę do sierpnia. Zdaniem starosty, wtedy można byłoby dokonać zmianę statutu i wówczas Myszków mógłby stać się pełnoprawnym członkiem związku „Jedźmy razem”.
- Myślę, że to dobra inicjatywa. Tym bardziej, że gdybyśmy faktycznie wyłonili oferenta na dostarczenie tych trzech dodatkowych autobusów, byłoby najlepiej, gdyby te autobusy mówiąc wprost jeździły na liniach miejskich miasta Myszkowa, bo mają najlepszą charakterystykę, jeśli chodzi o ilość przystanków – dodał P. Kołodziejczyk.
POWIAT JUŻ KILKA MIESIĘCY CZEKA NA MIASTO
Najciekawszym wątkiem dyskusji, który rozwinął się w trakcie styczniowego posiedzenia Rady Powiatu i który zdaje się zjednoczył radnych, ale też wzbudził emocje, była postawa gminy Myszków, a w zasadzie burmistrza Włodzimierza Żaka w sprawie zbliżającej się wielkimi krokami przebudowy al. Wolności i ul. Krasickiego. Okazuje się, że starostwo powiatowe jest gotowe do rozpoczęcia inwestycji, a dokładniej do ogłaszania przetargu. I ze strony powiatu wszystko jest przygotowane od kilku miesięcy. „Hamulcem”, który skutecznie spowalnia start inwestycji jest Myszków. Wygląda na to, że starosta Kołodziejczyk nie ma nieograniczonych pokładów cierpliwości i nie będzie czekał wiecznie.
– My jesteśmy już gotowi od jakichś 4-5 miesięcy jako powiat, natomiast w dalszym ciągu czekamy na pewne ustalenia i uzgodnienia projektanta z miastem Myszków odnośnie przepompowni i ich parametrów oraz przyłączy. W umowie miasto Myszków nie miało zawartej takiej klauzuli, że projektant ma przyłącza projektować razem z oświadczeniami mieszkańców; na to projektant przystał. Wiem, że już ten etap jest zakończony, tam kilka osób dosłownie miało wątpliwości, ale tak czy inaczej przyłącza według projektu powinny być zaprojektowane do granicy działki, a od granicy działki mają to robić mieszkańcy. Natomiast projektant poszedł na tyle na rękę władzom miasta i mieszkańcom, że jednak uzgadniają to razem z mieszkańcami ulicy Wolności, to po pierwsze. A po drugie do dnia jutrzejszego – bo odbyło się w tamten poniedziałek spotkanie u nas w starostwie projektanta razem z władzami miasta Myszkowa – mają uzgodnić parametry przepompowni i my po prostu tylko na to czekamy, aby w następnym tygodniu - jeżeli dadzą nam poszczególną charakterystykę do przetargu – pan Zbyszek Cesarz (dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg – red.) chce ogłosić ten przetarg – wyjaśniał podczas styczniowej sesji starosta Piotr Kołodziejczyk.
Rozpoczęcie procedury przetargowej przez powiat wstrzymywane jest przez działania władz miasta, które – zdaniem radnego Kępskiego i starosty Kołodziejczyka – można było poprowadzić w inny sposób, który nie opóźniałby ogłoszenia przetargu.
– Słyszę, że udało się przygotować projekt przez powiat w tym zakresie, za który my odpowiadamy, ale tutaj znów jakieś kwestie związane z miastem Myszkowa powodują, że to się przeciąga. Myślę, że takie drobne rzeczy jak projektowanie przyłączy można wykonać w trakcie inwestycji i później to zinwentaryzować. To jest chyba możliwe do wykonania i na pewno moglibyśmy wcześniej rozpocząć całą inwestycję – ocenił radny Rafał Kępski.
