TO NIE JEST WOJNA O KARPIA
(Udórz, gm. Żarnowiec) Ta historia, choć dotyczy stawów rybnych i pływających w nich karpii, zupełnie nie nadaje się na romantyczną Opowieść Wigilijną. Raczej na horror, dreszczowiec lub thriller polityczny. Bo jest w niej wątek rywalizacji dwóch hodowców ryb o dostęp do wody i stawów, jest często dziwne zaangażowanie powiatowych urzędników, raz gorliwie stających w obronie jednej ze stron konfliktu, czy z drugiej – oskarżanych o złośliwe szkodzenie drugiemu z przedsiębiorców. Dziwną rolę odgrywa w tej historii Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, przed którym jedna ze stron konfliktu ciągle udowadniać musi swoją niewinność i działanie w zgodzie z prawem, które zawierciański PINB ciągle kwestionuje. PINB jak dotychczas przegrywa wszystkie postępowania przez siebie wszczynane wobec przedsiębiorcy. Zarzut o złośliwe działanie urzędników jeżeli nie pewny, to na pewno wart jest rozważenia. Są i udokumentowane czyny przestępcze. Bo stronom konfliktu wyraźnie czasem puszczają nerwy. Kilka prawomocnych wyroków, w których jedna ze stron konfliktu jest skazywana kolejno za: wycięcie bez pozwolenia 131 drzew na łąkach należących do Agencji Nieruchomości Rolnych w miejscowości Udórz; na 6 miesięcy pozbawienia wolności w 2009 roku i za jazdę samochodem po pijanemu w tym samym roku. W 2011 roku Sąd Rejonowy w Zawierciu potwierdza szczytową eskalację konfliktu i skazuje Janusza I. z Udorza na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata za pobicie Wacława Żaka i jego syna Marka w 2008 roku. Wyrok jest prawomocny. W postępowaniu cywilnym poszkodowani uzyskują dodatkowo odszkodowanie w wysokości prawie 20 tysięcy wraz z kosztami procesu. Latem 2013 roku Janusz I. został posądzony o nielegalne skoszenie i sprzedaż siana z 14 hektarów łąk należących do Agencji Nieruchomości Rolnych. Sprawa badana jest przez policję. 7 grudnia sami mieliśmy okazję wzywać policję na stawy w Udorzu, gdzie mogło dojść od popełnienia kolejnych przestępstw. Udórz w gminie Żarnowiec to już koniec powiatu, a policjanci z komisariatu w Ogrodzeńcu, jak sami twierdzili, przyjeżdżają tu na interwencje „setki razy”. Może warto wreszcie dokładnie przyjrzeć się temu: o co chodzi w konflikcie o stawy w Udorzu?
30.12.2013 08:54