W sali sesyjnej Urzędu Miasta Zawiercie mieszkańcy otrzymali pismo Prezesa Odlewni Sebastiana Klicińskiego, w którym stwierdza on: „stanowczo sprzeciwiamy się przyjęciu z góry założenia, że to Odlewnia emituje zanieczyszczeni a, które zgłaszają mieszkańcy. (…) Spółka posiada wszystkie wymagane prawem decyzje na korzystanie ze środowiska (…) prowadzi monitoring pyłów. Ostatnio wykonywane pomiary emisji na emitorach znajdujących się na terenie Odlewni Zawiercie SA nie wykazały przekroczeń określonych w pozwoleniu”.
I trudno temu zaprzeczyć, gdyż również Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który zlecił ustawienie stacji badawczej w pobliżu Odlewni, nie stwierdził przekroczenia norm zapylenia. Z drugiej strony, mieszkańcy od kilku lat wskazują, że intensywne rdzawe zanieczyszczenia nie pojawiają się regularnie, tylko co kilka miesięcy, pokrywając całą okolicę.
Dalej prezes Odlewni zastanawia się w piśmie, czy za zapylenie nie odpowiadają domowe kotłownie węglowe albo… czy nie jest to był ze ścierających się torów kolejowych, hamulców.
O zanieczyszczeniach rdzawym pyłem, opiłkami metalu pisaliśmy w 25 z 18-06-2021 w artykule „RDZAWY OSAD ZNISZCZYŁ DACHY, SAMOCHODY. MIESZKAŃCY WINĘ WIDZĄ W ODLEWNI”. Ponieważ problem pojawia się regularnie, mieszkańcy zawiązali grupę „Stop dla odlewni- zapylenie Zawiercia przez Odlewnię”.
Zebrani mieszkańcy zakończyli zebranie w urzędzie miasta wnioskami, że będą masowo kierować zawiadomienia do prokuratury. Chcą też założyć Stowarzyszenie „Stop dla Odlewni”. Zapadła też decyzja, że mieszkańcy masowo będą udzielać pełnomocnictw prawnikowi, który będzie reprezentował wszystkich poszkodowanych przez opad rdzawego pyłu. Pyłu, co nietrudno zauważyć, wypełnia teren Odlewni Zawiercie i ulice z nią sąsiadującą, zwłaszcza Senatorską i sąsiednie. W niczym rdzawy metaliczny pył nie przypomina okładzin hamulcowych….
Dyrektor Kulesza wypłaca odszkodowanie. Prezes Kliciński nazywa to „samowolką”
Jeden z mieszkańców ulicy Rataja 9 lutego napisał do Odlewni Zawiercie żądanie, aby ta pokryła koszty renowacji samochodu: „w nawiązaniu do rozmowy telefonicznej chciałbym oficjalnie do Państwa zgłosić szkodę powstałą na pojeździe w wyniku szkodliwego działania Państwa przedsiębiorstwa.
Problem dotyczy samochodu marki Volkswagen Golf w kolorze białym. Samochód ten od momentu nabycia (około roku) codziennie jest parkowany przy ulicy Rataja, w bliskim sąsiedztwie z Państwa przedsiębiorstwem.
W wyniku Państwa działania na całym pojeździe osadziła się tzw. „lotna rdza” uszkadzając powłokę lakierniczą całego pojazdu, szyby oraz elementy wykonane z tworzywa.
Jak wcześniej wspomniałem pojazd jest, a właściwie był w kolorze białym, aktualnie na całym pojeździe jest bardzo wyraźnie widoczne zabarwienie rudego koloru.
Generalnie w tej lokalizacji problem dotyczy nie tylko pojazdów a również innego, szeroko pojętego rodzaju mienia, domyślam się, że jest on Państwu dobrze znany.
W związku z powyższym, proszę o zajęcie stanowiska w przedmiotowej sprawie lub wskazanie ubezpieczyciela odpowiedzialnego za likwidację przedmiotowej szkody celem przywrócenia pojazdu do staniu z przed szkody.”
We wtorek 22 marca mężczyzna skontaktował się z naszą redakcją i opowiedział, że właśnie odebrał z Odlewni 1600 zł gotówką, jako rekompensatę za uszkodzenia samochodu: -Zadzwonił do mnie mężczyzna, przedstawił się jako Kulesza, że dzwoni w imieniu prezesa Klicińskiego. Mówił, że prezes w tej sprawie nie chce rozgłosu, że oni chcieliby się dogadać, pokryć mi straty. Najpierw mówił, że wypłacą mi pieniądze w poniedziałek 21 marca. Później, że nie ma prezesa, a od niego ma wziąć pieniądze. Spotkałem się z tym panem Kuleszą we wtorek 22 marca. Wszedłem na portiernię, poszliśmy do niego, tam dostałem pieniądze w kopercie, zostawiłem fakturę. Rozmawialiśmy dłuższą chwilę.
Osoba z którą rozmawiamy prosiła, aby nie wymieniać go z nazwiska: -Jak zadzwonili pierwszy raz, dzwonił ten Kulesza, to byłem tak zaskoczony, że chcą się dogadać, że rozmowy nie nagrałem. Ale kolejne już tak.
