CZY MOŻNA BYŁO UNIKNĄĆ KŁÓTNI PRZY POGRZEBIE?
(Myszków) Cyrk, wielki wstyd, nie do pomyślenia, tragedia – takimi słowami rodzina zmarłej i uczestnicy pogrzebu opisują to, co miało się stać na cmentarzu parafialnym w Myszkowie na początku czerwca. Zdaniem rodziny zmarłej pracownicy myszkowskiej firmy odpowiadającej za pochówek nie wiedzieli jak złożyć płyty nagrobka, z cmentarza wyjeżdżali do sklepu po cement, który rozrabiali na miejscu obok grobów, piłą cięli płyty, kurząc na sąsiadujące mogiły. Jak całe zamieszanie na początku tłumaczyła żona grabarza, właściciela firmy? Jak twierdzi rodzina zmarłej oraz uczestnicy ceremonii, właścicielka miała powiedzieć, że „na Śląsku jest taki zwyczaj, że trumna 3 godziny leży”. Rodzina nie uwierzyła w istnienie takiego zwyczaju i nie zgodziła się opuścić cmentarza, dopóki grób nie zostanie zamknięty. Zamieszanie przy grobie wg relacji rodziny trwało ok. 2 godzin, a to czego byli świadkami odebrało im mowę. Tę samą sytuację, ale w zupełnie odmienny sposób opisuje żona właściciela firmy, która zapewnia, że w czasie pochówku pracownicy wykonali wszystko odpowiednio.
07.07.2018 12:20