Powiat miał proponować gminie, by ogłosić już przetarg, a wszelkie wątpliwości potencjalnych wykonawców wyjaśniać w drodze pytań i odpowiedzi. - Niestety miasto Myszków jest w tej kwestii nieugięte. Nie zapłaci faktury projektantowi, a ja nie chciałbym powodować problemów z płatnością, co spowoduje zaburzenia związane z oddaniem projektu przez projektanta. Myślę, że do końca tego tygodnia już się – mówiąc wprost - miasto z projektantem dogadają w tych „wrażliwych kwestiach” i będziemy mogli do połowy lutego ten przetarg ogłosić i żeby na wiosnę prace ruszyły. Mamy praktycznie rzecz biorąc 10 miesięcy na realizację tego zadania, żeby w grudniu złożyć dokumenty rozliczeniowe. Tak naprawdę jesteśmy wstrzymywani w tej chwili przez miasto – mówił 27 stycznia starosta Piotr Kołodziejczyk.
STAROSTWO NIE BĘDZIE CZEKAĆ WIECZNIE
Każdy kolejny tydzień, w którym powiat nie ogłasza przetargu na tę inwestycję będzie mieć bezpośredni wpływ na czas jej realizacji – termin zakończenia nie będzie przesunięty. Każdy dzień zwłoki skraca czas, jaki pozostanie na wykonanie przebudowy.
- Dyrektor Cesarz – i to mówię z całą odpowiedzialnością - powiedział wprost, że jeżeli do końca lutego nie zostanie to zrealizowane, wówczas on zastanawia się nad tym, aby zrobić tą inwestycję na zgłoszenie, zrobić ścieżki pieszo-rowerowe wraz z asfaltem, czyli to, co my mamy w zakresie. Ogłosić przetarg, wydać środki finansowe, które my uzyskaliśmy, a miasto Myszków ze swoimi środkami na kanalizację niech zrobi co chce, ale uważam, że na ulicy Wolności wtedy już nie będzie się dało tej kanalizacji położyć– przekazał w trakcie dyskusji starosta Piotr Kołodziejczyk.
Radny Kępski stwierdził, że jest w szoku, i to już po raz kolejny. Jego zdaniem kwestię przyłączy można ewentualnie uzgadniać w trakcie realizacji inwestycji, a potem wykonać to w powykonawczej inwentaryzacji.
Z jego słowami zgodził się starosta Kołodziejczyk: - Tak, jest taka możliwość. Tym bardziej, że przyłącza miały być zaprojektowane do granicy posesji bez uzgadniania tego z mieszkańcami, ale projektant na spotkaniu dwa miesiące temu zgodził się na to, aby to zrobić. Z tego co przekazywali nam projektanci wraz z władzami miasta już to zostało zrealizowane. Kilka osób, chyba dwie, miały wątpliwości co do miejsca przyłączenia tej kanalizacji. Natomiast to nie może być tak, że jeżeli coś w umowie jest zawarte, to później rozszerza się tą specyfikację umowy. Myślę, że miasto już się porozumiało w sprawie przyłączy. Teraz była kwestia parametrów samej przepompowni, ale mam nadzieję, że do końca tego tygodnia to już będzie wszystko wyjaśnione.
BRAK SAMORZĄDOWEJ WSPÓŁPRACY BYŁBY NIEGOSPODARNOŚCIĄ
Bardzo dużą niegospodarnością radna Dorota Kaim-Hagar nazwała scenariusz zakładający, że powiat wyremontowałby drogę, a w tym czasie gmina nie wykonałaby kanalizacji na modernizowanym odcinku. Stwierdziła, że nie wyobraża sobie, żeby mogło się tak stać. W odpowiedzi na te słowa starosta tłumaczył, że powiat ma rozliczyć dofinansowanie do końca 2022 roku i od prawie pół roku starostwo czeka na gminę Myszków: - Dlatego nasza irytacja już w tej chwili, w tym momencie, bo my tak naprawdę jesteśmy wstrzymywani przez relacje pomiędzy projektantem a miastem i pewnymi rzeczami, które nie zostały zrobione.
Dorota Kaim-Hagar zapewniła, że rozumie tę sytuację i jej uwaga nie miała być krytyką pod adresem starosty i jego działań w sprawie planowanej, ale wstrzymywanej inwestycji. Jak mówiła, chodziło jej o to, że mieszkańców Myszkowa i innych gmin powiatu w gruncie rzeczy nie interesuje to, która część inwestycji ma być wykonana przez powiat, a która przez miasto.
- Ich interesuje to, jak ta inwestycja będzie wykonana i wykonanie jej w ten sposób (naprawa nawierzchni bez kanalizacji – red.) będzie na pewno krytykowane, to nie ulega wątpliwości. Dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby jednak to wykonać kompleksowo i nie mówię tego w formie krytyki do pana skierowanej, absolutnie. Wręcz przeciwnie. (…) Ja mówię o tym, jak mieszkańcy będą to odbierać. Tak samo jest przy odśnieżaniu, przy utrzymaniu dróg - mieszkańca nie interesuje, czy to jest droga wojewódzka, gminna, czy powiatowa. On chce jeździć po drodze, która jest prawidłowo utrzymana i tak samo w tej kwestii – mówiła radna Dorota Kaim-Hagar.
Temat wyraźnie przyciągnął uwagę radnych powiatowych. Do dyskusji włączył się Janusz Romaniuk, który stanął na stanowisku, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat wzrosło zainteresowanie mieszkańców sprawami lokalnymi i są świadomymi wyborcami. Kwestia tego, kto i jak działa w ich imieniu oraz na ich rzecz jest dokładnie tym, co ciekawi wyborców.
– Mieszkańców - myślę że od 30 lat – już interesują jednak pewne procesy. Podejmują jakieś decyzje wyborcze przy okazji wyborów i powinni wiedzieć z czego wynikają określone konsekwencje. Czyli jeżeli decydują się na wybór określonych osób, określonych gremiów typu rady, które w ich imieniu działają i podejmują bądź nie podejmują pewnych działań, no to właśnie to ich interesuje. Myślę, że jesteśmy od 30 lat w kraju demokratycznym, w którym ludzi to właśnie interesuje. Czyli powinni wiedzieć, że decydują się na wybór osoby, która podejmuje ich problemy, albo nie podejmuje. Starostwo podejmuje, a przynajmniej próbuje. Miasto od jakiegoś czasu nie podejmuje – ocenił radny Janusz Romaniuk.
MIESZKAŃCY POWINNI SIĘ O WSZYSTKIM DOWIEDZIEĆ
Radny Dariusz Lasecki podkreślił z kolei, że w takiej sytuacji dobrze byłoby nawiązać współpracę pomiędzy radnymi powiatu i radnymi miasta. W sposób jednoznacznie negatywny i nie pozostawiający żadnych wątpliwości mówił o zachowaniu burmistrza Myszkowa Włodzimierza Żaka.
- Mamy problem z przewozami, w których to pan burmistrz liczy od dwóch czy trzech miesięcy ile to będzie go kosztować, albo nie kosztować. Nie wiem czy to jest takie trudne do policzenia, ponieważ wszystko jest jasne i wiadome, (burmistrz – red.) wie jakie ma linie, do jakich mógłby przystąpić. Związane to jest z tymi przewozami, z komunikacją powiatową i miejską. Jest jakiś... nie wiem, ja nie mogę tego zrozumieć. Dlaczego to tak długo trwa i dlaczego są takie zawiłości związane z decyzjami pana Burmistrza Miasta Myszkowa. To jest dla mnie karygodne i chciałbym, żeby na naszej stronie internetowej powiatu myszkowskiego taka informacja była pełna i została napisana, żeby ludzie, przede wszystkim mieszkańcy Myszkowa, mieli sprawę jasną, wyjaśnioną z jakiego to powodu miasto Myszków nie przystąpiło do naszego związku przewozowego – proponował radny Dariusz Lasecki.
Odnosząc się do planowanych prac na al. Wolności i ul. Krasickiego i frapującej włodarza miasta kwestii przepompowni, D. Lasecki stwierdził, że to koszmar i nie rozumie, co jest tutaj trudnością.
- Jeżeli my mamy zakończyć inwestycję do końca roku, a pan burmistrz nie wie jaką przepompownię zrobić, to to jest dla mnie po prostu jakiś koszmar. Przecież wiadomo jakie trzeba rury położyć w drodze, wiadomo jakie studzienki, jaka to jest przepustowość, wiadomo jaka to jest odległość od ostatniej studzienki do oczyszczalni ścieków. To przecież student V roku politechniki wyliczy mu to za 3 godziny, to nie jest problem – mówił Dariusz Lasecki.
Podkreślił, że ze swojej strony nie ma żadnych uwag, ani pretensji do starosty i zarządu powiatu. Niepokoi go jednak to, co może dziać się dalej przy przebudowie al. Wolności i ul. Krasickiego: - (…) mam tylko jedną uwagę - żeby nie było tak, że staniecie panowie z Powiatowym Zarządem Dróg w sytuacji takiej, że czasu będzie brakowało, chcecie rozpisywać przetarg, będziecie mieli na realizację tego przetargu 10 miesięcy, a pan burmistrz dalej będzie liczył przepustowość przepompowni. I dojdziecie do takiego czasu i stanowiska, że powiecie „no słuchajcie, musimy to zacząć robić”. I zaczniecie to robić bez kanalizacji, a później powie pan burmistrz „no słuchajcie, no ja chciałem kanalizację zrobić, ale starostwo zrobiło już drogi, asfalt; no przecież nie będziemy teraz rwali asfaltu”. To jest ta rzecz, która mnie niepokoi bardzo. I ważne, żeby mieszkańcy miasta Myszkowa, jak również radni miasta Myszkowa z Mijaczowa, żeby się dowiedzieli o tym, żeby mieli pełną świadomość, co muszą swoim wyborcom mówić. Ja na przykład dołożę wszelkich starań, będę każdego informował na jakim to jest etapie.
NIE MA CO LICZYĆ NA POPRAWĘ W TEJ KADENCJI
Ze swoją refleksją związaną z powiatowymi inwestycjami, w kontekście innego przedsięwzięcia – a dokładnie ul. Słowackiego w Myszkowie – podzielił się radny Andrzej Jastrzębski. Jak mówił, bez wątpienia ścieżka rowerowa jest potrzebna w tym miejscu, ale jest wiele innych dróg powiatowych, przy których – w przeciwieństwie do ul. Słowackiego - nie ma nawet chodnika.
- Natomiast patrzę np. na ulicę Bory, która dwie kadencje temu została zrobiona, której w poprzedniej kadencji została zrobiona dokumentacja na chodnik, ale ze względu znowu na upór pana burmistrza, na brak współpracy przy realizacji tej inwestycji, ta inwestycja nie została zrobiona. Podobna sytuacja i osobiście uważam, że powinniśmy zachować pewną kolejność – tam, gdzie już w działaniu naszego powiatu (...) pewna infrastruktura została zrobiona i ona jest dobra, to należy ją przebudowywać i poszerzać, ale (…) infrastruktura, której jeszcze nie ma przy innych drogach powinna mieć pierwszeństwo. Tutaj dałem przykład ul. Bory, ale niektóre miejscowości, które leżą przy naszych drogach powiatowych, dość gęsto zabudowane, jeszcze nie mają chodnika. Dlatego też dzielę się tylko taką refleksją, podkreślając, że powinniśmy także myśleć o ścieżce pieszo-rowerowej, ale pod warunkiem, że będziemy mieli źródła finansowania i współpracę z gminą Myszków taką, że będzie to wspólna inwestycja – mówił podczas styczniowej sesji radny Andrzej Jastrzębski.
Wyraził przypuszczenie, że w tej kadencji nie będzie już dobrej współpracy z gminą Myszków, mówiąc: - (…) dyskutujemy już dość długo na temat nieracjonalnego zachowania pana burmistrza Włodzimierza Żaka przy każdej inwestycji. Jeżeli chodzi o dokumentację na ścieżkę pieszo-rowerową, odłożyłbym to na kadencję, w której rzeczywiście te dwa samorządy, mam tutaj na myśli nie dwa, ale ten samorząd miejski w postaci władzy wykonawczej, jaką jest burmistrz, będzie skłonny na szeroko pojętą współpracę, także współpracę finansową.
Rafał Kępski zgodził się z tym, że są drogi ważne i ważniejsze, że są miejsca, w których nie ma chodnika, z kolei w innym miejscu bardzo przydałaby się ścieżka rowerowa. Jak mówił radny, nie chodzi o to, by spierać się, która z dróg jest istotniejsza. Radnemu Kępskiemu zależy na tym, by powiat starał się wykonywać projekty na kolejne inwestycje, bo często zdarza się tak, że pojawia się możliwość ubiegania się przez samorząd o dofinansowanie jakiegoś przedsięwzięcia, ale aby składać wniosek ważne jest to, by mieć już gotowy projekt.
