Do firmy Tauron Ciepło z Katowic, wysłaliśmy pytania: Czy w związku ze znaczącymi wzrostami kosztów energii elektrycznej oraz cenami węgla dla ciepłowni (z cen ok. 380 zł do nawet 1750 zł- dane rynkowe) Tauron Ciepło złożył wniosek o nową taryfę, w tym dla Zawiercia? O jakim procentowym wzroście ceny dla odbiorców można mówić? Od kiedy może zmienić się taryfa ciepła produkowanego przez Tauron Ciepło?
W imieniu firmy odpowiedziała rzeczniczka prasowa Małgorzata Kuś:
- Decyzja o złożeniu wniosku do Urzędu Regulacji Energetyki (URE) o zmianę taryfy dla ciepła będzie uzależniona od dynamicznej sytuacji na rynku paliw. Jeśli wzrost cen paliw oraz uprawnień do emisji CO2 będzie tak znaczący jak w ostatnim czasie, złożenie wniosku o zmianę taryfy może być nieuniknione. - Jednocześnie stale monitorujemy wejście w życie planowanych, rządowych rozwiązań osłonowych dotyczących ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie niektórych źródeł ciepła w związku z sytuacją na rynku paliw – mówi Małgorzata Kuś rzecznik prasowy TAURON Ciepło.
- Ostatnia zmiana taryfy dla ciepła dla odbiorców TAURON Ciepło w Zawierciu, została wprowadzona 6 listopada 2021 roku – dodaje Małgorzata Kuś.
Jak widać, z odpowiedzi Tauron Ciepło niewiele wynika, ponad to, że firma chyba jeszcze nie złożyła wniosku o nową taryfę. Zapytaliśmy więc w spółdzielniach mieszkaniowych Zawiercia, czy dostawca ciepła informował ich w jakiś sposób, o przewidywanych podwyżkach cen ogrzewania mieszkań i podgrzania ciepłej wody. Tak naprawdę chodzi o cenę 1 GJ (gigadżul) ciepła. Odbiorca końcowy, spółdzielnia czy np. firma płaci jeszcze kilka dodatkowych opłat, jak stawka zmienna czy opłata za moc zamówioną. Ale najważniejszym wskaźnikiem, ile tak naprawdę zapłacimy zimą za ogrzewanie jest cena 1 GJ. W Zawierciu jest to cena 39,40 zł/GJ. I co ważne, cena ta ustalona 21.X.2021 przez Urząd Regulacji Energetyki nie zmieniła się w najnowszej taryfie, obowiązującej od 1 sierpnia 2022. Mieszkańcy Zawiercia na razie płacą za ogrzewanie dużo mniej, niż mieszkańcy Myszkowa, gdzie dostawcą ciepła systemowego jest firma U&R Calor sp. z o.o. z Wojkowic. Tam już od kilku miesięcy cena jest wyższa o ponad 40% i wynosi 56,63 zł/GJ
SM Zawiercie: nieoficjalnie mówią o podwyżce 29%
Taryfy ciepła, jak mówią nam spółdzielcy, zwykle zmieniane były od listopada każdego roku. Ale mamy zwariowane czasy, przekraczającą 16% inflację, a ceny paliw wyższe o 300% niż rok temu. To po prostu musi się przełożyć na wyższe koszty ogrzewania mieszkań, domów, biur. Ale o ile? W SM Hutnik nie mają żadnych „przecieków”, jak wysokie mogą być podwyżki. W SM Zawiercie, największej spółdzielni w mieście, potwierdzają, że oficjalnych informacji o zmianie taryfy ciepła nie mają.
Pełnomocnik Zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Zawiercie Olaf Błasiak: -Oficjalnie nic nie wiemy, ale wie pan co, zadzwonimy do nich, do tych osób, które przygotowują wnioski taryfowe do URE, może coś się dowiemy.
Po jakimś czasie Olaf Błasiak, pełnomocnik Zarządu SM Zawiercie oddzwania: -Rozmawialiśmy z kimś, kogo tam znamy. Szykują się -jak nam powiedziała ta osoba- do podwyżki ceny ciepła o 29% netto. Podwyżka może być wyższa, gdyby rząd nie przedłużył niższego VAT-u na dostawy ciepła. Teraz jest to 5%, a wcześniej obowiązywała stawka VAT 23%. I jeszcze martwią się, czy im URE zatwierdzi tę podwyżkę.
