O tym, co miało się wydarzyć pod blokiem na ul. Blanowskiej w nocy z 27/28 lipca jako jedni z pierwszych pisaliśmy w artykule „Mroczne życie prezydenta Zawiercia” na początku sierpnia br. Jedynie dla Kuriera Zawierciańskiego poszkodowany kierowca, nieco zaskoczony szumem, jaki zrobił się wokół tego zdarzenia, potwierdził nam, że „został napadnięty”, przez Prezydenta Zawiercia Łukasza Konarskiego. Pisaliśmy o tym zdarzeniu jako prawdopodobnym, choć nic nie daje powodów do tego, aby wersję taksówkarza uważać za niewiarygodną. Zwłaszcza, że w opisie wydarzeń pada szereg nazwisk tych, którzy mogli uczestniczyć w zakrapianym alkoholem (raczej obficie) spotkaniu, albo mogli być świadkiem rzekomej napaści prezydenta Konarskiego na taksówkarza.
W piśmie do Prokuratury Krajowej Arkadiusz S. wnosi o to, aby sprawą zajęła się inna prokuratura niż zawierciańska, ze względu na to, że „istnieje ryzyko, że poprzez nieformalne relacje towarzyskie może podjąć próbę wpłynięcia na przebieg postępowania karnego”. I podaje drugi powód, ewidentnie na uzasadnienie tej tezy: „prokurator (tu pada imię i nazwisko) jest ojcem (kolejne imię i to samo nazwisko), który był obserwatorem opisanego zdarzenia. Zdecydowaliśmy się na ranie nie ujawniać tych nazwisk. Wiemy jednak, że to właśnie syn wymienianego prokuratora, obecnie pracownik podległy Łukaszowi Konarskiemu (jest kierownikiem jednego z referatów Urzędu Miasta Zawiercie) miał być osobą, która wezwała taksówkę. Zamówiony o godz. 00:44 kurs miał być na trasie z ul. Blanowskiej do Blanowic. Gdy taksówkarz przyjechał na miejsce, dostał jeszcze informację, że pasażer jest pod halą sportową, obok bloku. Wtedy rozegrać się miało to, co opisywaliśmy w artykule „Mroczne życie prezydenta Zawiercia” i co znalazło się w zawiadomieniu o przestępstwie do którego dotarliśmy. Już po tym, jak -zgodnie z opisem kierowcy- Łukasz Konarski miał się na niego rzucić i go dusić, gdy kierowca oswobodził się z uścisku, napastnik miał wysiąść z samochodu. Gdy kierowca, zdenerwowany i zaskoczony atakiem miał odmówić wykonania kursu, Łukasz Konarski miał wysiąść z samochodu krzycząc: "Jeszcze cię dojadę, zobaczysz. Dojadę cię. Zniszczę cię!" W slangu przestępczym, w środowiskach tzw. „półświatka” słowa „dojadę cię” znaczą groźbę napaści, a nawet zabójstwa. Prokuratura będzie musiała ocenić, co to znaczyło w ustach urzędującego prezydenta Zawiercia. Ale z pewnością brzmią takie słowa jak groźba karalna.
Sam taksówkarz stwierdza, że słowa prez. Zawiercia i jego zachowanie, w wersji opisanej przez kierowcę taksówki, odebrał jako groźby, że Ł. Konarski mógłby działając nieoficjalnie, doprowadzić do jego zwolnienia z pracy, gdyż na taksówce mężczyzna tylko sobie dorabia do pensji. Jego główne miejsce pracy to Ośrodek Sportu i Rekreacji w Zawierciu.
Kierowca nie otrzymał zapłaty za kurs. Za zamówioną taksówkę nie zapłacił ani zamawiający- jeden z naczelników w Urzędzie Miasta Zawiercie, ani sam Łukasz Konarski, który wsiadł do taksówki.
Ponieważ zawiadomienie o przestępstwie, którego miałby się dopuścić Prezydent Zawiercia zostało zaadresowane do Prokuratury Krajowej, w biurze prasowym PK spytaliśmy, czy takie zawiadomienie wpłynęło i kiedy. Poszkodowany treść zawiadomienia podpisał w obecności 3 świadków, których nazwiska są nam znane. 19 sierpnia odpowiedź Prokuratury Krajowej była, że nie ma takiego zawiadomienia. Ponowiliśmy pytanie, gdy udało nam się zdobyć kopię zawiadomienia oraz informację prawnika, który sporządzał tekst, że z całą pewnością zawiadomienie zostało do Prokuratury Krajowej przez niego wysłane. Do 3. 09. biuro prasowe Prokuratury Krajowej nie odpowiedziało nam na pytanie, kiedy zawiadomienie do nich dotarło, i czy zapadła już decyzja, której prokuraturze sprawa zostanie przekazana dla prowadzenia czynności śledczych.
Łukasz Konarski od początku tej afery unika odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Dla wszystkich mediów, w tym dla Kuriera Zawierciańskiego, jedyną odpowiedzią na zarzut, że miałby po pijanemu napaść na taksówkarza, dusić go, a później mu grozić, odpowiadał „nie komentuję”. Nas próbował odesłać do rzecznika prasowego UM Zawiercie, choć pytaliśmy o jego zachowania prywatne, a nie o pracę urzędu. Na koniec dostaliśmy tylko odpowiedź, że „pojawiło się wiele niesprawdzonych informacji, które naruszają jego dobra osobiste. I że podjął już „kroki prawne”. Do dzisiaj nie wiadomo, jakie „kroki prawne” ma na myśli Łukasz Konarski. Wynajęcie adwokata, wobec tak formułowanych zarzutów, wydaje się bardzo uzasadnione.
Napaść na taksówkarza: sądy karzą coraz surowiej
Wyrok prawie 3 lat więzienia usłyszało 3 Niemców, przed sądem w Berlinie, którzy napadli i pobili taksówkarza ze Świnoujścia. Wyrok zapadł w tym roku, do napaści doszło w sierpniu 2018.
Na 15 lat więzienia skazano z kolei Ukraińca, który w lipcu 2016 napadł na taksówkarza w Lublinie i chciał mu podciąć gardło.
Na 3 lata więzienia Sąd w Olsztynie skazał Łukasza G. za próbę wymuszenia rozbójniczego na taksówkarzu. Sądy coraz ostrzej karzą przestępców, który kierują groźby, czy czynnie naruszają bezpieczeństwo, nietykalność kierowców taksówek. Ci choć nie są funkcjonariuszami publicznymi, pełnią ważną rolę w transporcie, za co często ich bezpieczeństwo bywa zagrożone. Wożą często w porach nocnych, klientów wracających z zabaw, czy libacji. Dość często nietrzeźwych. W taksówce są tyłem do pasażera, co utrudnia im obronę w przypadku nagłego ataku. Dlatego surowość sądów w takich przypadkach wydaje się uzasadniona. Ktoś kto grozi, czy poddusza taksówkarza musi się liczyć z poważnymi konsekwencjami. W przypadku gdyby wersja przedstawiana przez taksówkarza z Zawiercia znalazła potwierdzenie w Sądzie, byłby to koniec kariery Łukasza Konarskiego jako polityka. Nie licząc samej odpowiedzialności karnej.
Napisz komentarz
Komentarze