- Starosta będzie składał do Polskiego Ładu ten wniosek, to może złożyć tylko i wyłącznie na remont drogi, ponieważ ma sześć miesięcy na wybranie wykonawcy. Więc po prostu - nie mamy projektu, nie będziemy przez to mogli złożyć także na ścieżkę rowerową. Gdyby był projekt, to pewnie pan starosta by podjął taką decyzję, że inwestycja ta polegałaby na remoncie drogi i budowie ścieżki pieszo-rowerowej, jeżeli byłby projekt, ale go po prostu nie ma. Dlatego też sugestia była taka, żeby projektować, a tam gdzie będą środki się pojawiać, tam wtedy te środki będziemy mogli wykorzystać i te inwestycje realizować – mówił radny Kępski.
Odnosząc się do oceny współpracy powiatu z burmistrzem Żakiem, dodał: - To, że ta współpraca z burmistrzem w kwestii inwestycji związanych ze ścieżkami pieszo-rowerowymi wygląda jak wygląda, to nie jest pierwsza kadencja, bo zeszłej kadencji - jak tutaj starosta Lasecki pewno mógłby powiedzieć - wyglądała bardzo podobnie. Nie chce (burmistrz – red.) po prostu wspólnie z nami tych inwestycji realizować i to, że udało się zrealizować, to znaczy jeszcze nie zrealizować, ale projektować ulicę Koziegłowską to jest sukces, bo przez lata burmistrz mówił, że to nie jest jego zadanie. Jakoś się wreszcie przekonał po wielu latach, że wspólnie będziemy tą inwestycję na razie projektować, zobaczymy jak realizować. Nie liczyłbym tutaj bardzo na tą współpracę, jeżeli chodzi o ścieżki z naszym burmistrzem Włodzimierzem Żakiem.
ŚCIEŻKA DO LEŚNIAKÓW TO DOBRY POMYSŁ, ALE NAJPIERW ZRÓBMY HELENÓWKĘ
Przewodniczący rady Wojciech Picheta wtrącił, że jest gotowy projekt na ścieżkę pieszo-rowerową od Leśniaków do Myszkowa i może byłoby warto zająć się na przykład tym pomysłem: - (…) potem tam jest droga na Hutę Starą i Pińczyce, tam już jest ścieżka pieszo-rowerowa, więc przy współpracy z Wojewódzkim Zarządem Dróg też można by było współpartycypować w wykonaniu tej inwestycji i tę inwestycję wykonać. Też niegłupia inwestycja, zwłaszcza że przez całe Leśniaki jest ścieżka pieszo-rowerowa, więc myślę, że wykonanie tego wpisałoby się chociażby w połączenie z gminą Siewierz i stworzenie pewnego ciągu komunikacyjnego pieszo-rowerowego.
Starosta Piotr Kołodziejczyk wyjaśnił, że rozmawiał na ten temat ze Starostą Będzińskim oraz Burmistrzem Siewierza. Uważa, że jeśli uda się zrobić ścieżkę przy ul. Pułaskiego w Myszkowie i prace „dojadą” do newralgicznego punktu na samej górce, to nic nie będzie stało na przeszkodzie, by pociągnąć ją dalej. Dodał, by na razie skupić się na tym, co już jest zaprojektowane w mieście.
- Mamy Helenówkę i tam jest most do zrobienia i część piesza. Planujemy z panem Zbyszkiem Cesarzem złożyć takowy wniosek do rezerwy, bo mamy taką możliwość, aby zrobić to jeżeli chodzi o most i również ten ciąg pieszy. Natomiast tutaj również jest sprawa związana z połączeniem tej inwestycji jeżeli chodzi o ciąg pieszy z miastem. Przypomnę państwu, że mamy wszędzie podpisane porozumienia. Jeżeli będziemy to realizować, to miasto również - mam nadzieję - zadeklaruje i będzie chciało realizować ten ciąg pieszy w połowie przynajmniej wkładu własnego. Oczywiście jeżeli chodzi o sam most, my będziemy go realizować ze środków zewnętrznych plus wkład własny – mówił Piotr Kołodziejczyk.
RADA DECYDUJE, BURMISTRZ WYKONUJE (LUB NIE)
Pomysł współpracy z radnymi Myszkowa (o którym kilkukrotnie już wspomniano) poparł Janusz Romaniuk. Jak mówił, wielu członków Rady Miasta w Myszkowie ma podobne zdanie do radnych powiatowych.
- Jeżeli nie mamy współpracy z miastem, ale miastem rozumianym jako burmistrz, to odwołajmy się do współpracy z miastem rozumianym jako rada miasta. Biorąc pod uwagę coraz mniejsze wsparcie dla burmistrza, jeżeli chodzi o radnych, to może spróbujmy poszukać kontaktu z radnymi. Bo ci radni okazuje się, że w większości myślą podobnie jak my o tym nazwijmy to braku zainteresowania burmistrza miasta Myszkowa interesami mieszkańców Myszkowa. Jeżeli radni, a z tego co wiem jest taka wola wśród większości radnych bez względu na to z jakiej opcji politycznej pochodzą, jeśli można mówić na tym szczeblu o opcji politycznej, to poszukajmy ich wsparcia, bo oni mają możliwość, mają swoje mechanizmy, które mogą spowodować, że pewne przedsięwzięcia będą realizowane. A co do reszty, to mogę tylko się uśmiechnąć z pełną życzliwością, nie komentować słów negacji, tylko ucieszyć się, że mamy akurat taką sytuację polityczną, jaką mamy, dzięki której możemy dla naszego powiatu realizować rekordowe wsparcie, którego jeszcze nigdy nie było w historii powiatu – przekonywał Janusz Romaniuk.
Z jego słowami w stu procentach zgodził się Dariusz Lasecki, który zwrócił się z prośbą do przewodniczącego Pichety, by skontaktował się z przewodniczącym Rady Miasta w Myszkowie w sprawie organizacji wspólnego spotkania.
- (…) na pewno wszyscy ci (radni powiatowi - red), którzy są wybrani z Myszkowa, przyjdą na takie spotkanie. Oczywiście ci, którzy będą chcieli, a są wybierani z innych gmin również będą uczestniczyli i jakiś konsensus wypracujemy. Na pewno, tego jestem pewny, tak samo jak pan Janusz Romaniuk, że większość i to duża większość w radzie miasta myśli tak samo jak my. Bez takiego spotkania i bez po prostu przyciśnięcia pana burmistrza, to będziemy tak czekali nie wiadomo na co – mówił Dariusz Lasecki.
Wojciech Picheta zapewnił, że nie odżegnuje się od takich spotkań i postara się, by ono zostało zorganizowane. Dodał przy tym, że rozmowa pomiędzy radnymi obu samorządów, a nawet porozumienie między nimi może okazać się niewystarczające: - My też nie możemy dawać gwarancji za to, co wymyśli rada. Poza tym, rada – to już padło na komisji chyba z ust pana radnego Rafała Kępskiego - faktycznie organ stanowiący podejmie pewne rzeczy, natomiast organ wykonawczy może mieć odrębne zdanie i będzie przeciwny temu, i będzie tak zwany pat, i będzie znowu pewnego rodzaju niemoc.
Nie zgodził się z tym Dariusz Lasecki, który podkreślił, że decyzje podejmuje rada, która uchwala budżet i decyduje, na co mają być wydatkowane pieniądze, natomiast burmistrz jest tylko wykonawcą.
- Zacytowałem te słowa, które padły ze strony pana Rafała Kępskiego, że nie zawsze da się pewnego rodzaju przymusem wymóc na organie wykonawczym działania, aczkolwiek ma pan rację – to jak najbardziej organ stanowiący daje do realizacji organu wykonawczemu i taka jest procedura. My zresztą stanowiąc lokalne prawo tak samo robimy – odpowiedział Wojciech Picheta.
- Powinien to organ wykonawczy robić, powinien to robić, a widzimy od jakiegoś czasu, że tego nie robi – dodał Rafał Kępski. (es)
Napisz komentarz
Komentarze