Podkreślamy, że to wiadomość nieoficjalna, gdyż rzeczniczka Tauron Ciepło nie odpowiedziała nam na pytanie, jak wysoka może być podwyżka ceny za centralne ogrzewanie. I kiedy nastąpi. Gdyby jednak wyniosła ok. 29 %, średni koszt ogrzewania 50 metrowego mieszkania wzrósłby w Zawierciu z ok. 400 do 520 zł. W sąsiednim Myszkowie już ceny są o wiele wyższe. Jak długo więc w Zawierciu mogą utrzymać się względnie niższe koszty ogrzewania mieszkań?
Prywatne firmy alarmują: będzie bardzo drogo
Tauron Ciepło jest specyficzną firmą, gdyż w pewnym sensie państwową. I podobnie jak u producentów prądu, decyzje mogą tam być podejmowane z uwzględnieniem polityki rządu. A rząd PiS, choć udaje się to coraz gorzej, próbuje jeżeli nie zatrzymać podwyżki cen prądu i ogrzewania, to przynajmniej je opóźnić. Stąd sygnały, że ogrzewanie mieszkań „nie wzroście więcej niż o 40%”. Stąd pewnie tak oszczędne w treści wyjaśnienia rzeczniczki Tauron Ciepło gdy pytamy o możliwą skalę podwyżek. Jak bardzo jest źle i jak wysokie mogą być podwyżki mówią z kolei bez ogródek firmy, w których Skarb Państwa nie jest właścicielem.
Na początku sierpnia TVN wyemitowała materiał, w którym o groźbie bardzo wysokich podwyżek dla odbiorców ciepła w blokach mówił prezes firmy U&R Calor sp. z o.o. z Wojkowic Bogusław Ulanowski. Calor jest właścicielem łącznie 23 ciepłowni w Zagłębiu, na Śląsku i Dolnym Śląsku. W materiale padły alarmujące stwierdzenia, że ogrzewanie mieszkań zimą może zdrożeć nawet kilkukrotnie. Węgiel choć drogi, ciągle jest nawet dla dużych odbiorców, jakim są ciepłownie trudno dostępny. Droga zima to niemal pewnik, ale czy ciepło w ogóle będzie w kaloryferach? A jak będzie, to czy mieszkańców będzie stać na zapłacenie rachunków?
O tym rozmawiamy z Prezesem U&R Calor Bogusławem Ulanowskim. Rozmowa była przeprowadzona na początku sierpnia:
Kurier Zawierciański: -W wywiadzie dla TVN na początku sierpnia powiedział pan o tragicznej sytuacji branży ciepłowniczej, nawiązując do niezwykle wysokich cen węgla, którego dodatkowo nie ma. Czy grozi nam sytuacja, że mieszkańcy połowy Myszkowa będą jesienią mieli zimne kaloryfery i czy cena ogrzewania nie będzie kosmiczna? Do tego stopnia, że lokatorów nie będzie stać na zapłacenie rachunków?
Bogusław Ulanowski, prezes U&R Calor: -Jaki będzie koszt ogrzania mieszkań zimą to w tej chwili trochę wróżenie z fusów. Problem dotyczy faktycznie całej branży, nie tylko Calora. Mogę powiedzieć o sytuacji jaka jest na dzień dzisiejszy.
Sytuacja jest bardzo zła. Mamy propozycje zakupu węgła, również z Polskiej Grupy Górniczej, uczestniczymy w aukcjach. Te ceny proponowane są w przedziale 1500-1600 zł. Ceny węgla sięgają nawet 1700 zł. Co to oznacza? Że GJ (gigadżul) to będzie około 200 zł przy produkcji energii cieplnej z węgla. Przy obecnych cenach węgla. Oznacza to wzrost ceny przynajmniej o 25% dla odbiorców, przy obecnej cenie produkcji 1 GJ na poziomie 150 zł. Warunek: jeżeli utrzymają się obecne ceny węgla. Dostajemy informacje, że węgla będzie nadmiar. Jakoś nie sądzę.
KZ: -Cena GJ jak pan mówi, może wzrosnąć o około 25%. Czy o tyle wzrosną rachunki za ogrzewanie mieszkań?