Mężczyzna nagrał też rozmowę z przekazania pieniędzy. Ta jest najgorszej jakości, ale można bez problemu odczytać sens i intencje Michała Kuleszy. W Odlewni Zawiercie SA Michał Kulesza wg KRS jest on Dyrektorem ds Inwestycji i Rozwoju, oraz „prokurentem niesamodzielnym”. Może podejmować decyzje w imieniu spółki wspólnie z drugim członkiem Zarządu Spółki.
Oto fragmenty rozmów. Zaczynają się od pytania naszego rozmówcy, który 15.03 dostał pismo z Odlewni Zawiercie, w którym ta wypiera się odpowiedzialności za zanieczyszczenie. To rozmowa z 16.03. Gdy pyta o pismo z dnia poprzedniego Michał Kulesza wyjaśnia: „-Pismo swoją drogą, ale jak się pan ze mną porozumie… Ja jestem bardzo układowym człowiekiem -mówi dyr. Kulesza.
Kolejna rozmowa jest w czwartek 17. marca. Nasz rozmówca informuje dyrektora Kuleszę z Odlewni, że już naprawił samochód, że wyszło 1600 zł. Panowie mają się umówić na przekazanie pieniędzy. Mówi Michał Kulesza: -Ja jutro nie mam szefa, więc nie moglibyśmy się jutro spotkać. Postaram się, żebyśmy mogli to załatwić w poniedziałek.
Do spotkania ostatecznie dochodzi we wtorek.
-Będę u pana za pół godziny.
-To niech pan przyjdzie na portiernię, ja tam pana odbiorę -mówi Kulesza.
Na to spotkanie nasz rozmówca idzie z już włączonym nagrywaniem w telefonie. Chowa go w kieszenie, więc jest sporo zakłóceń. Ale kilka zdań które wypowiada dyr. Kulesza da się zrozumieć. Nie ma wątpliwości, że dyr. Kulesza działa nie sam, lecz na czyjeś polecenie, w czyimś imieniu. Nasz rozmówca wyjmuje fakturę za naprawę samochodu.
-Ja szefowi zdjęcie zrobię -Michał Kulesza.
-Mogę panu zostawić, ja to mailem dostałem. Odbiera pieniądze.
-Dostałem je w kopercie -mówi nasz rozmówca. Niektóre fragmenty rozmowy są niezrozumiałe. Kulesza tłumaczy: „Prośba olbrzymia: dyskrecja. Nam zależy na chwilę obecną… Inwestor, firma która chce nas kupować, włożyć tu naprawdę potężne pieniądze.
Nasz rozmówca pyta, z jakich procesów produkcyjnych jest ten odpad, który zniszczył mu samochód?
-Ze szlifowania -mówi Kulesza. -My generalnie chcemy zgasić… Żeby nie było dziwnego rozgłosu. Mamy jednoznaczne wyniki z jednostek badawczych, że to nie my.
Jednak do wypłaty odszkodowania doszło, choć oficjalnie Zarząd Odlewni Zawiercie konsekwentnie wypiera się, aby spółka była odpowiedzialna za rdzawy osad. Komentuje to Adwokat Paweł Matyja: -Uznanie roszczenia w formie ugody jest umową. Nie ma przeszkód prawnych, aby ugoda miała formę ustną, co jak wynika z przekazanych mi informacji miało miejsce w omawianej sprawie.
Zarząd Spółki wg informacji KRS jest jednoosobowy. Zatem ustna ugoda zawarta z Prezesem Zarządu jest prawnie wiążąca. Był on bowiem upoważniony do reprezentowania interesów spółki i zawierania umów w jej imieniu.
Zawarcie ugody z jednym z poszkodowanych może być dobrą wiadomością dla pozostałych. Na skutek zawarcia ugody i dokonania zapłaty przez spółkę doszło bowiem do uznania roszczeń poszkodowanego, który żądał od spółki przyjęcia odpowiedzialności za wyrządzone mu jej działaniem szkody. Pozostali poszkodowani, co bardzo ważne, swoje roszczenia wiążą z dokładnie tymi samymi działaniami spółki. Wspomniana ugoda może więc wymiernie ułatwić wykazanie zasadności roszczeń innych poszkodowanych, gdyby sprawa miała znaleźć swój finał w Sądzie.”
Do Prezesa Odlewni Zawiercie SA wysłaliśmy pytania:
Wcześniej nie odpowiedział pan na nasze pytania zadane w czerwcu 2021, może teraz się uda:
1. Ilu osobom odlewnia lub pan osobiście wypłaciła „po cichu” odszkodowania za zniszczone mienie?
2. Czy to prawda, że wypłaty (a) nastąpiła z pańskich prywatnych środków?
3. Czy w tej sytuacji, gdy przekaz oficjalny (to nie my!) rozmija się z faktem, że po cichu Odlewnia przyznaje się do emitowania zanieczyszczeń i wypłaca odszkodowania skłoni firmę do rozmów z mieszkańcami, którzy w tej sprawie organizują się i już masowo udzielają pełnomocnictw jednej z kancelarii adwokackich, do rozmów na temat wypłaty odszkodowań wszystkim poszkodowanym?
Jeszcze tego dnia dostaliśmy odpowiedź:
"Działając w imieniu Odlewni Zawiercie S.A., jako Prezes Zarządu Spółki, nadal oświadczam, iż nie zgadzamy się z twierdzeniem, iż to Spółka emituje zanieczyszczenia, które zgłaszają mieszkańcy, działa bezprawnie i tylko ona jest odpowiedzialna za zły stan powierza w mieście.
Odlewnia Zawiercie S.A. korzysta bowiem ze swojej nieruchomości zgodnie z jej przemysłowym przeznaczeniem (prowadząc działalność w tym miejscu nieprzerwanie od 1886 r.), jednocześnie z poszanowaniem wszelkich przepisów i wymogów, w tym z obszaru ochrony środowiska, zatem w granicach prawa. Spółka posiada wszystkie wymagane prawem decyzje na korzystanie ze środowiska i w ramach posiadanego pozwolenia zintegrowanego sama także prowadzi monitoring emisji pyłów i gazów do środowiska. Ostatnio wykonywane pomiary emisji na emitorach znajdujących się na terenie Odlewni Zawiercie S.A. nie wykazały przekroczeń dopuszczanych poziomów określonych w pozwoleniu.
Prowadzone ostatnio, kontrole z ramienia Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska także nie wykazała naruszeń w powyższym zakresie, wręcz w protokole kontroli jednoznacznie potwierdzono, że Spółka nie przekroczyła dopuszczalnej rocznej emisji z instalacji, jak i czasu pracy na instalacji określonych w pozwoleniu zintegrowanym.
Działamy zatem zgodnie z prawem i nie ma podstaw do żądania za takie działanie odszkodowania. Szczegółowe stanowisko w tym zakresie wyrażono w piśmie kierowanym do Prezydenta Miasta i mieszkańców Zawiercia dnia 17 marca 2022 r., stąd przekazuje jego kopię w załączeniu. W tej sytuacji ani Spółka ze swojego majątku, ani ja (z prywatnych środków) nigdy nie wypłaciliśmy nikomu żadnego odszkodowania.”
Czyli te same ogólniki, że „to nie my”. Najciekawszy jest fragment poniżej:
„Próbując wyjaśnić skąd akurat teraz takie twierdzenia z Państwa strony ustaliłem, iż pod moją nieobecność jeden z pracowników, zdecydował się pokryć koszty lakierownia pojazdu, które rzekomo miałyby wynikać z działalności Odlewni, ale jednak była to, co podkreślam, jego prywatna nieuzgodniona z Zarządem decyzja, zdecydowanie chybiona. Zadziałał pochopnie, nie wyjaśniwszy wszystkich okoliczności, w tym nie uzyskawszy informacji odnośnie braku podstaw prawnych do przyjęcia odpowiedzialności.
Nie możemy mówić w tej sytuacji o uznaniu odpowiedzialności przez samą Spółkę.
Nie otrzymaliśmy dotąd żadnego stanowiska Kancelarii, która miałaby reprezentować mieszkańców, więc - nie znając choćby podstaw prawnych do wysuwania przez nich roszczeń -nie możemy odnieść się, poza ww. twierdzeniami, do tej kwestii.” -pisze prezes Odlewni.
Wersja, że dyr. Kulesza, który w rozmowie z mieszkańcem daje do zrozumienia, że działa w imieniu „szefa” a jego szefem jest Sebastian Kliciński, miałby działać samowolnie wyjmując z kieszeni 1600 zł zupełnie nas nie przekonuje:
-Tłumaczenie, że „jeden pracownik” pod pana nieobecność wyłożył 1600 zł na naprawę samochodu, proszę wybaczyć, ale brzmi zupełnie niewiarygodnie. Z nagrań wynika jednoznacznie, że jego działanie ma być uzgodnione z Panem, od pana miał pobrać pieniądze itd. Nie był to też szeregowy pracownik, tylko dyrektor, prokurent firmy Michał Kulesza -piszemy do prezesa Odlewni.
-Stanowisko Spółki zaprezentowałem w mojej odpowiedzi i nic więcej w tym temacie nie mam do dodania. Działania poszczególnych pracowników nie uzgodnione ze Spółką są ich prywatnymi inicjatywami – tak jak to miało miejsce w tym przypadku -pisze Sebastian Kliciński.
Droga mieszkańców do uzyskania odszkodowań za zniszczone domy, samochody ewentualnie straty zdrowotne będzie jeszcze długa. Ale wypłata jednemu mieszkańcowi, rzekoma „samowolka” dyrektora Kuleszy bardzo zmienia sytuację. Chyba nikt nie wierzy, że chłop wyjął gotówkę, wręczył ją na terenie Odlewni, wziął kopię faktury „dla szefa” i cała ta dyskretna akcja, dokładnie w dniach, gdy mieszkańcy zaczynają się organizować, i mówią, że odlewni nie odpuszczą była realizowana bez zgody prezesa!
Napisz komentarz
Komentarze