-Wyszliśmy (mowa o Myszkowie) z ceny bodajże 70 zł/GJ, teraz koszt wyprodukowania 1 GJ to już 160 zł/GJ, a pewnie będzie 200 zł/GJ. Czyli od momentu gdy nastąpił krach na rynku paliwowym, wzrost cen energii cieplnej jest trzykrotny. Ale to się dzieje ewolucyjne. Można więc oczekiwać, że został nam przewidywany wzrost o 25-30%. Pod warunkiem utrzymania się obecnych cen węgla.
Gdyby się udało, że kupimy węgiel taniej, nagle z ceny 1700 dostaniemy węgiel za 1000 zł, to cena zostanie obniżona. Nasze taryfy są zatwierdzane przez Urząd Regulacji Energetyki. Jeżeli nasze koszty będą niższe, to zmniejszy się cena energii cieplnej do odbiorców.
KZ: -Jadąc do pana słyszę w radio, że nie wiadomo nawet, czy będzie węgiel.
-Płyną statki z węglem i czekają kilka dni, żeby je rozładować. Nie ma miejsca w portach. Ogromny problem jest z logistyką. My możemy kupić węgiel, który jest w polskich portach za ok. 1700 zł/tona. Do tego trzeba doliczyć rozładunek, koszty transportu.
Przy tak wysokich cenach węgla ciepło dla mieszkańców będzie drogie. My przeliczamy standardowe 50 metrowe mieszkanie, którego koszt ogrzania może wynieść około 1200 zł miesięcznie. Nie wiem, kto będzie sobie mógł na to pozwolić, przy obecnych wynagrodzeniach.
W różnych miejscach w Polsce już dochodzi do wstrzymania dostaw ciepła. My też mieliśmy jedną taką sytuację. Ale obawiam się, że to pójdzie lawinowo w sezonie grzewczym. Wtedy pojawią się duże faktury, i nie udźwigną tego ani lokatorzy, ani spółdzielnie. Już teraz my dokładamy do biznesu, bo taryfy np. robimy z kalkulacją ceny węgla 1000 zł/tona, składamy propozycję taryfy do URE, a w tym czasie cena węgla skacze do 1500, 1700 zł. A zatwierdzenie nowej taryfy trwa nawet do 6 miesięcy. My przynajmniej 500 zł dokładamy do każdej tony. Ceny idą w górę, a my nie możemy tych cen przenieść na odbiorców. Ostatecznie to zrobimy, ale obawiamy się, że odbiorcy zaprzestaną płatności.
Sytuacja robi się bardzo niebezpieczna. Są takie miejsca w Polsce, np. Świebodzice na Dolnym Śląsku, gdzie cena GJ osiągnęła 450 zł przy produkcji ciepła z gazu. To powoduje, że koszt ogrzewania mieszkania wyniósł ok. 3000 zł miesięcznie.
KZ:-Dopłaty są do węgla, dla odbiorców indywidualnych. Nie ma żadnych rozwiązań, które zmniejszyłyby obciążenia albo producentów, albo odbiorców końcowych, tak żeby ogrzewanie mieszkań nie było koszmarnie drogie.
Bogusław Ulanowski, Calor: -My gaz 1,5 roku temu kontraktowaliśmy na poziomie 90 zł/MWh. Teraz, ten sam gaz możemy kontraktować za 900 zł/MWh. Wzrost ceny gazu jest 10 -krotny. W tym czasie nasza taryfa wzrosła 5 krotnie. A koszt paliwa w kosztach 1 GJ ciepła to 70-80%. Reszta to pozostałe koszty: pracownicy, obsługa kotłowni, energii elektrycznej. Indywidualni odbiorcy gazu mają cenę 200 zł/MWh. Gdybyśmy my tyle płacili, a płacimy 900 zł/MWh to cena ciepła do mieszkań w naszej taryfie wynosiłaby około 120 zł, przy produkcji ciepła z gazu, jak mamy w Świebodzicach.
Dobrze byłoby, gdyby znalazły się rozwiązania doraźnie, które pozwoliłyby ulżyć trochę nam, producentom ciepła, aby ogrzewanie mieszkań było tańsze. Aż się ustabilizują ceny gazu, węgla na niższym poziomie. Cała branża ciepłownicza w Polsce czeka na te rozwiązania.
rozmawiał: Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze